Więzienie za mowę nienawiści

Czytaj dalej
Fot. Piotr Krzyżanowski
Artur Drożdżak

Więzienie za mowę nienawiści

Artur Drożdżak

Bogusławowi H. nie spodobał się arabski właściciel punktu sprzedaży kebabów, gdzie chętnie jadał. Sąd Okręgowy w Krakowie skazał 22-latka na rok więzienia. Sprawa dotarła do Sądu Najwyższego.

Młody chłopak zbliżył się do budynku dworca autobusowego w Krakowie. Podszedł do budki z zapiekankami i kebabem. Zamówił jedzenie, chwilę postał, a potem zaczął wypowiadać groźby w kierunku sprzedawczyni. Gdy się odezwała, rzucił w nią zapiekaną i trafił w twarz. Natychmiast zadzwoniła po właściciela małej gastronomii. Na widok Hussaina A. złość i gniew chłopaka jeszcze bardziej wzrosły.

- Zabiję cię, potnę ty kebabie! - odgrażał się i wykrzykiwał wulgaryzmy. Mężczyzna telefonicznie wezwał ochroniarzy, ale gdy się zjawili po agresywnym młodzieńcu nie było żadnego śladu.

Liczne wyroki chłopaka

Jak na 22-latka, Bogusław H. miał liczne doświadczenia z wymiarem sprawiedliwości. Ledwie stał się pełnoletni, usłyszał pierwszy wyrok za znieważenie policjantów. Kara nie była surowa, bo pół roku ograniczenia wolności.

To oznaczało, że skazany trochę popracuje społecznie, a w praktyce, jak myślał, będzie miał czas, by się wyspać i poudawać, że coś robi.

Nie minęło wiele czasu i sypnęły się kolejne wyroki: za próbę kradzieży, zniszczenie mienia, usiłowanie rozboju i stosowanie przemocy.

Bogusław H. bagatelizował swoje wybryki. Cóż to znowu takiego jest strasznego, że kogoś uderzył butelką w głowę, albo że z kolegami poturbował przypadkowego przechodnia i obrabował go z kąpielówek, okularów i ręcznika. Pokrzywdzony, który wracał do domu z pobliskiego basenu na długo zapamiętał tamten wieczór. Inną osobę Bogusław H. pobił kijem i zabrał jej telefon komórkowy.

Za kolejne przestępstwa krakowskie sądy traktowały go łagodnie, wyrozumiale, by nie zrobić krzywdy chudemu blondynkowi, który wyglądał jak sto nieszczęść i ledwie skończył gimnazjum. W aktach była cała jego trudna historia z dzieciństwa o kłopotach w nauce, wagarach, przenosinach z jednej do drugiej szkoły.

W edukacji używa się wobec takich osób okrągłego sformułowania: trudny przypadek. Co kilka miesięcy jego karta karna zapełniała się kolejnymi orzeczeniami, ale wszystkie wymierzane mu kary więzienia były w zawieszeniu.

Czuł się bezkarny, więc robił, co chciał i było mu z tym dobrze. Zachowywał się niczym rozwydrzony szczeniak, dla którego wszystko jest grą, zabawą lub żartem.

Pewnego dnia na komisariacie z doniesieniem o przestępstwie pojawił się Hussein A., Polak narodowości arabskiej o ciemnej karnacji. Prowadził pięć punktów gastronomicznych koło dworca kolejowego i autobusowego w Krakowie. Policjanci od razu się zorientowali, kim może być jego prześladowca. 57-latek opisał go jako młodego, ogolonego na łyso człowieka, całego w tatuażach. To jak ulał pasowało do Bogusława H.

Pokrzywdzony zatrudniał polski personel, czasem w pracy pomagała mu żona. Po incydencie z zapiekanką chuligan zaczął przychodzić codziennie i nie krył wrogiego nastawienia do sprzedawców. Jednak głównie koncentrował się na osobie ich szefa.

Wyzwiska i groźby

Bogusław H. wyzywał przedsiębiorcę od brudasów, buców. Śmiał się szyderczo i stale dorzucał garść przekleństw i gróźb. Hussein A. długo nie reagował, ale wystraszył się nie na żarty, kiedy usłyszał, jak chłopak odgraża się, że wbije mu nóż w plecy. Mężczyzna wieczorami wracał sam do domu, więc wydawało mu się, że całkiem realne jest spełnienie groźby. Dopiero wtedy o sprawie powiadomił stróżów prawa, choć nękanie trwało już dobre dwa tygodnie. Padały też słowa ze strony agresora, że spali mu punkty gastronomiczne.

