Wspólne przeżywanie Dni Młodzieży, festiwalu radości i młodości
Choć papież Franciszek przyleci do Polski dopiero w połowie przyszłego tygodnia, Światowe Dni Młodzieży praktycznie już trwają. Od kilku dni do wielu miejscowości naszego województwa przyjeżdżają egzotyczni goście - niestety, nie wszyscy, którzy przygotowali się na przyjazd młodzieży będą mieli okazję ją ugościć - obawa przed zagrożeniem terrorystycznym kazała wielu osobom zrezygnować z przyjazdu do Polski.
W tej sytuacji do rangi symbolu urasta uczestnictwo w Światowych Dniach Młodzieży grupy młodych Francuzów z Nicei. Przyjechali do Polski razem ze swoim proboszczem, księdzem Andrzejem Kochem. - Początkowo myślałem, że ludzie się wycofają, zrezygnują. Nie tylko ze strachu, ale także dlatego, że Światowe Dni Młodzieży to radość, świętowanie, a tu żałoba. Tam przecież zginęły nie jakieś anonimowe osoby, ale bliscy.
Ich krew z tej promenady jeszcze nie została zmyta. Ale przecież trzeba żyć normalnie, a młodzi mają szczególnie do tego prawo - mówi naszej dziennikarce ksiądz Koch (cała rozmowa na stronie 16). Młodzi Francuzi, podobnie jak ich rówieśnicy z innych krajów, mają zaplanowane wycie- czki - m.in. do muzeum w KL Austchwitz-Birkenau, Częstochowy ale także w góry, na jurajskie skałki, do muzeów.
Spotykają się z polskimi rówieśnikami na parafiialnych spotkaniach, ale także na koncertach, imprezach, w ich domach rodzinnych. Poznają polską kulturę, także życie codzienne wspólnot i rodzin. Może pewne nasze zwyczaje wydadzą im się dziwne, tak samo jak nam - ich zachowania.
Ale z tej różnorodności wszyscy mamy szansę wynieść jakąś wartość. Tak jak z opowiadań Francuzów z Nicei, którzy jeszcze dwa tygodnie temu planowali radosne spotkanie z rówieśnikami z całego świata w Polsce, a okazało się że muszą wyjeżdżać z ciężkim sercem, zostawiając bliskich w żałobie.