Wojna na gesty, wojna na słowa, każdy to zna [rozmowa]
Rozmowa z dr. SŁAWOMIREM DRELICHEM, politologiem i etykiem z UMK w Toruniu, o wczorajszym głosowaniu w Sejmie.
- Jakoś rząd nie przestraszył się konstruktywnego wotum nieufności.
- Rząd nie ma powodu, żeby obawiać się tego wniosku. Posiadana większość w Sejmie nie jest przytłaczająca, ale stabilna. Nie spodziewałbym się niespodzianek.
- Po co w takim razie Platforma złożyła taki wniosek?
- PO pokazuje, że chce być opozycją konstruktywną, alternatywną, proponującą mądrzejszy sposób rządzenia Polską. To również sposób trafienia do mediów, potrzeba zaistnienia w publicznej dyskusji. Zauważmy, że od półtora roku to PiS nadaje ton publicznej debacie. Chyba tylko Nowoczesnej udało się zaistnieć akcją „Misiewicze”.
- Gabinet premier Szydło wcale nie jest taki dobry, kolejny tydzień trwa publiczne wymienianie słabości i śmieszności ministrów.
- Premier do końca nie panuje nad tym, co dzieje się w rządzie. Jest kilku ministrów, których należałoby szybko wymienić. Macierewicz i Szyszko powinni odejść w pierwszej kolejności.
- Dorzucę ministra Waszczykowskiego.
- On nawet szybciej niż Macierewicz. Tylko nie pójdą „na odstrzał”, ponieważ mają mocną pozycję w środowiskach PiS. Ani premier Szydło się na to nie odważy, ani nie pozwoli na to prezes Kaczyński.
- Będą ciągnęli rząd i partię w dół.
- Dopiero wtedy, kiedy Jarosław Kaczyński zda sobie sprawę, że dołowanie w sondażach ma charakter długoterminowy i może na zawsze zaszkodzić PiS - nastąpi rekonstrukcja rządu. Tylko będzie ona dotyczyła wyłącznie ministra Waszczykowskiego. Macierewicz i Szyszko są nietykalni, ponieważ mają bardzo silny elektorat w PiS.
- Pojawiły się sugestie zmiany na stanowisku premiera.
- Nie sadzę, ażeby był to całkowicie nierealny pomysł. Jeśli PiS będzie stale dołować w sondażach, to w połowie kadencji lub przed wyborami samorządowymi Jarosław Kaczyński może się na to zdecydować. Na stanowisku premiera spodziewałbym się kandydata mniej politycznego - może minister Rafalskiej lub wicepremiera Morawieckiego?
- Co bardziej zaszkodziło PiS: brukselska szarża na Tuska czy to, że Polacy nie tolerują antyeuropejskiej twarzy PiS?
- Szarża przeciwko Tuskowi zdecydowanie im zaszkodziła. Efekt Tuska niekoniecznie wiąże się z sympatią Polaków do byłego premiera, bo wyborcy pamiętają Tuskowi podniesienie VAT czy likwidację OFE. PiS w niesolidarny sposób potraktował Polaka, przez co zdefiniował swoją politykę zagraniczną. To się Polakom nie podoba. Od zawsze mówiło się o wsparciu dla Polaków na wysokich stanowiskach. To samo powtarzał PiS. A teraz postąpili odwrotnie, i to w warunkach skazanych na porażkę.
- Czy aby nie za dużo reformatorskich frontów otworzyło PiS?
- Podjęcie się tak kompleksowej reformy państwa rodzi kompleks ryzyka i skutkuje kolejnymi grupami niezadowolonych. Przypominają mi się reformy rządu Jerzego Buzka
- potrzebne, ale doprowadziły do upadku tego gabinetu.
- Podobno pycha kroczy przed upadkiem.
- Najsmutniejsze jest to, że PiS
- po ośmiu latach rządów PO, która też o tym zapomniała
- podejmuje działania, za które krytykowało PO.