Wójt Marek Babul uważa, że ktoś rozpowszechnia nieprawdziwe informacje związane ze skażeniem wody pitnej w Bronkowie.
Sprawa złej jakości wody w Bronkowie ciągnie się już od maja. Wydawało się, że zakończy się szybko. - Wystarczy wymienić złoża filtracyjne i wszystko będzie w porządku - podkreślał wójt Marek Babul. Przez pewien czas woda była dostarczana do wsi beczkowozem. Usterka szybko została naprawiona i wydawało się, że wszystko szybko wróci do normy. Nic z tych rzeczy.
Otrzymaliśmy anonimowego maila od jednego z mieszkańców Bronkowa, który twierdził, że problem z wodą w dalszym ciągu występuje. I jest poważniejszy, niż się to początkowo wydawało. - Dowiedziałem się, że właśnie wymiana złóż filtracyjnych była prawdopodobnie przyczyną skażenia wody. Musiałem też dowiadywać się co to w ogóle jest za skażenie ponieważ nikt nigdzie tej informacji nie podał. Chodziło o bakterię E. Coli - czytamy w wiadomości.
Po siedmiu dniach od wywieszenia informacji pracownik odpowiedzialny za wodociągi stwierdził, że już wszystko powinno być w porządku z wodą. Niestety nie było. Prawdopodobnie była powtórzona dezynfekcja. Nikt tej informacji nie podał, natomiast woda znów zaczęła pachnieć wspomnieniami z basenów lat 90 - opisuje mieszkaniec Bronkowa. I dodaje: - najgorsze jest to, że według tej informacji, mieszkańcy chorują przez skażoną wodę. - Od kilku tygodni przed potwierdzeniem skażenia my, jak i inni mieszkańcy, borykaliśmy się z ciągłymi biegunkami, dzieci zgłaszały ten problem w szkole, jednak każdy tłumaczył to sobie „jelitówką” - objawy zgoła podobne. Nie posiadam informacji o poważniejszych zatruciach lub przypadkach hospitalizacji.
Zapytaliśmy o całą sytuację wójta gminy Bobrowice, Marka Babula, który był bardzo zaskoczony. - Pierwszy raz słyszę o tym, że jest ciągły problem z wodą w Bronkowie - przyznaje włodarz.
Podkreśla, że po wymianie złóż filtracyjnych wykonane zostały badania. - Wyniki są jednoznaczne. Mamy je w urzędzie. Woda nadaje się do spożycia - podkreśla Babul. Tę informację potwierdza krośnieński sanepid.
- To jest niewiarygodne - ocenia wójt. - Ktoś sieje panikę wśród mieszkańców, rozpowszechniając nieprawdziwą informację - mówi oburzony. - Być może ktoś chce mnie zdyskredytować jako wójta. Problem w tym, że cierpią na tym inni mieszkańcy. Takie działanie można nazwać lokalnym terroryzmem - ostro ocenia.
- Przypomina to sytuację z podłożeniem bomby w szkole. Ostatecznie okazuje się, że ktoś zrobił sobie głupi żart, ale ewakuacja szkoły musiała zostać przeprowadzona, koszty zostały poniesione. Ponadto ktoś przestraszył mieszkańców. Teraz jest podobnie - stwierdza wójt.
Babul dodaje, że zgłosił tę informację do sanepidu, który ma się przyjrzeć sprawie. - Działanie tego mieszkańca powinno zostać ukarane. To wszystko nadaje się do prokuratury i najpewniej tam sprawę zgłosimy - zakończył wójt Babul.