Winnice Poznania zamiast na Ostrów Tumski trafią do sądu
Pierwszy raz projekt z Budżetu Obywatelskiego w Poznaniu trafi do sądu. Urzędnicy odmawiają przeznaczenia pół miliona zł na winnice.
Wiele wskazuje na to, że jeden z niezrealizowanych projektów z Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego trafi do sądu. Chodzi o Winnice Poznania, które zwyciężyły w głosowaniu w PBO, ale Urząd Miasta odmówił realizacji projektu.
Adam Staniszewski i Adam Kurasz planowali obsadzić południowe zbocza Ostrowa Tumskiego kilkuset sadzonkami winorośli na długości ok. 1 km. W tej okolicy działa już testowa winnica, zasadzono tam kilkadziesiąt winorośli, a projekt był finansowany z budżetu miasta w ramach konkursu Centrum Warte Poznania. Winnica ma działać jako otwarty ogród społeczny.
Apetyt na więcej
Pomysłodawcy mieli apetyt na więcej i zgłosili pomysł rozszerzenia winnicy do Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego. Projekt nie został pierwotnie dopuszczony do głosowania. Komisja merytoryczna napisała, że choć jest profesjonalnie przygotowany, to koszty utrzymania winnic będą za wysokie oraz że „decyzja nie może być pozytywna ze względu na bezpieczeństwo przeciwpowodziowe miasta”.
Staniszewski i Kurasz odwołali się. Dopytywali, w jaki sposób winorośle zagrażają bezpieczeństwu powodziowemu i przypomnieli, że swój pomysł konsultowali z Urzędem Marszałkowski, Uniwersytetem Przyrodniczym oraz z RZGW.
W rezultacie projekt został zaakceptowany, a potem wygrał w głosowaniu. Na utworzenie winnic pomysłodawcy mieli dostać pół miliona złotych.
Komplikacje
Urząd Miasta odmówił jednak realizacji projektu. Między urzędnikami a pomysłodawcami doszło do wymiany korespondencji i przepychanek na opinie i ekspertyzy odnośnie uprawy winorośli. Urzędnicy stwierdzili, że winogrona nie urosną na Ostrowie Tumskim.
Patryk Pawełczak, zastępca dyrektora gabinetu prezydenta Poznania, we wrześniu pisał do pomysłodawców o „licznych zagrożeniach związanych z uprawą winorośli: niskie temperatury w okresie wiosennym i jesiennym, nieoptymalna ilość opadów w okresie wegetacyjnym, wrażliwość sadzonek na wysoki poziom wód gruntowych, lokalizacja winnic na dnie doliny (przymrozki) oraz innych” - czytamy w piśmie Pawełczaka.
- Opierałem się na ekspertyzie przygotowanej przez dr. inż. Marcina Kolasińskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego - tłumaczy.
- Uprawa winorośli na Ostrowie Tumskim to pomysł utopijny - mówi nam dr inż. Kolasiński. - Podtrzymuję argumenty ze swojej ekspertyzy i jestem gotowy przedstawić je również w sądzie - zaznacza.
Staniszewski i Kurasz twierdzą, że jego ekspertyza jest pisana na kolanie, a w pracy naukowej Kolasiński zajmuje się uprawą bukszpanu, a nie winorośli.
Jako kontrargument podają opinię praktyka Jerzego Kuczyńskiego, który prowadzi winnicę w Baranowie. W swojej opinii pisze, że południowa część Ostrowa Tumskiego w korycie warty „jest idealnym miejscem na winnice”. Dzięki optymalnemu nachyleniu stoku (15 proc.), dużemu nasłonecznieniu oraz szczególnemu mikroklimatowi stworzonemu przez sąsiedztwo rzeki.
Podaje też sześć odmian winorośli, które sam uprawia w Baranowie od 2006 r. Tłumaczy, że odmiana Marszałek Foch jest odporna na mrozy sięgające nawet -32 st. C. Sam ma blisko 600 krzewów na 10 arach.
Pozytywną opinię wystawił też prof. Jacek Leśny z UP. Teraz jednak częściowo się z niej wycofuje. - Pomysł mi się spodobał, ale nie mam kontrargumentów wobec części twierdzeń dr. inż. Kolasińskiego - mówi.
Winnice do sądu
- Winnica to bardzo romantyczny projekt, jednak musimy uważać, na co wydajemy pieniądze publiczne - mówi Patryk Paweł-czak.
- To mieszkańcy zdecydowali, że chcą przeznaczyć publiczne pieniądze na winnicę - odpowiada Adam Staniszewski. - Budżet Obywatelski jest obywatelski, urzędnicy mają swój.
W ciągu najbliższych dni skieruje skargę do prezydenta Poznania, jeśli to nie pomoże, sprawa trafi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.