Winna stacja pogodowa, czy niedbalstwo człowieka?
Zima znów zaskakuje drogowców. W sobotę 21 stycznia DK 27 przypominała lodowisko.
- Na zakręcie zobaczyłam machającą kobietę - relacjonuje jedna z uczestniczek zdarzenia. - Nie wiadomo było, o co jej chodzi. Czy łapie stopa, czy potrzebuje pomocy. Wzrokiem szukałam jej samochodu. Przyhamowałam i wówczas autem gwałtownie szarpnęło. Ściągnęło mnie na sąsiedni pas i cisnęło w zaspę na poboczu. Po drugiej stronie kierowca czerwonego volkswagena pomagał wyjechać z rowu kobiecie w fordzie.
Mimo prośby o pomoc, mężczyzna volkswagena odjechał zabierając po drodstawić trójkąt ostrzegawczy. Ten pojawił się dopiero za sprawą naszej rozmówczyni: - Zadzwoniłam na policję prosząc o poinformowanie służb drogowych. Jezdnia przypominała szklankę. Gdy rozmawiałam z dyżurnym, z za zakrętu wyjechało BMW. Wzbiło tuman śniegu i ścinając znaki wpadło do rowu. Wówczas puściły mi nerwy. Rozryczałam się. Tymczasem policjant po drugiej stronie zażądał, bym sprawdziła, czy ludziom z tamtego samochodu nic się nie stało. Bo jeśli nie ma rannych to ...radiowóz nie przyjedzie.
Ostatecznie pechowym kierowcom przyszło czekać na pomoc znajomych. Tymczasem inni, przejeżdżający w pobliżu, widząc w rowie dwa auta, zaczęli zwalniać. Niektórzy zatrzymywali się ryzykując zderzenie z nadjeżdżającymi z obydwu stron pojazdami. Tylko zrządzeniem losu nie doszło do żadnej tragedii. W zaspy na poboczu trafiły jednak kolejne dwa samochody. Pasażerowie audi, które przystanęło na moment, salwowali się ucieczką widząc rozpędzone auto wyłaniające się z za zakrętu od strony Przewozu.
Gdy na feralny odcinek dotarł wreszcie radiowóz i piaskarka, po zamieszaniu nie było już śladu. W rowie tkwiło jedynie BMW. Jego kierowca nie chciał żadnej pomocy.
- Zgłoszenie o zagrożeniu na drodze w pobliżu Przewozu odebraliśmy o 9.05 - potwierdza Aneta Berestecka, rzecznik żarskiej komendy policji. - Niestety w weekendy korzystamy z patroli łączonych. Dyżurny był w stanie zadysponować jedynie patrol z Trzebiela. Byliśmy najszybciej, jak to było możliwe, po 30 - 40 minutach. Wezwani policjanci potwiedzili, że jest bardzo ślisko.
Choć zielonogórski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad na swej stronie internetowej szczyci się posiadaniem 64 solarek i 74 pługów, jego rzeczniczka, Anna Jakubowska, przyznaje, że czasami to za mało:
- Należy pamiętać, że zimą warunki na drodze potrafią się dynamicznie zmieniać. Nie dysponujemy taką ilością sprzętu, by na każdym kilometrze drogi stał w pogotowiu. Co do drogi krajowej nr 27, wskazania stacji pogodowych nie sygnalizowały w tym rejonie niepokojących zjawisk atmosferycznych. Także nasz pracownik podczas rutynowego objazdu trasy około godziny 9.00 nie stwierdził śliskości na drodze. Pomimo to, na prośbę policji, wysłaliśmy sprzęt do zimowego utrzymania dróg. Z relacji funkcjonariuszy wynikało, że odebrali tylko jedną skargę telefoniczną.