Wspomnienie o Romualdzie Lipce. Cień wielkiej góry
Pisał nie tylko dla Budki Suflera. Kiedy „rozniosło się”, że tworzy same hity, wszyscy najwięksi chcieli śpiewać jego utwory: Irena Santor, Anna Jantar, Zdzisława Sośnicka, Irena Jarocka, Maryla Rodowicz.
Długo zastanawiałem się, co napisać w zbiorze słów i zdań dotyczących najwybitniejszego kompozytora muzyki rockowej i popularnej w naszej powojennej historii.
Równie długo zastanawiałem się, jaki tytuł dać temu wspomnieniu o artyście, którego znałem jako fan jego muzyki i jako przelotny znajomy z korytarzy Radia Lublin i zza kulis koncertów. Nie byliśmy bliskimi znajomymi, ale też nigdy nie byliśmy od siebie daleko, bo pan Romuald był człowiekiem, któremu do ludzi było bardzo blisko. Na tym postanowiłem oprzeć ten tekst: na Romualda Lipki otwartości i dłoni wyciągniętej ku innym.
„Cień wielkiej góry” to nie tylko tytuł jego najwybitniejszej kompozycji, ale także swoista metafora. Nie był „wielką górą” w najprostszym pojmowaniu tych słów. Na pewno był wielką osobowością, a cień tego, co stworzył, na zawsze wśród nas pozostanie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień