Witold Waszczykowski o wizycie Andrzeja Dudy w USA: Do spotkania doszło w momencie przełomowym w geopolityce
- Droga do stałej obecności wojska amerykańskiego w Polsce została otwarta. Za dwa lata pierwsi amerykańscy żołnierze powinni zamieszkać w polskich bazach - mówi Witold Waszczykowski, poseł PiS, były minister spraw zagranicznych, w rozmowie z Agatonem Kozińskim.
Co według Pana było najważniejsze podczas wizyty Andrzeja Dudy w Białym Domu?
Bardzo mnie cieszy duża oprawa protokolarna tej wizyty. To zadaje kłam prześmiewcom, którzy wieszczyli marginalne spotkanie i uścisk dłoni na korytarzu. Było odwrotnie, z wielką pompą i delegacją amerykańską najwyższego szczebla. Ale jeszcze bardziej cieszy mnie merytoryczny charakter spotkania i rozmów. Poza koniecznymi rytuałami większość czasu poświęcono na rzeczowe rozmowy. Że tak było, świadczy o tym też bardzo merytoryczna konferencja prasowa prezydentów poświęcona bilateralnym relacjom i problemom geopolitycznym. Wielkim osiągnięciem spotkania jest uzgodnienie i podpisanie przez prezydentów deklaracji o współpracy w ważnych dziedzinach. Kto zna mechanizmy polityki amerykańskiej, to wie, jakie znaczenie ma podpis prezydenta. To dyrektywa działania o charakterze dekretu. Jestem przekonany, że w najważniejszej dla nas dziedzinie współpracy, czyli bezpieczeństwa, droga do stałej obecności wojska amerykańskiego w Polsce została otwarta. Za dwa lata pierwsi GI Joe powinni zamieszkać w polskich bazach.
Można uznać spotkanie Donalda Trumpa z Andrzejem Dudą za punkt zwrotny w stosunkach polsko-amerykańskich? Albo odrodzenie relacji po miesiącach flauty?
Odrzucam takie zwroty jak „flauta”, przecież ostatnie miesiące to intensywne kontakty na poziomie ministrów czy wiceministrów, którzy regularnie, bez przerw, latali na spotkania do Waszyngtonu. Także Andrzej Duda był wiosną w Stanach Zjednoczonych.
I nie spotkał się praktycznie z nikim. Najgłośniej było o jego rozmowie z burmistrzem Jersey City.
Bo między innymi była to wizyta interwencyjna. Naprawdę nie rozumiem tych napaści mediów, zarzucających nam flautę w relacjach z USA. Przecież od 2015 r. mamy co pół roku spotkanie na najwyższym szczeblu. Dlatego mówienie o spotkaniu obu prezydentów jako o przełomowym nie ma sensu. Przełomowy jest za to moment, w jakim do niego doszło.
Przełomowy, w jakim sensie?
Teraz na czasie jest rozmawiać o geopolityce. Prezydent Trump przejął władzę niecałe dwa lata temu i zrobił bilans amerykańskiej polityki. I zauważył, że w kolejnych obszarach - politycznym, militarnym, gospodarczym - USA tracą.
Przecież to państwo numer 1 na świecie w każdej z tych kategorii.
Ale w każdej powoli tracą wpływy. Więzi transatlantyc-kie się osłabiają nie z powodu retoryki Trumpa, tylko z powodu chęci emancypacji Europy wobec Stanów Zjednoczonych. Amerykański prezydent połączył to z faktem, że USA pokrywają 60 proc. wydatków wojskowych - czyli wydają więcej niż wszyscy członkowie NATO razem wzięci. Trump podniósł tę sprawę publicznie, bo lata mijają, a państwa należące do Sojuszu nie wywiązują się z obowiązku wydawania 2 proc. PKB na obronność.
Ale ataki Trumpa na Europę nie dotyczą tylko kwestii militarnych.
Owszem, także gospodarczych - bo deficyt USA w obrotach handlowych z Europą wynosi ponad 100 mld dolarów, z Chinami prawie 400 mld dolarów. Owszem, te państwa odpowiadają, że USA zarabiają na usługach, ogromne zyski przynoszą amerykańskie korporacje z branży nowoczesnych technologii...
...i to prawda. Amerykańskie firmy, zwłaszcza wielka czwórka (Google, Amazon, Facebook, Apple) to w swoich sektorach właściwie monopoliści.
Tak, niektóre korporacje zyskują - ale w liczbach bezwzględnych Stany Zjednoczone są na minusie. Donald Trump chce te relacje zbilansować.
Tyle że to USA stworzyły reguły globalnego wolnego handlu, to one obudowały go instytucjami. A teraz próbują te reguły zanegować. Przewracają stolik, który same zbudowały?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień