Wnieśli coś nowego do betlejemskiej szopki
- Niektórzy przygotowują się do tego konkursu nawet i pół roku. To widać po pracach. Są zjawiskowe - mówi rzeźbiarz Eugeniusz Izdebski.
To już jedenasta edycja powiatowego konkursu rzeźbiarskiego „Pałucka szopka bożonarodzeniowa“. - Wcześniej podobne organizowała Kcynia. Teraz oni mają swój, i my, w Żninie, swój - uściśla Izdebski, instruktor w Pałuckiej Pracowni Rzeźby działającej przy Domu Kultury.
- Od początku celem było upowszechnianie sztuki ludowej Pałuk - mówi Tomasz Gronet, dyrektor ŻDK. - O ile szopki wychodzące z naszej pracowni elementy regionalne zawierały, inni uczestnicy przynosili nam, w pierwszych edycjach, szopki w połowie stworzone z gotowych, plastikowych elementów. Nie o to chodziło - podkreślaliśmy. Bo zależało nam na dziełach autorskich, na wydobyciu z Pałuczan ich pomysłowości, własnych wizji twórczych. Podpowiadaliśmy, aby użyli drewna, gliny, kory, modeliny, masy solnej. Wreszcie zadziałało. To, co dziś oglądamy, to są cudeńka. Mam wrażenie, że niektórzy siedzą przy tym nawet pół roku. Przecież nie da się tego ogarnąć w tydzień czy nawet dwa. Co cieszy, to fakt, że są też prace zespołowe, rodzinne. Ludzie się więc poprzez udział w konkursie także integrują - dodaje Izdebski. Co ujęło żnińskiego rzeźbiarza i komisję konkursową w tym roku? - Mamy coraz więcej uczestników. W tej edycji jest około 40 prac. Żeby zrobić wrażenie na oceniających, trzeba wnieść coś nowego do szopy. A akcent pałucki niełatwo uzyskać. Jednak wielu już się to udaje.
- Osobiście jestem pod wrażeniem tego, co prezentuje barciński Środowiskowy Dom Samopomocy. Widać, że wkładają w to serce. Te ich szopki są takie dopracowane! Zjawiskowe wręcz. Tych, które wyszły z naszej pracowni, chwalić nie będę. Nie wypada. Powiem tylko, że są dojrzałe - kończy Eugeniusz Izdebski.