Wójtowie nie chcą iść pod wiatr
Mieszkańcy gmin Jeżewo i Drzycim sprzeciwiają się budowie farm wiatrowych. Dlatego najpewniej ich nie będzie. A w Pruszczu przeciwnie.
- Nie zamierzamy podejmować decyzji sprzecznych z wolą mieszkańców, dlatego budowę farm wiatrowych na terenie naszej gminy zablokujemy w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania, które jest w trakcie realizacji - zapowiada Waldemar Moczyński, wójt gminy Drzycim.
Przeciwnicy wiatraków w okolicach Drzycimia podkreślają, że gmina jest przyczółkiem Borów Tucholskich i stawianie przemysłowych obiektów na tych terenach zniszczy krajobraz.
Podobne argumenty podnoszą mieszkańcy gminy Jeżewo. Tu wiatraki - wysokie na 160 metrów - miałyby stanąć w południowej części gminy, w obrębie Taszewa, Piskarek, Białego i Belna, 400 - 440 metrów od zabudowy mieszkaniowej. - Mieszkańcy obawiają się szumu generowanego przez łopaty wiatraków. Większość dostrzega wady a nie zalety farm, więc ich budowa w gminie Jeżewo jest coraz mniej prawdopodobna - mówi wójt Mieczysław Pikuła. - Do tego dochodzą zapowiedzi o zmianie przepisów. Minimalna odległość od zabudowań ma być wydłużona do tysiąca metrów, więc poprzednie założenia konsorcjum wiatrowego, zainteresowanego naszą gminą, nie będą możliwe do realizacji. Inna rzecz, że nie chciałbym nikogo zmuszać do wiatraków w sąsiedztwie zabudowań - dodaje Pikuła.
Inaczej jest w gminie Pruszcz, gotowej do przyjęcia 41 wiatraków.
- Nie było sprzeciwu mieszkańców. Odwrotnie, liczą oni na korzyści płynące z farm na naszym terenie - mówi Dariusz Wądołowski, wójt gminy Pruszcz.
Zaznacza przy tym, że rozumie argumenty mieszkańców gmin Jeżewo i Drzycim.
- Nie chciałbym, żeby wiatraki stanęły na terenach inwestycyjnych, w pobliżu planowej drogi ekspresowej S5. Wytypowaliśmy pod nie okolice Gołu-szyc, Taszewa, częściowo Serocka i Mirowic. Tego zamierzam się trzymać.
Nie wiadomo jednak, kiedy budowle będą górować na gminą Pruszcz. - Kolejne zmiany przepisów powstrzymują inwestorów. Czekamy z nadzieją, że się doczekamy - mówi Dariusz Wądołowski, któremu zależy przede wszystkim na wpływach do lokalnego budżetu. Mowa o ok. półtora miliona złotych z 41 budowli wiatrowych.