WKU, tak wygląda kwalifikacja wojskowa [WIDEO]
WKU w Tychach rozpoczęło kwalifikację wojskową. Lekarze oceniają zdolność do służby w armii. Przed komisję trafili już tyszanie. W powiecie kwalifikacja ruszy za miesiąc. Jak będzie wyglądać?
Kwalifikacja wojskowa (kiedyś zwana poborem) przed laty budziła grozę, dziś jest po prostu formalnością, której każdej wiosny muszą dopełnić kolejni osiemnastolatkowie. W tym roku przed komisją lekarską stawić się muszą mężczyźni urodzeni w 1996 roku.
- Każdy z kwalifikowanych młodych ludzi musi dostarczyć wszystkie dokumenty, gdzie będzie napisane, na co się leczył, na co się leczy, jakie przebył operacje - wymienia dr Krzysztof Nitecki, przewodniczący okręgowej komisji lekarskiej.
Na ich podstawie lekarz musi zdecydować, jaką kategorię przyznać. - Sprawdzamy też wagę, wzrost, wzrok. Oceniamy ogólną kondycje fizyczną badanego, osłuchujemy płuca - dodaje lekarz.
Przyznaje, że przed laty młodzi ludzie przynosili zdecydowanie grubsze teczki z historią choroby niż obecnie. A przydatność do służby wojskowej bada już od 30 lat. - Na początku mojej pracy był ruch na to, żeby z tego wojska jednak uciec, wzywani przynosili na komisję całe stosy dokumentów na różne choroby, które najczęściej nic do badania nie wnosiły, ale było ich dużo - wspomina Krzysztof Nitecki.
Sytuacja się zmieniła, kiedy obowiązkowy pobór został zniesiony. - Ci młodzi ludzie teraz czują się bardziej bezpieczni. Przede wszystkim są pytani, czy w ogóle do tego wojska chcą iść, a jeśli nie, to nikt ich nie zmusza - zaznacza Nitecki.
Dlatego też mało któremu kwalifikowanemu zależy dziś na kategoriach D lub E, zwalniających ze służby wojskowej. Bo - jak podkreśla przewodniczący komisji - ocena stanu przydatności wojskowej rzutuje nieraz na całe życie człowieka. - Na przykład taka kategoria "E" wyklucza człowieka ze stanowisk kierowniczych i to nie tylko w służbach mundurowych - zaznacza.
Poborowi doskonale zdają sobie z tego sprawę. Tymoteuszowi Goczołowi z Tychów, choć przyszłości z wojskiem nie wiąże, na kategorii D nie zależało.
- Mój stosunek do wojska jest neutralny i tak mam zamiar się edukować w przyszłości. Dostałem kategorię A - mówi.
Ale z likwidacji obowiązkowego poboru jest zadowolony. - Wojsko nie powinno być obowiązkowe, to powinien być wolny wybór - dodaje.
Innego zdania jest jego kolega Nikodem Gotowicki. - Służba powinna być obowiązkowa. Każdy powinien przejść szkolenie podstawowe, aby był w stanie bronić kraju. Sam się na takie szkolenie po technikum wybiorę - zapewnia.
Swoją przyszłość z wojskiem wiąże Adam Grabowski z Tychów - Już w gimnazjum myślałem o wstąpieniu do wojska. Po szkole średniej na pewno będę próbował się dostać na uczelnię wojskową - wyznaje. - Moim marzeniem byłoby służyć w lotnictwie - dodaje.
- W tej chwili kategorię A zdobywa około 99,6 proc. chłopców. Podczas kwalifikacji zainteresowanie wojskiem deklaruje ok. 20 proc. z nich - mówi podpułkownik Leszek Klag, komendant WKU w Tychach. - Niestety, same chęci w tej chwili nie wystarczą. Prócz chęci i dobrych wyników w nauce trzeba mieć jeszcze odpowiednią kondycję fizyczną, a z tym u dzisiejszej młodzieży jest bardzo słabo.
W 2013 r. z piętnastu kandydatów do szkoły wojskowej egzaminu z wychowania fizycznego nie zdał żaden, w zeszłym roku - z dwudziestu kandydatów do szkoły podoficerskiej dostał się tylko jeden. - A wychowanie fizyczne jest ważne nie tylko na etapie przyjęcia do szkoły. Każdy żołnierz zawodowy zdaje taki egzamin raz w roku - mówi komendant WKU.
Nie tylko do szkoły wojskowej trudno się dziś dostać, ale także nawet do służby przygotowawczej przed wstąpieniem do Narodowych Sił Rezerwowych. - Na jedno miejsce jest 25-30 kandydatów - mówi ppłk Klag.
Na razie Wojskowa Komenda Uzupełnień rozpoczęła okres kwalifikacji wojskowej na swoim terenie, który potrwa do 20 kwietnia. Od 16 lutego do 16 marca kwalifikacje przechodzą tyszanie, od 16 lutego do 17 marca badani są osiemnastolatkowie powiatu pszczyńskiego, od 2 do 27 marca kwalifikację przejdą mieszkańcy powiatu mikołowskiego, od 30 marca do 20 kwietnia przyjdzie kolej na chłopców z powiatu bieruńsko-lędzińskiego.