Włodek Pawlik: Muzyka Moniuszki dała mi paliwo do improwizacji [ROZMOWA]
Z Włodkiem Pawlikiem, polskim pianistą jazzowym rozmawiamy o Stanisławie Moniuszce i płycie Pawlik/Moniuszko Polish Jazz.
Wszyscy wokół nagrywają własne wersje Chopina, Komedy czy Bacha. Ty sięgnąłeś po Moniuszkę. Czy pretekstem do tego był tylko Rok Moniuszki, który właśnie obchodzimy?
Sam Rok Moniuszki to zbyt mało. Do tego dochodzą kwestie związane z inspiracją, z szacunkiem dla twórcy i to przede wszystkim było najważniejszym powodem tego, że zabrałem się za niektóre pieśni Stanisława Moniuszki. Te, które znalazły się na płycie dawały mi niesamowite paliwo do jazzowych interpretacji. Zafascynowało mnie w melodiach ich urzekające piękno. A do tego złożyło się, że ten rok jest rokiem obchodów 200-lecia urodzin Stanisława Moniuszki.
Czy twórczość Stanisława Moniuszki jest łatwa do jazzowych transkrypcji? Czy tak jak w przypadku Bacha o Moniuszce można powiedzieć, że gdyby żył dzisiaj byłby jazzmanem?
To jest takie gdybanie. Tego nie wie nikt... Zresztą tak postawione pytanie można by potraktować jako zarzut, gdyż próbujemy w ten sposób relatywizować ducha czasów, w których tworzyli ci wielcy kompozytorzy. Ale możemy też trochę pofantazjować i powiedzieć, że pieśni Stanisława Moniuszki w swojej warstwie melodycznej i harmonicznej niewiele różnią się od piosenek George’a Gershwina czy Cole Portera. Łączy je genialna prostota, która czyni je znanymi melodiami dla przeciętnych słuchaczy. To co je dzieli, to romantyczna konwencja komponowania utworów wokalnych w XIX wieku w Europie. Natomiast w przypadku amerykańskich standardów mamy do czynienia z melodiami tworzonymi w rytmie swingu. Trzeba podkreślić, że te moniuszkowskie melodie wywodzą się z ducha tradycji Kresów i mają swoją jedyną, niepowtarzalną aurę i słowiański zaśpiew. A przypomnę że oryginalne nazwisko Gershwina brzmiało Gershowitz i jego przodkowie też pochodzili z Kresów. Dlatego można przypuszczać, że Gershwinowi nieobce były te muzyczne klimaty rodem z kresowej Rzeczpospolitej. To moje prywatne odkrycie zbieżności tych dwóch pozornie odległych muzycznych światów. Dlatego na pytanie czy twórczość Stanisława Moniuszki jest trudna do jazzowych transkrypcji odpowiadam - nie. To fantastyczny materiał do improwizacji jazzowej.
Co decydowało o doborze utworów?
Większość z nich znana mi była z okresu dzieciństwa. Moja mama była śpiewaczką i wykonywała te pieśni na koncertach. Pamiętam, że będąc dzieckiem akompaniowałem jej na fortepianie „Prząśniczkę” czy „Szumią jodły na gór szczycie”. To są więc muzyczne kody mojego dzieciństwa które doczekały się dzisiaj jazzowych wersji.
Nie bałeś się ryzyka? To przecież wersje instrumentalne tych pieśni i arii.
Ryzyko jest wkalkulowane w uprawianie sztuki. Kiedy tworzę coś nowego, to tak jakbym chodził po nieznanym terenie. To także pewne wyzwanie i zdaję sobie też sprawę, że to swojego rodzaju eksperyment przeprowadzony na estetyce i tradycji, która wiąże się z wykonywaniem Moniuszki w konwencji XIX-wiecznych kanonów. Ku mojej radości, muzyka z jazzowym Moniuszką jest entuzjastycznie przyjmowana w wypełnionych po brzegi salach koncertowych, a płyta jest bestsellerem już czwarty miesiąc. Wśród słuchaczy są koneserzy muzyki moniuszkowskich oper, ale również osoby, które nie interesowały się się wokalną muzyką klasyczną czy operową. I to jest chyba największy sukces tego przedsięwzięcia,że podział na fanów jazzu i muzyki poważnej zniknął w przypadku tego projektu.
