Wreszcie spokojne lato Stelmetu BC

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Andrzej Flügel

Wreszcie spokojne lato Stelmetu BC

Andrzej Flügel

Zawodnicy Stelmetu BC mają półtora miesiąca urlopu, a działacze montują ekipę na przyszły sezon. Zapowiada się wyjątkowo spokojne lato.

Czemu spokojne? W odróżnieniu od poprzednich lat w klubie została większość składu z ubiegłego sezonu. Oprócz Łukasza Koszarka tych, który już wcześniej miał dłuższy kontrakt nową umowę podpisali Przemysław Zamojski i Jarosław Mokros. Dwuletni kontrakt mieli Thomas Kelati i Vladimir Dragicević. Była jednak w nich klauzula, która pozwalała im na odejście w przypadku otrzymania lepszej oferty. Na szczęście obaj zawodnicy zostają.

- To prawda - potwierdził dyrektor klubu Michał Szpak. - Thomas powiadomił o tym na twitterze, a ta wiadomość spotkała się z bardzo pozytywnym odzewem. Myślę, że wszyscy na nią czekaliśmy. Jest nam tym bardziej miło, bo Thomas miał bardzo propozycję z silnej ligi włoskiej. Rozmawialiśmy z nim , przekonaliśmy do pozostania. Thomas powiedział, że bardzo dobrze się z nami czuje, docenia to jak kibicują fani i to co dzieje się u nas wokół zespołu i w ten sposób będzie dalej częścią tej drużyny. Podobną klauzulę miał Valdo Dragicević. Wyjechał na ślub siostry i kiedy mijał termin w którym miał się opowiedzieć, jego agent powiadomił nas, że Vlado jest z nami dalej, co nas bardzo cieszy.

Koszykarze mają ponad półtora miesiąca urlopu, bo na pierwszych zajęciach spotkają się 14 sierpnia. Pierwszym etapem będą testy medyczne.

- Wysłaliśmy już zgłoszenie do Ligi Mistrzów, zostało ono przyjęte i zaakceptowane - mówi Michał Szpak. - Jeśli chodzi o Polską Ligę Koszykówki to mamy wręcz na czołach napisany termin: piątek 14 lipca godzina 16.00 i deklaruję, że tym razem spóźnień żadnych nie będzie. Mamy nadzieję, że praktycznie od początku zajęć ten zespół będzie w komplecie, co szczególnie w perspektywie meczów pucharowych jest bardzo ważne. A przecież chcemy poprawić wynik z poprzedniego roku i awansować do play offu Ligi Mistrzów.
Ekstraklasa po spadku Polfarmeksu Kutno i Siarki Tarnobrzeg, oraz awansu zwycięzcy pierwszej ligi warszawskiej Legii miała mieć 16 zespołów i ta liczba wydaje się najbardziej racjonalna. Tymczasem słychać, że wystąpienie o dziką kartę w ekstraklasie rozważa zespół GTK Gliwice.

- Kiedy kończyliśmy poprzedni sezon wszystko było jasne. W ekstraklasie zostaje 16 zespołów - ocenia Michał Szpak . - To wiązało się z trzema okienkami na występy reprezentacji w listopadzie, lutym i kilkanaście dni po serii finałowej w której chcemy oczywiście zagrać. To będzie się wiązało z wielkim wysiłkiem dla naszych zawodników, bo wielu z nich to reprezentanci Polski. To trochę niepokoi. Jasne, że jesteśmy za tym żeby liga miała coraz więcej ciekawych i rozwijających się zespołów. Dziś słychać, że siedemnastym zespołem może być drużyna z Gliwic mająca atut pięknej nowej hali. Jednak obiekt to jedno, a drużyna, otoczka i kibice - drugie. Oczywiście nie zakładam, że ekipa z Gliwic nie spełni warunków finansowych, ale budżet to jedno , a zespół to drugie. Ważna jest liczba polskich dobrych zawodników. Drużyna bez wartościowych Polaków nowa ekipa nie będzie mogła tej ligi zawojować.

Tyle dyrektor. Dodajmy, że klub rozmawia z Jamesem Florencem. Amerykanin był najbardziej ,,wyganianym” z Zielonej Góry w trakcie sezonu zawodnikiem, ale w końcówce pokazał klasę. Rozmowy z koszykarzem idą w dobrym kierunku i można zakładać, że Florence zostanie w Zielonej Górze. Podobnie sprawa ma się z Adamem Hrycaniukiem. Wiadomo, że nie zobaczymy w Stelmecie Nemanji Djurisicia i Karola Gruszeckiego. Tym drugim jest zainteresowany Polski Cukier Toruń.

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.