- Araby to śmiecie i ty masz wyp.... z Polski tam, skąd przyjechałeś. Ja jestem Polakiem i ja tu rządzę - wrzeszczał prześladowca i pokazywał swoją chudą pięść.

Słowa szefa o nękaniu potwierdzili wszyscy jego pracownicy i opisali zachowania chłopaka. Ten wściekał się jeszcze bardziej, gdy Hussein A. polecił personelowi, aby nie obsługiwał Bogusława H. i nie sprzedawał mu jedzenia. Wiadomo, jak Polak głodny to zły, ale w tym przypadku to przekraczało miarę.

Nie pomagały przyjazdy ochroniarzy i zapowiedź skierowania sprawy na drogę sądową.

Wpadka na lotnisku

Bogusława H. zatzymano na lotnisku w Balicach, kiedy powrócił z pobytu w Wielkiej Brytanii, gdzie przepracował kilka miesięcy. Twierdził, że za granicą zarabiał 300-400 euro tygodniowo, ale mimo takich dochodów wrócił do kraju. Nie przyznał się do winy. Potwierdził jedynie, że przychodził na kulinarne zakupy, ponieważ mieszkał niedaleko i jak wielu innych klientów zamawiał zapiekanki, kebaba i picie. Mogło się zdarzyć, zaznaczył, że powiedział niedobre słowo w kierunku Husseina A., ale nic więcej.

Sąd przyjął, że oskarżony z motywów rasistowskich groził właścicielowi punktów z  kebabem

Podczas przesłuchania pożalił się na sprzedawczynie, które „go nie lubiły i zachowywały się niemile wobec niego”. Zaprzeczał, aby komukolwiek groził.

Przed sądem przyznał się do „utarczki słownej” z pokrzywdzonym, ale swojej wypowiedzi nie rozwinął.

Ręka nie dla „brudasa”

W śledztwie Bogusław H. mówił jeszcze , że postawiony mu zarzut to jakiś żart, nieporozumienie.

- Zawsze się witałem i podawałem rękę pokrzywdzonemu. Gdybym go uważał za „brudasa”, to tego bym nie zrobił - zauważył. Na rozprawie był pobudzony, agresywny w swoich wypowiedziach i lubił podejmować tematy niekoniecznie związane z groźbami na tle rasowym wobec Husseina A.

Zwracał choćby uwagę, aby poprawie, z właściwym akcentem wymawiać jego nazwisko. Długo się rozwodził nad chęcią zrzeczenia się polskiego obywatelstwa i przekonywał, że podjął nawet pewne kroki, by skontaktować się z ambasadą Niemiec.

Bo niemieckie obywatelstwo było jego wielkim marzeniem.

Biegli sądowi stwierdzili, że oskarżony ma nieprawidłowa osobowość i dlatego jest taki nadpobudliwy i krnąbrny. Nie uznali, by działał mając ograniczoną poczytalność.

Wyrok skazujący

Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Bogusława H. na rok więzienia bez zawieszenia wykonania kary. Uznał, że w jego przypadku brak jest pozytywnej prognozy kryminologicznej. Uwierzył w relację pokrzywdzonego, chociaż na sali rozpraw Hussein A. bagatelizował już rasistowskie tło zdarzeń.

- Nie podejrzewam, by oskarżony był rasistą. Uważam, że jest zwykłym chuliganem - zastrzegł 57-latek. Sąd wziął pod uwagę wielokrotną karalność krakowianina i fakt, że przestępstw dopuścił się w miejscu publicznym. Obrona wskazywała, że kara jest zbyt surowa, bo przecież to była „tylko wymiana słowna bez przemocy fizycznej i bez tła rasistowskiego”.

Ten argument adwokat podnosił w apelacji, a potem w kasacji do Sądu Najwyższego. Wyrok jednak utrzymano w mocy. Nieco później Bogusławowi H. wymierzono wyrok łączny za wszystkie jego przestępcze sprawki i do odsiadki ma teraz 3 lata i 7 miesięcy więzienia. Ten wyrok jest prawomocny.

Artur Drożdżak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.