Wilq Superbohater. Zaczynał jako gryzmoły, doczekał się animacji

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Piotr Guzik

Wilq Superbohater. Zaczynał jako gryzmoły, doczekał się animacji

Piotr Guzik

Gdy bracia Bartosz i Tomasz Minkiewiczowie zaczynali tworzyć historie o opolskim superbohaterze, nie mogli się spodziewać, że z biegiem lat stanie się on jedną z najdłuższych i najbardziej rozpoznawalnych serii komiksowych w Polsce. Właśnie ukazał się 25. album – „StwórTuber”. Ich Wilq to jegomość sfrustrowany nudną pracą w agencji reklamowej, który swoje supermoce wykorzystuje do obrony Opola przed złem pod najróżniejszymi postaciami. Choć nie zawsze ma na to ochotę, czemu potrafi dać wyraz dosadnymi słowy. Właśnie dlatego zapracował sobie na miano największego frustrata polskiego komiksu.

Przygody opolskiego superbohatera ukazują się od 15 lat, a tak naprawdę nawet dłużej, za sprawą magazynu komiksowego „Produkt”. Czy przez ten czas zdarzyło się, że byliście bliscy porzucenia tej serii?
Bartosz Minkiewicz: Nigdy nie było takiego momentu. Z wielu powodów. Nigdy się nie znudziłem Wilqiem - jego konwencja jest tak pojemna, że ciągle mogę umieszczać w nim nowe, atrakcyjne z punktu widzenia autora pomysły. Bez rozbijania ustalonego stylu i budowy świata. Ten komiks ciągle może być lepszy i śmieszniejszy - to mnie bardzo motywuje. W zasadzie to chyba jest kluczowa kwestia - przyjemność z wymyślania i rysowania tych historii.

Tomasz Minkiewicz: Dwa razy może się zdarzyło, że między wydaniem jednego zeszytu i drugiego była dłuższa przerwa. To zazwyczaj było powodowane natłokiem innych prac. Pomysłów i chęci nigdy nam nie brakowało.

Zanim zaczęliście tworzyć serię „Wilq”, pracowaliście nad czymś innym?
T.M.: Obaj z Bartkiem pisaliśmy i rysowaliśmy na długo, zanim pojawił się Wilq. To były bardzo różne projekty. Próbę czasu przetrwał tylko superbohater z Opola.

B.M.: Wilq powstał jako bazgroły w zeszytach (historia, fizyka, polski, chemia) w liceum. Zabawa towarzyska z karykaturami kolegów i hermetycznymi żartami. Potem rozwinął się w undergroundowy, specjalnie „brzydki” wygłup komiksowy. Ale entuzjastyczne przyjęcie czytelników wywindowało go do poziomu regularnej serii wydawniczej. Nie jest tajemnicą, że główne postacie w komiksie wzorowane są na moich kolegach i koleżankach z liceum. Może ta wartość sentymentalna także ma wpływ na to, że zwyczajnie lubię wymyślać i rysować Wilqa, lubię pakować bohaterów w najdziwniejsze sytuacje.

Gdy wydawaliście pierwszy album „Wilq”, komiks w Polsce był jeszcze większym marginesem rynku wydawniczego niż teraz. Co skłoniło was do tego, by mimo wszystko spróbować? To było duże ryzyko?
B.M.: To nie było ryzyko, bo nie było to przedsięwzięcie biznesowe. W każdym razie potrzeba zarobienia nie była na pierwszym miejscu. Nawet nie na drugim. To była zabawa, chęć pochwalenia się „swoimi komiksami” w zamian za przyjemność, jakiej dostarczało zainteresowanie i uznanie czytelników. I to udało się w stu procentach. Oczywiście fakt, że zainwestowane pieniądze się zwracały, pozwolił temu procederowi przetrwać tak długo, ale zawsze Wilq był dla nas w pierwszej kolejności hobby.

T.M.: Komiks jest bardzo fajnym medium do opowiadania historii szczególnie dla kogoś, kto nie ma budżetu na nakręcenie filmu. Gdybyśmy teraz zaczynali przygodę z Wilqiem, pewnie ograniczylibyśmy się do internetu, bo i zasięg większy, i nie ma takich kosztów. Kilkanaście lat temu wydanie zeszytu z komiksami i sprzedawanie go w księgarniach nie wydawało się takim dziwnym pomysłem.

Pozostało jeszcze 72% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Piotr Guzik

Opolanin z urodzenia. Stara się, by mieszkańcy byli na bieżąco z tym, jak zmienia się Opole. Za pomocą zdjęć i filmów dokumentuje jego metamorfozy, które w codziennym zabieganiu mogą umykać. Zagląda tam, gdzie nie każdy może bądź chce wejść - na place budowy i do niszczejących konstrukcji. Opisuje działania i plany władz, jak i reakcje mieszkańców na ich poczynania. Śledzi działalność lokalnych polityków i pisze o tym, o czym niekoniecznie chcą mówić otwarcie, a co pozwala lepiej zrozumieć otaczającą rzeczywistość.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.