No właśnie wielki sukces. Co stanowi o fenomenie tej płyty?
Standardy, czyli w ogromnej większości swingowe piosenki Gershwina, Berlina czy Cole Portera są od prapoczątków jazzu podstawą do instrumentalnych improwizacji. Taka sama filozofia pojawia się w przypadku tego albumu. To identyczny proces przetwarzania, jaki stosowali od dziesięcioleci najwięksi jazzmani. Podobnie jak ja, wykorzystywali oni ten unikalny, ale bardzo konkretny fundament jazzowej improwizacji, oparty na melodiach bluesa, pieśni gospel, piosenek z hollywoodzkich filmów czy musicali.
Moniuszko jest najbardziej znanym polskim kompozytorem operowym, ale w świecie nie jest tak znany jak Czech Bedrich Smetana. Czy takie nagrania jak Twoje mogą to zmienić i przyczynić się do większej popularności Moniuszki w świecie?
Nie uzurpuję sobie prawa do tego, aby promować Stanisława Moniuszkę za wszelką cenę na świecie. Ja się bardzo cieszę, że muzyka Moniuszki w tej jazzowej formie dociera do polskiego słuchacza właśnie teraz, bo ona jest skierowana przede wszystkim do nas, do młodego pokolenia, ale też do tych, którzy pamiętają Moniuszkę z czasów kiedy nasze babcie czy rodzice śpiewali te utwory na co dzień. To jest nasza polska tradycja i kultura. Moniuszko nie pisał dla Włochów, Amerykanów czy dla Niemców, ale dla nas dla Polaków. Śpiewniki domowe w języku polskim były tworzone w czasach gdy Polski nie było na mapie, ku pokrzepieniu serc. Jeżeli zaś chodzi o większą obecność muzyki Moniuszki na świecie, to kluczową rolę powinny tu odegrać państwowe instytuty kultury, dysponujące potężnym budżetem. Ja osobiście bardzo się cieszę, że 26 października zagramy moniuszkowski program w Copernicus Center w Chicago pod nazwą „Moniuszko Superstar”/Włodek Pawlik Grammy Winner”. To tak a propos pytania o mój udział w promocji Moniuszki za granicą...
Czy ta płyta ukaże się gdzieś poza Polską?
Być może. Na razie o tym nie myślę, mam wiele koncertów w Polsce. Cały czas jest piłka w grze. Nagrywałem tę płytę w grudniu ubiegłego roku nie myśląc w kategoriach tak zwanego „wydawnictwa z wyprzedzeniem”. Nie myślałem o tym, że najpierw trzeba wszystko przygotować a kampania promocyjna ma trwać pół roku i dopiero na końcu sama płyta. Ta płyta jest zaprzeczeniem tych wszystkich nie do końca sprawdzonych sposobów promocji jakiegoś wydarzenia w sztuce. Tutaj wszystko jest pod prąd. Dynamiczne. Pełen spontan i... improwizacja!
Był już koncert w Kaliszu w dniu urodzin Moniuszki, Masz też w planach Poznań?
Na razie nie. Grałem już także w Ostrowie Wielkopolskim. Co do koncertu w Poznaniu, to pytanie raczej nie do mnie, ale do organizatorów koncertów.
Skoro płyta się tak dobrze rozchodzi, czy nie myślałeś o nagraniu jej innej wersji, z wokalistką lub wokalistą?
Gdyby była nagrana z wokalistką lub wokalistą, to by przypominała, przynajmniej w sferze tekstu, to co jest w oryginale. Podkreślam, że to instrumentalna płyta jazzowa. Zastosowałem taki sam kod interpretacji, jaki w przypadku innych transkrypcji stosują jazzmani na całym świecie. Jeśli chodzi o wersje „śpiewane”, to zostawiam je wokalistom i muzykom klasycznym. którzy są od śpiewania i grania Moniuszki w oryginale.