Wskoczył do Odry, by ratować samobójcę
W piątek około godziny 13 mężczyzna skoczył w Krośnie Odrzańskim z mostu do Odry. Chciał się zabić. Wyciągnął go z rzeki jeden z mieszkańców, ratując mu życie.
Marcin Berger znalazł się w centrum wydarzeń dość przypadkowo. Akurat przejeżdżał ulicą Świerczewskiego w Krośnie Odrzańskim. Zauważył, że przy brzegu rzeki coś się dzieje. Zatrzymał samochód i poszedł to sprawdzić.
– Przemoczony chłopak rozmawiał na brzegu z dziewczyną. Na początku myślałem, że ktoś robi sobie jakieś żarty – opowiada krośnianin. Okazało się, że mężczyzna z brzegu Odry wcześniej rzucił się z mostu do rzeki. Chciał popełnić samobójstwo.
– Chwilę później pojawił się strażak. W tym samym czasie mężczyzna krzyczał, że się zabije, i zaczął oddalać się od brzegu – relacjonuje Berger.
Świadek zdarzenia był pewny, że strażak natychmiast ruszy za nim. – Powiedział mi, że musi się rozebrać. Brzmiało to dla mnie komicznie. Przecież nie było na to czasu. Poprosiłem jednego z przechodniów, żeby popilnował mojego te-lefonu i w ubraniu wskoczyłem do wody – opowiada Marcin Berger.
Musiałem go lekko podtopić
Krośnianin złapał niedoszłego samobójcę przy nurcie rzeki. – Wiedziałem, że pewnie będzie próbował się szarpać i mogłoby się to dla nas obu źle skończyć – zaznacza Berger.
– Złapałem go więc za rękę i lekko podtopiłem, żeby nie pociągnął nas w nurt – opowiada pan Marcin, który myślał, że strażak za chwilę mu pomoże. Jednak się przeliczył.
– Byłem pewny, że jest za mną. Niestety, czekał na brzegu, był po kolana w wodzie – relacjonuje M. Berger.
Był w połowie drogi do brzegu, kiedy pojawił się zastęp straży pożarnej. Przygotowani do akcji mundurowi szybko ruszyli na pomoc i razem z panem Marcinem doholowali poszkodowanego na brzeg.
– Gdy już dotarliśmy na ląd, poprosiłem jednego ze strażaków, aby usiadł na niedoszłym samobójcy, ponieważ zaczął się nerwowo zachowywać.
– Poczekaliśmy na przyjazd policji. Funkcjonariusze zakuli go w kajdanki i zabrali ze sobą – podkreśla krośnianin.
Straż pożarna nie pomogła?
Według opowieści pana Marcina, jeden ze strażaków nie popisał się przy interwencji. – Strażak chciał się rozebrać, żeby wskoczyć do wody, a przecież nie było czasu – podkreśla M. Berger.
Co na to miejscowa straż pożarna? Przedstawia swoją wersję wydarzeń.
– Zastęp z łodzią i samochód ratownictwa technicznego zostały skierowane do portu w celu zwodowania łodzi, natomiast samochód ratowniczy pojechał na ul. Świerczewskiego, aby lokalizować osobę poszkodowaną – opowiada rzecznik Andrzej Kaźmierak.
Pierwsze zastępy były na miejscu już po sześciu minutach od zgłoszenia. – Strażacy znaleźli mężczyznę na brzegu, który rozmawiał z kobietą. Pomimo perswazji ze strony strażaka poszkodowany nie chciał wyjść z wody. W pewnym momencie odwrócił się i zaczął iść w stronę nurtu rzeki. W czasie gdy jeden ze strażaków zdejmował z siebie część ubrania, do wody za poszkodowanym wskoczył jeden ze świadków zdarzenia oraz z kilku sekundowym opóźnieniem inny strażak. Wspólnie doprowadzili desperata do brzegu – opowiada Kaźmierak.
Krośnieńska straż jednak nie umniejsza zasług pana Marcina w uratowaniu mężczyzny. – Jego działanie niewątpliwie miały wpływ na pozytywne zakończenie działań – zaznacza Kaźmierak.
Krośnieńska policja poinformowała, że mężczyzna, który wskoczył do Odry, znajdował się pod wpływem alkoholu.
– Został przewieziony w celach opiekuńczych do szpitala w Ciborzu – mówi zastępca rzecznika Powiatowej Komendy Policji w Krośnie Odrzańskim Sylwia Betka.