Wino po opolsku. Chcesz mieć winnicę? Musisz być cierpliwy i pracowity

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Doszak
Krzysztof Ogiolda

Wino po opolsku. Chcesz mieć winnicę? Musisz być cierpliwy i pracowity

Krzysztof Ogiolda

Wbrew stereotypowi, że w naszym regionie jest za zimno na uprawę winorośli, mamy w województwie opolskim już czternaście winnic. Kiedy dobierze się właściwe odmiany, powstaje w nich dobre wino.

Historia winnic na Śląsku Opolskim zaczęła się wraz z przybyciem norbertanów w XIII wieku. Przez kolejne dwa stulecia było tu tak ciepło, że inwestycja w wino przynosiła solidne zyski. Potem właściciele winnic raczej bankrutowali. XXI wiek przyniósł - wraz z ociepleniem klimatu - więcej słońca. Winnice wracają. W ostatni weekend właściciele sześciu z nich uczestniczyli w Opolu w ENOfestiwalu - imprezie promującej wina i sery. Dwie winnice odwiedziliśmy.

Początek Winnicy Opole we Wróblinie dał senior rodu, Piotr Kondziela. Zaczęło się niewinnie, od kilku krzewów winorośli posadzonych za domem. Tyle, żeby razem wystarczyło na jeden - mówiąc oficjalnie - dymion, a po śląsku na jedną plućkę wina. Sadzonki - wszystkiego siedem rzędów - pochodziły z Niemiec, bo też pan Piotr, przez ponad 20 lat pracował w Nadrenii w winnicy. Tam nauczył się nie tylko pracy przy roślinach , ale i technologii zamiany winogron w wino. To pierwsze to był Riesling.
- To jest wino o wysokiej kwasowości, wytrawne lub półwytrawne i nasz klimat i opolska pogoda są dla niego idealne - mówi Monika Kondziela, specjalista ds. marketingu i sprzedaży. - Na południu, gdzie jest dużo słońca, Riesling się nie uda. Mnie właśnie Riesling, nasza przodująca odmiana smakuje najbardziej. Bardzo też lubię wino różowe ze szczepu Rondo i orzeźwiające Souvignier Gris.

Na telewizję czasu nie ma

- Ojciec jest emerytem, obaj jego synowie Mateusz i Adrian, żona Adriana Justyna i ja, żona Mateusza pracujemy na etatach. Winnica jest naszym zajęciem popołudniowym, po pracy - opowiada pani Monika Kondziela. - To oznacza nie tylko robotę na polu, przy obróbce winorośli, to także wytwarzanie wina, marketing, robienie degustacji.

Na oglądanie telewizji czasu nie zostaje. Bo dziś winnica Kondzielów ma już półtora hektara powierzchni.

- Ona powiększała się stopniowo - przyznaje pani Monika. - jakieś sześć lat temu Mateusz dosadził około pięciuset krzaków i winnica powiększyła się do trzydziestu arów. To hobby wciągnęło też jego starszego brata, Adriana. Co roku dokładamy jedną parcelę. Razem jest ich siedem i liczą 10 tysięcy krzaków należących do dziewięciu odmian.

Optymalny wynik, jaki można osiągnąć z winnicy, to jedna butelka wina z jednego krzewu winorośli.

- To nie znaczy, że tyle teraz osiągamy - zastrzega Monika Kondziela. - Uprawa winorośli i wytwarzanie wina wymaga ogromnej cierpliwości. Sadzimy krzew, ale w pierwszym, i w drugim roku, nie znajdziemy na nim owoców. Zanim osiągnie pełną wydajność, potrzeba lat. Z naszych dziewięciu odmian uzyskujemy obecnie sześć gatunków win. Są wśród nich wina białe (Riesling, Solaris, Seyval Blanc, Souvignier Gris), czerwone (Cabernete Cortis) oraz różowe (Rondo). Łącznie 3 tysiące butelek. Trzeba pamiętać, że różne gatunki różnie się zachowują. Jedne wypuszczają bardzo mało owoców, inne mnóstwo. Te drugie redukujemy, czyli podczas zawiązywania się owoców, część z nich ścinamy, żeby nie tyle było wina dużo, ile, żeby było lepsze.
W rodzinie Kondzielów winiarstwo jest i hobby rodzinnym, i profesją.

Pozostało jeszcze 75% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzysztof Ogiolda

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.