Własne Radio, a w nim Wolna Europa albo Głos Ameryki. Były oknem na świat
Mijała godzina 22 i część młodzieży układała się do snu, ale „niedobitki” dopiero zasiadały przy odbiorniku radiowym, na którym można było na skali wyłapywać fale średnie i krótkie. Okienko na świat stanowiło pokrętło do przesuwania wskaźnika na skali i dobra antena.
Po nastawieniu wskaźnika radiowego na długość fali 208 m do uszu radiosłuchaczy docierały najnowsze przeboje puszczane w Radiu Luksemburg.
Ile było radości z faktu, że można było słuchać najnowszych utworów muzycznych, list przebojów i ulubionych zachodnich piosenek.
Jakże inne to były audycje radiowe. Bez propagandy, bez komentarzy wydarzeń, jeśli już podawany był jakiś komunikat to jako krótka informacja agencyjna.
Audycje zaczynały się zawsze jednakowo: Allo, allo, ici Radio Luxembourg. W latach 60-tych i 70-tych słuchało się tej rozgłośni z radosnymi wypiekami na twarzy.
Nazajutrz część młodzieży dyskutowała o wysłuchanych piosenkach i kto jest fanem, jakiego wykonawcy. Nikomu wówczas nie śniło się o erze FB i „polubieniach”…
Ciekawym akcentem była wizyta w rozgłośni w 1967 Wojciecha Kordy z zespołem Niebiesko Czarni, jako pierwszymi wykonawcami zza żelaznej kurtyny. Zaprezentowano wówczas piosenkę „Płynie Wisła, płynie”, wskazując na łączenie tradycyjnej muzyki ludowej z nowoczesnym rockiem.
W Gorlicach w latach 60-tych była sieć radiofoniczna przewodowa i można było mieć w domu zwykły głośnik, nadający program I Polskiego Radia.
Kiedy lokalne władze miały przekazać jakiś komunikat mieszkańcom, to w maleńkim studio, mieszczącym się na piętrze budynku u zbiegu ulic Piekarskiej i Placu Dworzysko, przerywano program ogólnopolski i uruchamiano właśnie nadawanie komunikatu do głośników.
Kto chciał kupić sobie radio z prawdziwego zdarzenia - takie na lampach „z magicznym oczkiem” czyli okrągłym okienkiem, w którym świeciła seledynowym kolorem jedna z lamp - to szedł do sklepu ZURiT-u przy ulicy Obrońców Stalingradu (dzisiaj ulica Legionów) obok pomnika.
Zakup „swojego” radia ze skalą miał inne niewymierne korzyści. A mianowicie - własne okienko na świat bez ograniczeń (choć władza działała w zakresie ograniczenia „słuchania wieści ze świata”).
Oprócz wspomnianych wyżej audycji stacji popularnie zwanej „LUXY 208”, mieszkańcy Polski mieli okazję słuchać innych rozgłośni specjalnie do nich adresowanych. To stąd czerpano wiadomości o najnowszych wydarzeniach, których nigdy nie usłyszało się w żadnym programie PR (były trzy programy) i dwa TVP (najpierw od 1952 roku program I, potem od 1970 roku program II).
Zacznijmy od Głosu Ameryki, nadającego audycje od 1942. Najdłuższy program dla Polaków na częstotliwości 1197 kHz zaczęto nadawać wkrótce po wprowadzeniu stanu wojennego. Wówczas nadawano w języku polskim dwugodzinny blok poranny w godz. 6-8 i pięciogodzinny blok wieczorny w godz. 20-1 po północy. Audycje dla nas zakończono nadawać w lutym 2004 roku.
Następnie Radio Watykan nadające od 1931 roku z audycjami w języku polskim od roku 1938. Audycje zawierały mało komentarzy politycznych tylko przeważnie komunikaty o bieżących wydarzeniach. Bez cenzury i teksty wyważone politycznie. Ale także audycje były okienkiem na świat.
Klasykiem i ciągle na ustach prawie wszystkich było Radio Wolna Europa, nadające od maja 1952 roku. Po falach krótkich 75m, 19m i 16 m trzeba było ciągle przeskakiwać potencjometrem radia z powodu systematycznego zagłuszania sygnału - o czym poniżej.
Władze PRL do „białej gorączki” doprowadziły w kulminacyjnym okresie zimnej wojny audycje zbiega Józefa Światło. Kiedy młodzież natknęła się w swoich domach na dyskusje, prowadzone przez dorosłych o wysłuchanych bieżących wydarzeniach w RWE, to wówczas nawet mając „kary wyjścia”, padały polecenia: „idź pobawić się do kolegów”…
Chroniąc w ten sposób dzieci przed sprawami dorosłych i może jeszcze przed czymś innym… Ostatnia audycja została nadana 30 czerwca 1994 roku.
Innym klasykiem była rozgłośnia BBC, nadająca od 1939 roku do 2005 roku. Audycje w języku polskim cieszyły się także dużym poważaniem wśród naszych rodaków.
Radio France Internationale (RFI) w języku polskim nadawało audycje od 17 grudnia 1981 roku do 18 grudnia 2009 roku. W tych audycjach można było usłyszeć francuski punkt widzenia polityki światowej, przy czym wyjazdy do Francji przez rodaków w czasach PRL-u były bardziej zakazane niż do USA.
Dla przeciwwagi na mocy wasalnych porozumień w naszym kraju od 1943 roku można było słuchać Radia Moskwa w języku polskim. Najpierw była to rozgłośnia pod nazwą Radio „Sputnik”.
Kiedy powstały w łonie obozu komunistycznego pierwsze doktrynalne i polityczne tarcia dla obywateli PRL-u, zaczęły nadawać dziwne, a nawet egzotyczne rozgłośnie radiowe.
Najpierw w lipcu 1968 roku pojawiło się Radio Tirana z redaktorem Kazimierzem Mijalem (uciekł na fałszywym paszporcie w lutym 1966 roku), nadając cztery godziny dziennie na falach średnich i krótkich. Lektorami byli również studenci filologii polskiej. Hasłem przewodnim rozgłośni były „złote myśli genseka Albanii - Enwera Hodży”. Z terytorium Albanii nadawało również od 1983 roku w języku polskim Radio… Pekin. Odbieranie fal radiowych z tych rozgłośni możliwe było dzięki odbiciu się fal radiowych od jonosfery. Ale władza PRL-u nie zasypiała gruszek w popiele, „dbając o morale społeczeństwa”, zagłuszając rozgłośnie siejące zwątpienie w jedynie słuszne budowanie socjalizmu w naszym kraju.
Na mocy porozumień ze swoim ośrodkiem władzy w Moskwie sygnał RWE, Głosu Ameryki, Radia Watykan, RFI, BBC, Radia Tirana (a jakże) i Radio Pekin był zagłuszany z różnych krajów.
Każdy, kto słuchał zakazanych rozgłośni, wie, jak trzeba było w tych czasach ciągle lekko kręcić gałką potencjometru, aby utrzymywać jako taki wyraźny sygnał.
Zagłuszanie obywało się poprzez nadajniki w Czechach na Morawach, w ZSRR oraz Bułgarii emitując jednostajny, modulowany sygnał na częstotliwości nadawania danej stacji radiowej. Czyli było to takie samo radio, nadające na tej samej częstotliwości, co rozgłośnia, tylko fale znosiły się, wchodząc na siebie - i wówczas nie dało się słyszeć głosu lektora poza mocnym piskiem.
Państwowa Agencja Radiowa w kraju także miała swoje zadania w tym zakresie. Koło Lidzbarka Warmińskiego była duża stacja zagłuszająca, pracując na urządzeniach produkcji czeskiej TESLI. Natomiast w ZSRR w okolicach Mińska pracowały urządzenia radzieckie RYGA i VEF.
W Polsce działały radiostacje „na eksport” czyli zagłuszające na przykład rozgłośnie Radia Svoboda i inne nadające do sąsiednich krajów bloku sowieckiego.
W okolicach każdego miasta wojewódzkiego musiały działać urządzenia zagłuszające o mniejszej mocy. Dla byłego województwa rzeszowskiego takie miejsce było w Boguchwale. Potem na przełomie lat 70-tych i 80-tych montowano specjalne anteny na pocztach, urzędach miast, urzędach gmin i Komendach MO.
Oczywiście wszystko było tajne przez poufne, a ciekawskich „co to jest” czekały szykany. Anteny składały się z kilku przewodów rozciągniętych wzdłuż kalenicy dachu, z kołowymi pierścieniami wewnątrz, utrzymującymi druty na ich obwodzie i schodzącymi się do końcowych punktów podparcia. Takie anteny nazywały się „szmitówki” od nazwiska ich konstruktora.
Drodzy Czytelnicy sięgnijcie do swojej pamięci, gdzie widzieliście w Gorlicach takie anteny. Dzisiaj po nich nie ma żadnego śladu. Gorlice miały także swój akcent w RWE, kiedy w komunikacie z 1980 roku pojawiła się informacja o strajku młodzieży w Zespole Szkół Mechanicznych na tak zwanej „Górce”.