Wojenne losy polskiego złota [ROZMOWA]
O wojennych losach polskiego złota rozmawiamy z dr hab Januszem Wróblem z łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Do Polski przewieziono zwłoki płk Ignacego Matuszewskiego i mjr Henryka Floyar-Rajchmana, którzy w 1939 roku zajęli się ewakuacją na zachód polskiego złota. Kiedy podjęto decyzję o jego wywiezieniu?
Bank Polski posiadał rezerwy złota, które miały duże znaczenie dla utrzymania wartości polskiej złotówki. Wynosiły około 463 milionów ówczesnych złotych, co było równowartością 87 milionów dolarów. Na długo przed wybuchem wojny zastanawiano się nad kwestią ewentualnego wywiezienia za granicę przynajmniej części tego złotego depozytu. Decyzji nie podjęto. Wywiezienie złota miało zalety i wady. Gdy złoto by wywieziono, to stałoby się bezpieczniejsze. Z drugiej strony mogło dojść do sytuacji, że rządy innych krajów będą miały pretensje do Polski w sprawie jakiś rozliczeń handlowych. Mogły zaskarżyć to do sądu amerykańskiego, a ten nałożyć areszt na część złota. Postanowiono w końcu, że część złota, wartości 100 milionów złotych, pozostanie w bankach zagranicznych. Były to banki w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Szwecji. W kraju pozostało złoto o wartości 193 mln. Znajdowało się w głównej siedzibie BP przy ul. Bielańskiej w Warszawie. A złoto wartości 170 mln zł umieszczono w terenowych oddziałach BP - w Brześciu nad Bugiem, Siedlcach, Lublinie i Zamościu.
Co się stało po wybuchu wojny?
4 września okazało się, że Niemcy przełamali pierwszą linię oporu. Podjęto decyzję, by złoto z Warszawy ewakuować na wschód. Głównie do Lublina i Zamościa. Pierwsze transporty ruszyły w nocy z 4 na 5 września. 7 września zdano sobie sprawę, że złoto na wschodzie będzie bezpieczne. Ewakuowano je dalej na południowy wschód w kierunku granicy rumuńskiej. 8 września zadecydowano się je wywieźć poza granice kraju.
Rozpoczęła się trwająca wiele miesięcy wędrówka złota...
Trzeba było je najpierw przewieźć przez Rumunię. Tu dużą rolę odegrała polska dyplomacja, głównie Adam Raczyński, polski ambasador w Bukareszcie. Miał wsparcie brytyjskiego i francuskiego ambasadora w Rumunii. Interweniowali w rządzie rumuńskim, by Polska dostała zezwolenie na przewóz złota. Sprawa była delikatna, bo równolegle w tej sprawie interweniowali Niemcy. Chcieli, by rząd rumuński zatrzymał ten transport i potem ewentualnie wydał go Niemcom. Rumuni wybrnęli z tej sytuacji sprytnie. Minister spraw zagranicznych odpowiedział, że o sprawie nic nie wie, ma ją wyjaśnić. A z drugiej strony dał Polsce zgodę na wywiezienie złota drogą kolejową. Złoto wywieziono do portu z Konstancy.
Jaką trasą przewożono potem złoto?
Prywatny brytyjski statek przewiózł je 17 września do Stambułu. Turcy zgodzili się przewieźć złoto swoimi liniami kolejowymi do granicy z Syrią. Syria była wówczas kolonią francuską. Stamtąd transport ruszył do Libanu, który był również pod panowaniem francuskim. W Bejrucie zapakowano je na francuskie okręty wojenne i wywieziono do Marsylii i Tulonu. Skąd trafiło do banków francuskich i znalazło się w gestii polskiego rządu na uchodźstwie, Zaczęto się jednak zastanawiać nad dalszym losem złota. Postanowiono nie wykorzystywać go na bieżące potrzeby. Miało zostać na powojenną odbudowę kraju. Złoto przebywało w środkowej Francji do maja 1940 roku, kiedy Niemcy rozpoczęli ofensywę na zachodzie. Rząd uznał, ze złoto nie będzie bezpieczne. Chciał je wywieźć do USA. Zapakowano je na wojenny okręt francuski. Ku zaskoczeniu Polaków, udał się on na południe, w kierunku Afryki. Dotarł najpierw do Casablanki, a potem do Dakaru. Tam złoto wyładowano i wywieziono w głąb Sahary. Powstała niebezpieczna sytuacja, bo tymi koloniami zarządzał rząd Vichy, który kolaborował z Niemcami. Istniało zagrożenie, że Francuzi wydadzą im złoto. Zresztą Niemcy takie żądania zgłaszali. Francuzi na to nie poszli, kierując się własnym interesem. Rząd polski żądał wydania złota, Francuzi nie chcieli tego zrobić. Patowa sytuacja trwała do jesieni 1942 roku. Brytyjczycy i Amerykanie wylądowali wtedy w północnej Afryce. Kolonie znalazły się pod okupacją aliantów i wolnych Francuzów. W 1944 roku złoto wydano Polakom. Wywieziono do Dakaru, potem do Nowego Jorku i Londynu.
Co dalej stało się ze złotem?
Dysponował nim rząd polski na uchodźstwie. Ale po Jałcie powstał nowy rząd w Polsce, zdominowany przez komunistów. Wielka Brytania i USA wycofały uznanie dla polskiego rządu na emigracji. Rząd komunistyczny przejął kontrolę nad złotem. Rozpoczęły się negocjacje dotyczące warunków powrotu złota do kraju. Anglicy twierdzili, że rząd w Warszawie musi uregulować zobowiązania wynikające z utrzymania polskich uchodźców i rządu polskiego. Rokowania zakończyły się w 1947 roku. Część złota wartości 3 milionów funtów miała być oddana Brytyjczykom jako spłata kredytów na utrzymanie polskich uchodźców wojennych. Nie jest prawdą, że Brytyjczycy zażądali pieniędzy za utrzymanie polskich sił zbrojnych. Reszta pozostała do dyspozycji rządu w Warszawie.