Wspomnienia z Władysławowa
Książka „Natchnieni morzem... Władysławowo - ludzie i ich historie” Małgorzaty Abramowicz przypomina nam, dlaczego Bałtyk jest tak ważny w historii i wyobraźni Polaków. Publikujemy jej fragment.
Jak wiadomo (lub nie), pierwszy rybak, który osiedlił się nad Bałtykiem (w okolicy Lisiego Jaru), nazywał się Fabisz. Było to oczywiście bardzo dawno temu, gdy morze było szafirowe i spokojne. Ale okolica wcale bezpieczna nie była, mieszkał tu bowiem diabeł, zwany purtkiem. Rozpoczęła się walka między człowiekiem a diabłem, walka o panowanie nad ziemiami i wodami.
Rozstrzygnąć ją miał zakład o wszystko: diabeł, przywiązany do kotwicy, miał utrzymać łódkę w miejscu, gdy rybak próbował nią odpłynąć. Szybko okazało się, że purtk jest w stanie to zadanie wykonać, Fabisz w desperacji odciął więc kotwicę i diabeł poszedł wraz z nią na dno. Przechytrzył młodzieniec purtka, a Bałtyk w pobliżu tzw. Rozewskiej Głowy, gdzie miało miejsce to wydarzenie, zmienił się całkowicie: do dziś czasem burzy się i ryczy, jakby oszukany diabeł próbował wydostać się z morskich głębin. Na próżno jednak… Nad Bałtykiem zapanowali ludzie, odważni i zaradni, potrafiący dać sobie radę w najtrudniejszych sytuacjach.
Potwierdza to także historia dzisiejszego Władysła- wowa, miejsca niezwykłego: między Wielkim i Małym Morzem, na krańcu lądu, u nasady Półwyspu Helskiego, łączącego otwarte morze z resztą Polski, północ z południem, cypel helski z resztą świata. Składała się ta historia, jak układanka z puzzli, z części, które dopasowały się do siebie latami, tworząc w końcu jednolitą całość. Najstarsze opowieści dotyczą rybackiej osady Wielka Wieś oraz dwu wsi rolniczych - Cetniewa i Poczernina, a w latach 20. XX wieku uzupełniły je dzieje nowoczesnego letniska - Hallerowa.
Dziś, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, opublikowanym w Dzienniku Ustaw w dniu 31 lipca 2015 r., 1 stycznia 2015 r. nadano Władysła- wowu status miasta, a w jego granicach znajdują się: Cet- niewo wraz z Poczerninem, Hallerowo, Śródmieście, Szotland i Żwirownia.
Generał Błękitnej Armii
10 lutego 1920 roku, podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie, marszałek Wojciech Trąmpczyński w wygłoszonej mowie powiedział:
„Pierwsza rocznica istnienia Sejmu zbiega się z chwilą objęcia przez Polskę wybrzeża morskiego. Szum Bałtyku jest najpiękniejszym hymnem wskrzeszonej ojczyzny. Marszałek wyraził hołd ludności Pomorza, która przez półtora wieku opierała się zapędom germanizacyjnym najeźdźcy i poprzez to uchroniła Pomorze”.
Tego samego dnia generał Józef Haller przyjechał pociągiem przez Gdańsk do Pucka, na uroczystości zaślubin Polski z morzem. Czekano na niego już rok wcześniej, ale protesty i ,,wrzaski Niemców gdańskich sprawiły, iż wojska polskie z Francji wysłano wówczas do Polski przez Niemcy”.
Tym razem Polacy z Wolnego Miasta mogli powitać generała serdecznie. Pociąg przyjechał na stację o 9.25, zebrany tłum okrzykami powitał generała, wręczono mu kwiaty, w imieniu Rady Ludowej przemówił p. Tomasz Pokorniewski, zwrócił uwagę na nieprzychylne zachowanie Niemców, którzy prześladują Polaków nawet za używanie języka ojczystego. Haller odpowiedział bardzo emocjonalnie, nazywał obywateli Wolnego Miasta obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej. Spotkanie było krótkie, gdyż generał i jego świta musieli zdążyć do południa do Pucka. Ruszyli o godz. 10. W normalnych warunkach pociąg pokonywał tę trasę w ok. dwie godziny (nawet podczas wojny w 1916 r.), tym razem dotarł na miejsce dopiero o 14.30. Mimo deszczu uroczystości były wzruszające i niezwykle podniosłe. O 15.45 na placu lotniczym, na którym zebrały się tłumy, na wysokim maszcie załopotała polska flaga. O godz. 16 w zaimprowizowanej kaplicy odbyło się uroczyste nabożeństwo. Kazanie wygłosił kapelan wojskowy Frontu Pomorskiego ks. Józef Wrycza. Zakończył je słowami: „Witamy cię, morze nasze polskie - i bierzemy cię w posiadanie w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”.
