Wiocha przy Wiejskiej [komentarz]
Czwartek, godz. 12.03. Sala sejmowa kipi emocjami podczas debaty nad nową ustawą, która ma „naprawić” Trybunał Konstytucyjny.
Prowadzący obrady marszałek Marek Kuchciński co chwila zwraca uwagę posłom opozycji, by szanowali powagę parlamentu. Apeluje o przestrzeganie regulaminu, gwałtownie odpiera zarzuty, że utrudnia zabieranie głosu. Raz po raz grozi niesfornym przedstawicielom suwerena użyciem art. 175 sejmowego regulaminu (możliwość odebrania posłowi głosu - przyp. WP).
Burzliwe obrady Sejmu. Ustawa o Trybunale autorstwa PiS przyjęta
A tymczasem w pierwszym rzędzie parlamentarnych ław trzech najbardziej prominentnych przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości zaczyna południowy piknik. Wicemarszałek, Naczelnik i Ważny Minister raczą się z plastikowych (papierowych?) kubeczków, dyskretnie napełnianych przez Ryszarda Terleckiego... kawą (nie śmiem podejrzewać, że czymś mocniejszym). Na twarzy Jarosława Kaczyńskiego rysuje się uśmieszek, a i Mariusz Błaszczak, dzięki zastrzykowi kofeiny, dzielnie znosi ostrzał Platformy i Nowoczesnej.
Nikt tak jak PiS nie nadaje nowego znaczenia takim pojęciom jak „dobra zmiana”, „suwerenność”, „pakiet demokratyczny”, „ustawa naprawcza”. Teraz utrwala się„dobry obyczaj sejmowy” (tu palma pierwszeństwa należy do sałatki posłanki Krystyny Pawłowicz).