Wojna o Sąd Najwyższy trwa, a Małgorzata Gersdorf myśli o urlopie [FELIETON SŁAWOMIRA SOWY]
Małgorzata Gersdorf, I Prezes Sądu Najwyższego, w krytycznym momencie rozgrywki o sądownictwo, wysyła niejasne lub sprzeczne sygnały. Tym, którzy manifestują pod sądami należy się coś więcej
W sędziowskim łańcuchu sprzeciwu wobec działań PiS przeciwko sądownictwu najsłabszym ogniwem jest – niestety – I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Niby chce pozostać I prezesem stojąc na gruncie konstytucji, a jednocześnie wyznacza zastępcę na czas swojej nieobecności. Niby twardo broni Sądu Najwyższego, a jednocześnie wybiera się na urlop.
W normalnych okolicznościach zastępca i urlop to nic nadzwyczajnego, ale okoliczności nie są normalne, z czego pani prezes powinna zdawać sobie sprawę. Ludzie manifestujący w obronie sądownictwa oczekują, że zwierzchnik Sądu Najwyższego w krytycznym momencie zachowa się trochę jak żołnierz jak placówce. Żołnierz nie bierze urlopu po pierwszych strzałach.