Wójt gminy uspokaja. Nadajnika nie będzie
Jan Kosiński, wójt Niegosławic nie wyraził zgody na postawienie masztu telefonii cyfrowej we wsi. To zbyt blisko domostw!
Gdy na początku lipca mieszkańcy Niegosławic dowiedzieli się, że do gminy wpłynął wniosek o budowę wieży telefonii cyfrowej, zaledwie 30 metrów od jednej z posesji, wszczęli alarm. Od razu zaczęli zbierać podpisy sprzeciwu.
- Nie chodziło nam, aby to całkowicie zablokować, bo łączność telefoniczna też jest we wsi potrzebna, ale na litość Boską nie można takich urządzeń stawiać tuż za miedzą- wyliczał Zbigniew Wiązek. - Mamy tu już kilkanaście wiatraków. To wystarczy. Gdy jeden z nich runął dwa miesiące temu, najedliśmy się strachu. Wiele razy słyszeliśmy o szkodliwości działania takich urządzeń na człowieka, o chorobach, które powoduje promieniowanie i nie godzimy się, na robienie czegoś bez nas. Taka wieża powstała w Zimnej Brzeźnicy i tam jest bardzo dużo zachorowań. Mamy za złe włodarzowi gminy, że bez konsultacji ze społecznością wsi, godzi się na stawianie takich urządzeń.
Pod petycją podpisało się ponad 80 osób sprzeciwiających się podobnym instalacjom. We wsi mieszka ok. 200 osób.
Ze dwa miesiące temu był u nas już przedstawiciel tej firmy i sprawdzał jak najlepiej będzie podciągnąć prąd do masztu. To już powód żeby się bać.
-A co jeśli taka instalacja runie? Spadnie na nasze domostwa!- obawiała się Krystyna Witasik. - Gdyby to było kilometr, dwa, to nie byłoby takie kłopotliwe, ale tuż za miedzą to już przesada. Moja mama choruje na serce, spać nie możemy, nikt nam nie wmówi, że to nie ma wpływu na ludzkie zdrowie.
Petycja trafiła na biurko wójta. A na ostatniej sesji rady gminy, oświadczył, że masztu w Niegosławicach jednak nie będzie.
-Sam doszedłem do wniosku, że to zbyt blisko domów- mówi Jan Kosiński, wójt Niegosławic. - Poza tym, decyzji o lokalizacji urządzenia sprzeciwiło się starostwo powiatowe w Żaganiu. Chodzi o to, że maszt miał stanąć na gruntach czwartej klasy, a zgodnie z obowiązującym prawem, wszelkie obiekty gospodarcze czy inne można stawiać wyłącznie na gruntach piątej i szóstej klasy.
J. Kosiński, dodaje, że chciał również utrzeć nosa inwestorowi, którego przedstawiciel przyszedł do niego, stawiając go pod ścianą. Twierdził, że wszelkie ustalenia dotyczące lokalizacji robione były jeszcze za poprzedniego wójta i że tak naprawdę sprzeciw na nic się zda.
- Nie mówimy „nie bo nie”, bo zasięg w telefonach komórkowych w niektórych częściach gminy jest fatalny - tłumaczy wójt. - Ludzie często, by zadzwonić muszą wychodzić na podwórko, by złapać sygnał. Mamy inne grunty w różnych miejscach, odległe od naszych miejscowości, o kilkaset metrów i tam nie byłoby żadnego problemu, ale trzeba rozmawiać, dyskutować, a nie stawiać nas pod ścianą.
I tak sprawa spornej wieży rozwiązała się sama, ku zadowoleniu mieszkańców wsi