Wołanie na puszczy
Jako że mieszkam na skraju lasu, a jednocześnie jestem fanem Puszczy Białowieskiej mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że mój las nieopodal wygląda znacznie bardziej efektownie niż Puszcza. Zadbany, jak się coś przewróci, to wywiozą, jak coś uschnie, to wytną.
Pięknie, równo i zielono. Jeśli ktoś był w ścisłym rezerwacie Puszczy, to wie, że tak estetycznie to tam nie jest. Leżą te drzewa, jak upadną, to gniją, wszędzie rozłazi się robactwo i morze toksycznych grzybów. Ale ten las ma wielką wartość - przynajmniej od pięciuset lat nie ingerował w jego życie żaden człowiek. Tu ingeruje wyłącznie natura. Dlaczego Puszcza się uchowała? Bo już od XV wieku polscy królowie, a potem rosyjscy carowie rozumieli jej wyjątkowy charakter, więc nadali jej wyjątkowy status i objęli królewskim patronatem i ochroną.
Wczoraj w Radiu Opole słuchałem bredni leśnika, który nie potrafi odróżnić gospodarki leśnej od istoty puszczy, przyciętego w swym myśleniu niczym te zaatakowane kornikiem świerki. Puszcza poradzi sobie sama z kornikiem- przyznał - ale za 600 lat. Po pierwsze, jak on to obliczył? A po drugie, dlaczego tak cenna jest Puszcza? Otóż właśnie dlatego, że na naturalnych przyrodniczych procesach polega jej wyjątkowość. Nikt nie będzie cenił białowieskiego lasu, bo las większość ma gdzieś bliżej. A do Puszczy Białowieskiej, po waszych staraniach, będziemy jeździli na Białoruś, tam nie wolno w niej wyciąć nawet krzaka. Białorusini już prowadzą swój PR, że prawdziwa Puszcza wkrótce będzie tylko u nich. I zapraszają, a jakże.