Wola przywódcy narodu
Dzięki epidemii, rządzący poczuli smak zwycięstwa. Kaczyński prze więc do wyborów 10 maja, by spełniło się jego marzenie - bycia emerytowanym zbawcą narodu.
Rząd już ma niegraniczone prawa. Mamy korespondencyjny Sejm. Jest zakaz poruszania się, zgromadzeń, inwigilacja, kontrola nad gospodarką - także prywatną. Co minister kultury skomentował, że teraz opozycja może pogadać sobie na korytarzu.
Dlaczego godzimy się na zakazy: spacerów, biegania, robienia zakupów przez siedemnastolatka dla rodzeństwa i pilnujących ich mamy? Bo się boimy. Strach podsycają rządzący i go wykorzystują. PiS rządzi skutecznie, gdy ma wroga, tym razem jest nim wirus a nie Tusk. Brakuje jedynie transportera opancerzonego pod kinem Wolność.
Jeśli nie będzie zmiany Konstytucji i przedłużenia kadencji prezydenta, to wybory się odbędą, bo niby po co sanepid zmniejsza liczbę testów? W punktach wyborczych mogą zasiąść mundurowi, a w rezerwie jest głosowanie korespondencyjne.
Potem można znów ogłosić stan epidemii. Winnych jej nawrotu wskazał wiceminister zdrowia. To personel medyczny mający gdzieś zasady septyki. Przy okazji rządzący pozbędą się bohaterów, którzy uwierają ich jak kamień w bucie. A po zniesieniu stanu epidemii, kontrola na granicach nie musi zniknąć. Władze będą wpuszczały i wypuszczały ludzi według uznania.
Kaczyński ma jeszcze jedną kartę do rozegrania, gdyby nie udało się zmienić Konstytucji, przeprowadzić wyborów, jak i po wygranej Dudy. Wprowadzając stan wyjątkowy spełni żądania opozycji, a wtedy może karać media za szerzenie informacji niewygodnych dla rządu. Niewiele z nich przetrwa.
Woli przywódcy narodu nikt i nic nie ma prawa ograniczać.