Witajcie w Polsce - krainie ufnych optymistów
W bloku, w którym mieszkam, pojawiają się coraz to nowi lokatorzy. Młodzi ludzie przyjeżdżają do Krakowa na studia, do pracy. Ostatnio jeden taki nowy sąsiad zapukał do mnie. - Czy miałby pan pożyczyć otwieracz do butelek do wina? - zapytał.
- Korkociąg? - upewniłem się, bo określenie „otwieracz do butelek do wina” brzmiało jakoś dziwacznie.
- Korkociąg? - zawahał się z kolei młody człowiek i spojrzał na mnie podejrzliwie. Przyniosłem z kuchni korkociąg i okazało się, że właśnie o to mu chodziło. Udało nam się zatem przełamać pokoleniową barierę językową, choć wyglądało na to, że młodzieniec słowa korkociąg nigdy wcześniej nie słyszał. O cumlu, sznyclu i szabaśniku też pewnie nic nie wie, ale nie ma co narzekać, po prostu świat się zmienia.
Nie ma co narzekać także i dlatego, że niedługo samo narzekanie - tak nam bliskie, wręcz wrośnięte w polski pejzaż - może odejść do lamusa. Okazuje się bowiem, że zmieniamy się w naród optymistów, a świadczą o tym niezbicie badania Głównego Urzędu Statystycznego.
GUS bada nastroje konsumenckie co miesiąc od roku 1997. W tych badaniach można uzyskać wynik od -100 do +100. Jeżeli rezultat jest większy niż zero, oznacza to, że wśród badanych przeważają optymiści. Do tej pory wyniki uzyskiwane przez GUS zawsze plasowały się poniżej zera. Aż do listopada 2016, bo ostatnie badanie - klękajcie narody! - dało wynik +0,4.
To jest przełom. Znaczy to bowiem, że wśród Polaków po raz pierwszy od 19 lat więcej jest optymistów niż pesymistów. Na razie tylko minimalnie więcej, ale listopadowe badanie tzw. wyprzedzającego wskaźnika ufności konsumenckiej, czyli przewidywanych nastrojów, dało wynik +1,8. Ludzie uważają zatem, że jest dobrze i mają nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Taki optymizm i ufne spojrzenie w przyszłość to zapewne efekty działania programu 500 Plus. Byłoby całkiem cudnie, ale wrażenie trochę psuje pesymizm i wyczekująca postawa inwestorów.
Jeśli jednak optymizm Polaków będzie trwał, a może nawet narastał, to za parę lat dziecię zrodzone w epoce 500 Plus zada rodzicielowi kłopotliwe pytanie: - Tatusiu, a co to jest narzekanie?
- Narzekanie, mój chłopcze, to szkodliwe zjawisko znane z przeszłości. Dawniej, gdy ludzie się spotykali, to narzekali, czyli opowiadali sobie o tym, jak jest im źle. Ale to było przed laty, gdy jeszcze żyliśmy na kolanach, dzieci marnowały dzieciństwo w gimnazjach, a Obrony Terytorialnej w ogóle nie było.
- Nie było Obrony Terytorialnej?! To okropne, przecież specnaz mógł nas w każdej chwili zaatakować!
- Tak, tak, chłopcze, to były straszne czasy. Na szczęście już minęły.
Co daj Boże jak najprędzej, amen.