Wnuk Ziętka: Nie zgadzam się, by dziadek był ofiarą brudnej politycznej gry. Jorg na to sobie nie zasłużył
Nie jestem zwolennikiem stawiania pomników ze spiżu. Historia się toczy, dawni bohaterowie spadają z cokołów, bo trzeba miejsce zrobić kolejnym. Dla mnie największymi pomnikami mojego dziadka są Spodek i Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku - mówi Jerzy Ziętek, wnuk słynnego wojewody.
Radnym Katowic udało się nieco opóźnić, a może i cofnąć dekomunizację pisarza Wilhelma Szewczyka, któremu wojewoda śląski w ramach dekomunizacji odebrał plac i przyznał nowych patronów - Lecha i Marię Kaczyńskich. Czy pana dziadka uda się ocalić?
W jakimś stopniu ta sytuacja może być zapowiedzią tego, co stanie się z moim dziadkiem. Myślę, że decyzja dotycząca zdekomunizowania Szewczyka jest błędem i robi wiele krzywdy nowym patronom. Upokarza ich, bo wywołuje spory społeczne, sprzeciw, manifestacje. Myślę, że skoro radni PiS chcieli uhonorować swojego prezydenta, to trzeba było to zrobić po prostu w lepszym stylu, z większą klasą. Poza tym fala rozlała się po Polsce i na przykład w Bydgoszczy Lech Kaczyński był patronem ulicy tylko kilkanaście godzin. Z pewnością tego by nie chciał. To takie żenujące. Jeśli chodzi o mojego dziadka - oczywiście nie jest to pierwszy moment, gdy ktoś chce wymazać go z przestrzeni publicznej, z pamięci publicznej. Pamiętam, że wycinano go ze wspólnych zdjęć z pierwszym sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, towarzyszem Zdzisławem Grudniem, przy okazji wspólnego przecinania jakichś wstęg, otwierania nowej szkoły czy przedszkola. To, co cieszy - dziadek zachował sympatię i szacunek, mimo takich działań. Grudzień pozostał „Cysorzem”, synonimem twardogłowego partyjniaka, a mój dziadek po prostu pozostał Jorgiem.
Nie uważa pan, że cała sprawa jest kuriozalna, skoro Szewczyka - piewcy polskości Śląska - broni obecnie Ruch Autonomii Śląska? Podobnie zresztą jak pańskiego dziadka.
W tych działaniach RAŚ widzę przede wszystkim próbę zdroworozsądkowego skłonienia rządzących do refleksji, by w takich sprawach, jak patroni ulic, oddawali głos społeczności lokalnej. To mieszkańcy powinni decydować, kogo uhonorować, a kogo zrzucić z cokołu. Przecież za uznaniem (potwierdzeniem uznania) Szewczyka za patrona reprezentacyjnego placu w stolicy województwa głosowali też niedawno radni Prawa i Sprawiedliwości z Katowic. Co nagle w ich postrzeganiu tego pisarza się zmieniło? Krótka notatka z IPN? Fakt, że należał do PZPR? Dlaczego kilka lat temu był dobrym patronem, a teraz jest patronem złym, którego trzeba wyrzucić na śmietnik historii? Nie spieszyłbym się tak bardzo z ocenami. Poza tym trzeba wziąć po uwagę okoliczności, w jakich takim osobom jak Szewczyk czy Ziętek przyszło żyć. Najłatwiej oceniać nam z dzisiejszej perspektywy demokratycznego kraju. Nie wszystkim było dane dokonywać czarno-białych wyborów. By przetrwać i coś pożytecznego zrobić, trzeba było poruszać się w odcieniach szarości. I nie chodzi mi o koniunkturalizm, który istnieje niezależnie od politycznej epoki. Jednego tylko nie wolno było robić: nie wolno było robić innym krzywdy.
CZYTAJ KONIECZNIE
JERZY ZIĘTEK MUSI ZOSTAĆ. JEST NASZ, NIE WASZ
ZIĘTEK ZNIKNIE Z USTRONIA? W MIEŚCIE BRONIĄ GENERAŁA WOJEWODY
Ja jestem zbudowany, że po tylu latach dobra pamięć o moim dziadku przetrwała. I nie stało się to w ramach oficjalnej propagandy. Nie był pupilem żadnej władzy. Pamięć przetrwała, gdyż ludzie patrzą na Spodek, na Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, szpital w Reptach czy Ustroniu. Długo po śmierci został wybrany Katowiczaninem 150-lecia, co oznacza, że dobrze zapisał się w pamięci zwykłych ludzi. Na jego grobie w listopadzie zawsze znajduję wiele zniczy, za które serdecznie mieszkańcom Śląska dziękuję.
I dodam jeszcze: osobiście nie jestem zwolennikiem stawiania pomników ze spiżu. Historia się toczy, dawni bohaterowie spadają z cokołów, bo trzeba miejsce zrobić dla kolejnych. Dla mnie największymi pomnikami mojego dziadka są właśnie Spodek czy Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku.
Czy Jerzy Ziętek powinien podlegać dekomunizacji?
Ale nie był ideałem.
Ja nie mówię, że Jorg był ideałem. Nie ma na tym świecie ideałów. Jeden z jego biograficznych filmów nosi tytuł „żywot człowieka praktycznego”. To właśnie praktyczne podejście do życia, które odznaczało się działaniem w stylu „robię to, co jest na dziś możliwe, ale robię porządnie”, wpisuje się w ideał Ślązaka, człowieka mocno stąpającego po ziemi, znającego swoje możliwości oraz ograniczenia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień