Wisienka na ankietowym torcie
Jedną z pierwszych podróży prezydenta Tadeusza Truskolaskiego była wizyta w japońskiej Jokohamie na światowym kongresie esperantystów w 2007 roku.
Miłośnicy tego języka zdecydowali, że za dwa lata spotkają się w mieście rodzinnym Ludwika Zamenhofa. By pokazać gościom jak żywe jest jego dziedzictwo władze Białegostoku postanowiły wybudować Centrum im. Ludwika Zamenhofa. I faktycznie takiego ekspresowego tempa, jak przy rewitalizacji budynku przy ul. Warszawskiej 19 do tamtej pory jeszcze nie było w mieście. Nie ma sensu wracać do historii z CLZ w kolejnych latach, a zwłaszcza przypominać to, co stanie się z nim po nowym roku, ale zlot esperantystów był pierwszym znaczącym wydarzeniem promującym Białystok. I nie da się ukryć, że to było właśnie pokłosie prezydenckiej podróży na Daleki Wschód.
Do doświadczeń z Kraju Kwitnącej Wiśni wracam z innego powodu. Na początku ubiegłego tygodnia w Fukuoce na pięciopasmowej ulicy zapadła się ziemia. W centrum powstała wyrwa: miała kilkanaście metrów długości i szerokości. To tak jakby w Białymstoku zapadło się przejście podziemne u zbiegu al. Piłsudskiego i Sienkiewicza. Aż strach myśleć, jakie spowodowałoby to utrudnienia w mieście i ile trwałaby naprawa. Japończykom łatanie wielkiego zapadliska zajęło siedem dni. Rękawy zakasały służby miejskie i firmy prywatne, a w świat lotem błyskawicy poszły zdjęcia z otwarcia naprawionej ulicy. I gestu burmistrza, który w charakterystyczny dla Japończyków sposób kłaniając się w pas przepraszał mieszkańców za niedogodności powstałe przy robotach zleconych przez władze miejskie.
I z tego ostatniego wzorca powinny skorzystać władze Białegostoku w kontekście przedłużającego się remontu skrzyżowania ul. Piastowskiej i Chrobrego. Po jego zakończeniu mieszkańcy też powinni usłyszeć przeprosiny. Nie chodzi o to, by prezydent kłaniał się w pas, ale pokusił o gest, który dla białostoczan będzie miał znacznie większą wartość niż wyniki ankiety przeprowadzonej na zlecenie magistratu.