Więzienie za doping w sporcie?
Powołanie Polskiej Agencji Antydopingowej, kara więzienia dla osób podających sportowcom zakazane substancje oraz współpraca klubów z policją - tak ma wyglądać walka z dopingiem w Polsce.
Szykują się poważne zmiany, które mają usprawnić walkę z dopingiem w polskim sporcie. Wszystko za sprawą ustawy antydopingowej przygotowanej przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.
- To krok w dobrym kierunku, ale trzeba jeszcze nad tym popracować. Kary za doping muszą być dotkliwe, bo inaczej nie wygramy tej wojny - nie ma wątpliwości Szymon Ziółkowski, poseł PO, a w przeszłości mistrz świata i złoty medalista igrzysk olimpijskich w rzucie młotem.
Ustawa antydopingowa, której chciałby resort sportu, byłaby pierwszym dokumentem w całości poświęconym walce z dopingiem. Zakładałaby ona powstanie Polskiej Agencji Antydopingowej, która zastąpiłaby obecną Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Jednocześnie dokładnie określałaby uprawnienia kontrolerów agencji i dawała jej dużą swobodę działania.
To jednak początek zmian. Największe dotyczyłyby przede wszystkim trenerów, lekarzy i innych osób z otoczenia sportowców, które mogłyby podawać doping lub handlować zakazanymi substancjami. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, będą za to groziły nawet trzy lata więzienia.
- Filozofia tych zmian polega na ukaraniu ludzi, którzy współdziałają przy dopingu i podają sportowcom zakazane środki lub nimi handlują. Celem jest zlikwidowanie „otoczki” wokół dopingu - wyjaśnia prof. Jerzy Smorawiński, przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie oraz były rektor poznańskiej AWF.
Nowe prawo zakłada też ścisłą współpracę Polskiej Agencji Antydopingowej z klubami i związkami sportowymi, a także z policją, strażą celną i strażą graniczną. W walkę z dopingiem zaangażować mają się również organy ścigania.
- W dzisiejszych czasach taka współpraca jest niezbędna. Spójrzmy na przykład Lance’a Armstronga. Przecież on nie wpadł w wyniku pozytywnego wyniku testu, ale po długim dochodzeniu - mówi prof. Smorawiński.
Chociaż głównym celem jest walka z dopingiem wśród sportowców, zaostrzone nie zostaną przepisy dotyczące... samych zawodników. Im nadal będzie groziła co najwyżej dyskwalifikacja.
- Tacy sportowcy powinni zwracać ministerstwu pieniądze, które otrzymali w ramach stypendium. W kontraktach ze sponsorami mają zapisy, że w przypadku przyłapania na dopingu muszą zwrócić zarobione pieniądze. I to samo powinno stosować ministerstwo sportu - opowiada Szymon Ziółkowski.
Dodaje również, że sportowiec przyłapany na dopingu, powinien otrzymywać dożywotnią dyskwalifikację, a ponadto mieć zakaz pracy w jakichkolwiek klubach i związkach sportowych.
Dopingowe wpadki nie były dla boksu ciosem. Bardziej oberwały ciężary
Źródło: AIP / x-news