Wojewoda, czyli pochwała dawnej władzy cokolwiek ryzykowna
Nie wiem, czy to jakiś cudowny zbieg okoliczności - jak chcą niektórzy. Raczej po prostu od zawsze liczył się tu format ludzi, których wybierano na to stanowisko. Byli to - w większości - ludzie z dokonaniami, poziom wyższy, o przekonaniach wcale nieoczywistych, jak nieoczywisty jest świat ludzi myślących.
Niezależnie od politycznych układanek, przez wiele lat III RP mogliśmy mieć poczucie, że możemy się zgadzać lub nie, ale powinniśmy się szanować. Jak w dorosłej, pełnej niuansów, rzeczywistości. Czyli dokładnie odwrotnie niż w rozkrzyczanym cielęctwie, kiedy „nie bo nie”, emocjonalny dygot, czarno-biały świat, zero wątpliwości.
Przypominam sobie Wilibalda Winklera, naukowca i polityka AWS-u, jaka szkoda, że tak krótko był wojewodą śląskim, nieżyjący już. Przypominam sobie Lechosława Jarzębskiego z SLD, z którym dzieliło nas niemal wszystko, z wyjątkiem jednak szacunku, dzięki czemu była szansa na mądrą rozmowę. Przypominam sobie wreszcie Tomasza Pietrzykowskiego z czasów pierwszego PiS-u, trudno go dziś chwalić, jest aktywny naukowo (prorektor UŚ) i wciąż młody, źle by to więc wyglądało. Skończmy więc na tym, że to właściwy poziom. Nie można zapominać o Wojciechu Czechu - by sięgnąć głębiej do kalendarza - albo Piotrze Litwie - z dziejów najnowszych.
Chwalenie władzy to działalność ryzykowna i cokolwiek podejrzana, wyjaśniam więc szybko, że chodzi bardziej o styl niż poglądy, formę, nie treść, klasę człowieka, a nie jego decyzje. Z wieloma werdyktami rządu i namiestników rządu w terenie należało się nie zgadzać, trudno jednak odmówić im zaangażowania w sprawy regionu, trudno nie widzieć, że chcieli i umieli tłumaczyć swoje działania. A przede wszystkim - trudno odmówić im rozumienia interesów lokalnych, naszej historii, wrażliwości.
Obecny wojewoda śląski Jarosław Wieczorek dał się ostatnio podpuścić prasie prawicowej i w kontrze do rzeczywistości, twardych faktów, jak i ulotnych wrażeń, opowiadał dziwactwa o naszej ziemi (separatyzm), a nawet obrażał nas („brak prasy propolskiej…”). Wpisał się idealnie w tę tak bardzo irytującą najnowszą modę dziennikarstwa rozhisteryzowanego.
Oczywiście, nie żywimy wielkiej urazy. To wojewoda śląski, majestat się należy, z wojewodą rozmawialiśmy (po polsku) nieraz, wie doskonale, co to DZ, jaka tradycja nam przyświeca. Wie dobrze, że będziemy go krytykować, jeśli zasłuży, a może kiedyś jego działania pochwalimy. Wie dobrze, kto nami rządzi i że są to Czytelnicy DZ, ludzie naszej ziemi, tej, z której sam się wywodzi.
Niedoświadczenie medialne się wybacza, lecz proszę, niech Pan odrobi lekcje. A teraz, Panie Wojewodo, proszę zadbać o nasz region, spoczywa na Panu duża odpowiedzialność, to nie zabawa w gwiazdę w tabloidach politycznych.
TWITTER: @MAREKTWAROG