Wojna z komarami w Zielonej Górze
Zakończyła się kolejna akcja, której celem było zniszczenie komarów. - Jest ich teraz znacznie mniej - zauważa pan Jarosław.
W czwartek tuż przez godz. 19.00 w Parku Piastowskim, nieopodal amfiteatru spotkaliśmy Ewę i Jarosławia Klimków. - Komary zniknęły. A jeszcze tydzień temu było ich dużo. Trzeba pochwalić miasto, że zdecydowało się na opryski - dodał pan Jarosław.
Zakończyła się akcja oprysków przeciwko komarom. Jak nam powiedziała Ewa Konieczna z zielonogórskiego zakładu komunalnego, ekipa opryskała preparatami przeciw komarom ponad 40 ha. - Akcja była skoncentrowana na strefach zieleni, okolicach zbiorników wodnych, różnego rodzaju zakrzaczeniach itp.
Można wymienić parki m.in. Piastowski, Tysiąclecia, ale też okolice ulic Staszica, Wazów, Wyspiańskiego, Cmentarz Komunalny, osiedle Zacisze czy okolice Dzikiej Ochli.
- Wydaje się, że akcja przyniosła skutki, komarów czy muszek jest zdecydowanie mniej. Sygnalizują nam to mieszkańcy, ale np. mieszkańcy osiedla Zastalowskiego, gdzie nie było oprysków, domagają się, by na ich osiedlu też pryskać, bo komary są dokuczliwe - tłumaczy pani Ewa.
Dodała ona też, że czerwcowe opryski były drugie w tym roku. Pierwsze odbyły się w kwietniu, a ich celem było zniszczenie larw komarów. Opryskano 8 ha zbiorników wodnych. Prace skoncentrowano m.in. na okolicach Dzikiej Ochli, Wagmostawu, glinianek na os. Ceglanym, przy ulicach Waszczyka i Fajansowej - Pryskaliśmy tam, gdzie były oczka wodne - podkreśliła pani Ewa.
Nasza rozmówczyni dodała, że na opryski wydano prawie 40 tys. zł, i oczywiście można je powtórzyć lub przeprowadzić tam, gdzie dotychczas ich nie było. O ile takie będą postulaty mieszkańców miasta, a władze je zaakceptują.
Stanisław Domasz - Domaszewicz, zastępca dyrektora Departamentu Przedsiębiorczości i Gospodarki Komunalnej podkreśla, że akcję opryskiwania przeprowadzono na wnioski mieszkańców.
- Miasto znajduje się nieopodal rozlewiska Odry, jest otoczone działkami pracowniczymi, lasami, toteż jesteśmy narażeni na komary. Dlatego takie akcje są potrzebne i jak się wydaje przyniosły skutek. Wcześniej byłem na Wzgórzach Piastowskich i faktycznie komary były. Teraz ich nie ma lub są w śladowej liczbi - odpowiada z-ca dyrektora.
Ale dodaje: - Wszystkich komarów nie zlikwidujemy. Może, gdybyśmy opryskali całe miasto z samolotu. Ale to niemożliwe, chociażby ze względu na wysokie koszty - podkreśla nasz rozmówca.
Akcję niszczenia komarów przeprowadzono też na terenie Nowego Miasta. Leszek Klim, dyrektor Komunalnego Zakładu Gospodarczego w Zielonej Górze Zawadzie powiedział nam, że była to pierwsza akcja w historii, a została przeprowadzona na życzenie mieszkańców Nowego Miasta.
- Pryskaliśmy w pasie od Jan, przez Zawadę, Krępę i Łężyce, niepodal Odry, bo tam komarów jest najwięcej. Na razie trudno mówić o kosztach, bo jeszcze się nie rozliczyliśmy. Nie są to jednak sumy zbyt duże - dodał dyrektor.
Podkreślił też, że już widoczne są efekty opryskiwania. - Byłem ostatnio w Zawadzie i usłyszałem od mieszkańców, że komarów jest zdecydowanie mniej. To oznacza, że opryskiwanie były potrzebne - tłumaczył dyrektor. Dodał też, że o ile będzie tak potrzeba, to opryski mogą być powtórzone. Pod warunkiem, że dodatkowe pieniądze znajdą się w budżecie Zielonej Góry.