Wójt Bojadeł: Przystań to szansa, a jednak radni jej nie chcą
Jedni są za, inni przeciw. - Nasza miejscowość nie jest tak atrakcyjna, by budować przystań - mówi część radnych. Czy mają rację?
Wójt Grzegorz Doszel wciąż nie może pogodzić się z decyzją radnych, którzy większością głosów (siedem do pięciu) opowiedzieli się przeciwko budowie przystani w Bojadłach. Decyzja zapadła po tym, jak 23 grudnia wójt podpisał porozumienie z urzędem miasta w Nowej Soli i zobowiązał się, że gmina zapłaci za projekt przystani. Jej budowa miałaby być dofinansowana w 85 procentach.
To jednak nie przekonało radnych, którzy uważają, że gminy nie stać na budowę przystani. Wymieniają również, ich zdaniem, ważniejsze inwestycje, o które należałoby zadbać. Są to m.in. fatalne i dziurawe drogi gminne. Radni uważają również, że gmina nie jest na tyle atrakcyjna turystycznie, by budować w niej przystań.
600 tysięcy złotych szacunkowo ma wynieść całkowity koszt budowy przystani w Bojadłach.
O tym, że turystyczna atrakcyjność Bojadeł może znacząco wzrosnąć, przekonywał na poniedziałkowym spotkaniu z radnymi Arkadiusz Michoński, prezes Fundacji Pałac Bojadła. - Mówiliśmy o korzyściach, jakie przyniesie realizacja naszego projektu (szlak pałaców i parków Środkowego Nadodrza - red.) w połączeniu z projektem Odra dla turystów 2014. To spotkanie miało charakter miłej wizyty, podczas której zaprezentowaliśmy działalność naszej fundacji i to, w jaki sposób przyczyni się ona do promocji gminy - mówi. Zgodnie z założeniem, pałac w Bojadłach ma być odremontowany i zaadaptowany na cele kulturalne. W pałacu ma również powstać izba muzealna, której zbiory dotyczyć będą historii regionu. - Radni byli przyjaźni i z uwagą wysłuchali naszych argumentów, ale dyskusji o tym nie było - dodał A. Michoński.
- Nikt oficjalnie nie powiedział nam, w jakim celu zorganizowane jest to spotkanie, ale my dobrze wiemy, że tu chodziło o ukierunkowanie w sprawie przystani. Jednak dla nas ten temat jest zamknięty. W końcu wycofanie się z projektu przegłosowaliśmy większością głosów. To chyba o czymś świadczy? - powiedziała nam po spotkaniu jedna z radnych sprzeciwiających się budowie przystani.
Grzegorz Doszel planuje również zaprosić do Bojadeł Jacka Milewskiego, wiceprezydenta Nowej Soli, którego zadaniem miałoby być przedstawienie argumentów przemawiających za budową przystani.
- Ja szanuję decyzję radnych gminy. Jednak jeśli mógłbym jakoś pomóc w jej zmianie, to służę pomocą. Oddałem się do dyspozycji pana wójta i czekam na sygnał. Chętnie podzielę się argumentami i korzyściami, jakie wynikają z budowy przystani - mówi Jacek Milewski i opowiada nam o tym, jak remont nowosolskiego portu wpłynął na nowe inwestycje w mieście. - Właśnie buduje się u nas w porcie hotel na 90 miejsc. Gdyby nie to, że zajęliśmy się odbudową tego portu, ta inwestycja w ogóle by się nie pojawiła. A dzięki temu do miasta przybędą nowi inwestorzy. I podobnie będzie w tych gminach, w których zostaną wybudowane porty. Taka inwestycja ma jednak sens, jeśli dotyczy wszystkich gmin nadodrzańskich, nawet tych najmniejszych. Bo im mniejsza odległość pomiędzy poszczególnymi portami, tym lepiej - mówi.
Ważnym argumentem przemawiającym za inwestycją jest również cena.
Gmina, która zdecyduje się na budowę przystani, pokrywa tylko 15 procent kosztów całej inwestycji. Jeśli, szacunkowo, budowa przystani kosztuje 600 tys. złotych, gmina musi dopłacić ok. 90 tys. złotych do całości.
Czy te argumenty są w stanie przekonać jeszcze radnych do zmiany decyzji? Sprawie na pewno będziemy się jeszcze przyglądać.