Następnie udano się nad morze. ,,Generał, trzymając złoty pierścień w dwóch palcach, wzniósł go wysoko ponad głowę i z rozmachem rzucił w morze. (…) Pierścień zatoczył łuk, spadł na płask i spoczął na lodzie. (…) Nastąpiła konsternacja, nikt tego nie przewidział, że pierścień może spocząć na lodzie. Lód był za słaby, by wejść na niego, podjąć pierścień i dalej wrzucić w morze wolne od lodu. Nie było przygotowanych długich drągów, którymi można by potłuc lód i zatopić pierścień, lance ułańskie były za krótkie. Naraz nad sztabem powiał duch wielkiego kawalerzysty, hetmana polnego Stefana Czarnieckiego, który w roku 1657 szarżował poprzez cieśninę morską Mały Bełt na Szwedów zgrupowanych na Wyspie Alsen w Danii. Stojący na koniu, może trzydziestoośmioletni pułkownik, przystojny brunet, spiął konia ostrogami i ruszył na lód, łatwo pękający pod końskimi kopytami. Koń szedł z oporem, chrapiąc niespokojnie. Zgrupowani po bokach rybacy wołali: „Tu głębica, utonie pan pułkowniku!”. (…) „Pułkownik Skrzyński nie zginął na froncie to i w wodzie morskiej diabli go nie wezmą!” Pułkownik Skrzyński skruszył lód, zatopił pierścień, zamoczył konia do połowy boków oraz cholewy od butów i dolną część płaszcza. W ten sposób brawura polskiego kawalerzysty i kopyta polskiego rumaka pomogły w Zaślubinach Polski z Morzem”.
Hallerowo kontra Władysławowo
Od 1922 roku do września 1939 roku generał Haller z żoną Aleksandrą i synem Erykiem mieszkał na Pomorzu w majątku Gorzuchowo koło Grudziądza. Dworek został zakupiony w prezencie dla generała przez byłych żołnierzy z Błękitnej Armii mieszkających w Ameryce. Latem rodzina często przyjeżdżała do Hallerowa, generał brał żywy udział w działaniach Towarzystwa Przyjaciół Hallero- wa.
Gdy w Wielkiej Wsi-Hallerowie zaczęto budować port rybacki, pojawiły się tendencje, by nazwę Hallerowo „zgubić”. „Kurjer Poznański” w 1936 r. tłumaczył sens nowej nazwy: „Budowany z ogromnym rozmachem pierwszy port rybacki nad otwartym Bałtykiem w Wielkiej Wsi-Hallerowie, nosić będzie nazwę «Międzymorze». Nazwa «Międzymorze» jest nie tylko tradycyjna, ale również i historyczna. Pas ziemi u nasady półwyspu helskiego pod Wielką Wsią zawsze nazywał się Międzymorze. (…) Nazwa Wielka Wieś i Hallerowo zostaną zachowane jako dzielnice przyszłego portu, albo jako kąpieliska”.
O nazwę dla nowego portu rozgorzała w prasie zażarta dyskusja. Gdy pojawiła się propozycja „Władysławowa”, protestowali zwolennicy generała Hallera: „w nr. 70 «Kurjera Warszawskiego » z dn. 12 b.m. został zamieszczony gorący protest p. Henryka Anderszewskiego przeciwko zamierzonemu przemianowaniu osad nadmorskich Cetniewa i Hallerowa na Władysławów, co ma mieć na celu uczczenie zasług króla Władysława IV, położonych przez tego monarchę dla naszej marynarki wojennej”. Inżynier Witold Hubert, kapitan marynarki, wyjaśniał, dlaczego nazwa „Władysławów” nie jest zgodna z historyczną prawdą i nie pasuje najlepiej dla nowo budowanego portu rybackiego: „historyczny Władysławów znajdował się dokładnie o 10 klm. na płdn. wschód od Hallerowa i Cetniewa, które, jak wiadomo, są połączone bezpośrednio z Wielką Wsią, wspomnianą pod nazwą Wielkiej Wsi (łac. Velaves) w dokumencie ks. Mszczuja II z 1284 r.”. Dalej skomentował: „Można, oczywiście, przeinaczać, według swych upodobań czy panujących chwilowo nastrojów, nazwy miejscowości, lecz ani wypada, ani należy naginać do tego danych historycznych”. Dyskusja trwała, wszyscy wiedzieli, o co chodzi, ale udawali, że wszystko jest w porządku. Nazwę „Hallerowo” w sposób inteligentny spychano na plan drugi, określając nią dzielnicę-kąpielisko. Ostatecznie Zarządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych „o nadaniu nazwy Władysławowo polskiemu portowi we Wielkiej-Wsi” zostało opublikowane w Monitorze Polskim z dnia 27 kwietnia 1938 r.
Po zakończeniu II wojny światowej generał Haller został za granicą, nie planował powrotu, jego syn Eryk z żoną zamieszkał w Australii. Wanda Andrzejewska wspominała: „Domek gen. Hallera uznano za «mienie opuszczone», wprowadza się do niego nowy naczelnik miasta, były dozorca domu wczasowego. Przypadkowo rozeszła się wiadomość, że w Urzędzie Miejskim ukazało się ogłoszenie o sprzedaży w przetargu domku gen. Hallera. Powiadomiłam o tym natychmiast zaprzyjaźnionego redaktora «Dziennika Bałtyckiego», Witolda Mężnickiego. Podniósł się alarm, interweniowano w tej sprawie i ostatecznie wycofano licytację domku”. Dziś Hallerówka jest siedzibą Oddziału Muzeum Ziemi Puckiej (Władysławowo, ul. Morska 6).