Włoska kariera pięknej Kasi Smutniak
Kasia Smutniak to polska aktorka, która robi karierę we Włoszech. Obecnie oglądamy ją u boku Krystyny Jandy w filmie „Słodki koniec dnia”. Nam opowiedziała o swych życiowych i zawodowych doświadczeniach za granicą.
„Słodki koniec dnia” to pierwszy pani polski film od „Hakera” z 2002 roku. Czy to znaczy, że polskie kino nie interesuje się Panią?
Tak się złożyło. Pojawiały się propozycje w ciągu tych wszystkich lat, ale jak dostawałam ciekawe scenariusze - to akurat nie mogłam się zaangażować w projekt, ponieważ kręciłam coś innego. Dużo pracowałam w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Akcja „Słodkiego końca dnia” rozgrywa się we Włoszech, a pani jest tam teraz popularną aktorką. To dlatego w naturalny sposób trafiła pani do obsady tego filmu?
Ja się śmieję, że Jacek Borcuch miał niewielki wybór: szukał polskiej aktorki we Włoszech i akurat jedna taka tam była. Dla mnie to też było dosyć specyficzne: u mnie w domu we Włoszech była polska ekipa z polskim cateringiem. Było więc tak trochę po polsku i trochę po włosku.
Praca na polskim planie różni się od pracy na włoskim planie filmowym?
W sumie jest tak samo. Jedzenie jest tylko inne. W Polsce chyba pracuje się też trochę w innych godzinach niż we Włoszech. Polacy zaczynają zdecydowanie wcześniej (śmiech).
Co panią zaciekawiło w „Słodkim końcu dnia”?
Jednym z pierwszych i najważniejszych motywów była możliwość współpracy z Krystyną Jandą. Oczywiście ważne też było to, że jego reżyserem był Jacek Borcuch, który zauroczył mnie filmem „Wszystko, co kocham”. Scenariusz napisany przez Jacka ze Szczepanem Twardochem był też mocny.
Jak się pani pracowało z Krystyną Jandą?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień