Władza znajdzie szefów, czyli kto weźmie radio i telewizję w regionie
Wczoraj prezydent Duda podpisał ustawę medialną. Ma ona doprowadzić do głębokiej wymiany kadrowej także w regionach. Szefowie Radia Katowice i TVP Katowice nie mogą spać spokojnie.
Ustawa o mediach została opublikowana, a to oznacza, że w najbliższych dniach a może nawet godzinach dojdzie do zmian personalnych w ośrodkach regionalnych publicznego radia i telewizji. Najpierw jednak muszą dokonać się zmiany „na górze”, czyli w Warszawie. Na pierwszy ogień pójdą TVP Info, „Jedynka” i funkcje szefów i dyrektorów, odpowiadających za informację. Niewątpliwe odbędzie się bój o radio, które wciąż ma duży wpływ na opinię publiczną. PiS - podobnie jak poprzednie ekipy - wyznaje zasadę, że kto ma media, ten ma władzę.
Teza jest bardzo ryzykowna - wszak Prawo i Sprawiedliwość wygrało, gdy media były w rękach PO, a PO wygrała, gdy rządził w nich PiS. Świat komunikowania zresztą zmienia się z miesiąca na miesiąc - dziś coraz ważniejsze jest nie to, co mówią Wiadomości, ale to, kto i jak przedstawia swoje racje za pomocą Facebooka i Twittera.
Od kilku tygodni prawicowi dziennikarze, którzy czuli się lub w istocie byli odrzuceni z różnych powodów przez regionalne media, w internecie oznajmiają, kto w Katowicach ma się pakować i raźno wzięli się za likwidowanie niektórych programów i zwalnianie z pracy dziennikarzy.
To niemądre przynajmniej z dwóch powodów: jeżeli czegoś media w regionie potrzebują, to przede wszystkim pieniędzy na inwestycje i realizację tzw. misji. Po drugie - zarzucanie zaangażowania politycznego akurat śląskim oddziałom jest nietrafione, bo polityki tam mało, a do sztandarowego programu publicystycznego TVP Katowice „Forum regionów”, zapraszani są politycy wszystkich opcji. Ba, prawica występuje nawet w dwóch postaciach, gdyż pojawia się i przedstawiciel PiS, i Solidarnej Polski, choć obie formacje startowały w wyborach pod jednym szyldem.
Oczywiście obsada stanowisk w publicznych mediach zawsze była efektem partyjnych układów. Jeżeli ktoś jako pierwszy dał zły przykład, to z pewnością zrobił to Sojusz Lewicy Demokratycznej. Symboliczna z tych czasów była próba wyrzucenia z Radia Katowice Krystyny Bochenek, która została senatorem PO i prowadziła zdrowotny program „Spotkania medyczne”.
W TVP tak drastycznych sytuacji nie było, choć ówczesny lider lewicy, Andrzej Szarawarski, jak mówili złośliwi, nie prowadził jedynie... prognozy pogody. Gdy w latach 2005-2007 zaczęło rządzić PiS, skorzystało z przykładu poprzedników. Z małym wyjątkiem: też - jak teraz - zrezygnowano z konkursów, a dyrektorem ośrodka został Maciej Wojciechowski, dziennikarz związany z prawicą, który potem został dyrektorem „Jedynki” (pociągnął za sobą m.in. Macieja Muzyczuka, który dziś też wymieniany jest w gronie kandydatów do stanowisk przy Woronicza).
Choć Wojciechowski był nominatem partyjnym, to ma zasługi. Zmienił jakość Aktualności TVP Katowice, głównego programu informacyjnego. Zdołał ściągnąć do telewizji zdolnego Rafała Kurowskiego i uczynić go szefem tego programu. Kurowski z powodzeniem - już za rządów PO i PSL - pracował w Warszawie. Teraz w gronie kandydatów na miejsce dyrektora TVP Katowice Jerzego Nachela wymienia się właśnie Wojciechowskiego, ale też byłego dziennikarza tej stacji - Adama Turulę. Był on na przykład autorem filmowej prezentacji, przygotowanej na kongres Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach. To tyle o telewizyjnych specjalistach i profesjonalistach.
Bo mówi się też o innych: podobno rosną szanse na jakiś awans reportera Przemysława Adamskiego, który zdominował relacje na żywo z Górnego Śląska. Dał się też poznać wtedy, gdy czytał na antenie Aktualności paszkwil na „Dziennik Zachodni” (echa tej sprawy są w sądzie).
Swoje do powiedzenia w sprawie nominacji medialnych chce mieć Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (to, które przyznało tytuł „Hieny Roku” Tomaszowi Lisowi - przyp. red.). Jedna z jego lokalnych liderek, Jadwiga Chmielowska, tłumaczy, że na tak ważnych stanowiskach trzeba „prawdziwych dziennikarzy i fachowców, a nie klęczących na wycieraczkach i całujących klamki”.
- Poprzednio było sporo pomyłek personalnych. Osób, które niby były jakimiś szefami redakcji, a nie były. Uważam, że Stowarzyszenie powinno rekomendować kandydatów, bo to daje rękojmię ich profesjonalizmu - dodaje Chmielowska. Kłopot w tym, że SDP dawno straciło prawo do reprezentowania całego środowiska, zaangażowanie polityczne jest oczywiste, a oskarżenia o stronniczość częste i na ogół zasadne.
W katowickiej rozgłośni Polskiego Radia też nie wszyscy śpią spokojnie. Choć Henryk Grzonka wygrał konkurs na prezesa i zdecydowanie promuje apolityczność na antenie, musi liczyć się ze swoim rychłym odejściem.
- Usłyszeliśmy, że na Ligonia może znów trafić Wojciech Poczachowski. Powiem tak, przez jednych szczerze znienawidzony, a przez drugich uwielbiany, bo im otworzył drzwi do kariery. Aczkolwiek myślę, że on mierzy o wiele wyżej niż Katowice - mówi nam jeden z dziennikarzy rozgłośni.
Poczachowski był najpierw prezesem radia w regionie, ale wkrótce został wiceprezesem całego Polskiego Radia. Z naszych informacji wynika, że nie jest pozbawiony szans na coś więcej, był wszak kandydatem PiS w ostatnich wyborach do Sejmu. W kontekście Radia Katowice mówi się też o obecnym szefie marketingu Górnika Zabrze Tomaszu Heryszku, który w swojej karierze przez ponad trzy lata był członkiem zarządu ds. marketingu, promocji i administracji przy Ligonia.
- Prawda jest taka, że do radia i telewizji w Katowicach może iść ktoś kompletnie nieznany, tak jak wojewodą stał się obecny wojewoda Jarosław Wieczorek. Najważniejsze, aby szefem został człowiek lojalny, który będzie promował politykę rządu - wyjaśnia nam jeden z pracowników TVP Katowice z czasów PiS.