Mieszkańcy Lubuczewa są przeciwni budowie wieży telefonii komórkowej zbyt blisko ich domów. Zainteresowani mogą się odwołać od decyzji, którą musieliśmy wydać - mówi wójt Barbara Dykier.
W minionym tygodniu Marek Maternik, mieszkaniec Lubuczewa, przypadkowo dowiedział się od geodetów, że niespełna 100 metrów od jego domu ma zostać zbudowana wieża telefonii komórkowej spółki P4, operatora sieci Play.
Gdy w Internecie poczytał, czym może grozić takie sąsiedztwo, zaczął rozmawiać z sąsiadami. W rezultacie w kilka dni zebrał 65 podpisów osób sprzeciwiających się tej budowie. - Nie jesteśmy całkowicie przeciwni wieży, ale chcemy, aby ją zbudowano co najmniej 500 metrów od wsi - mówi Marek Maternik.
2 maja w Lubuczewie odbyło się zebranie wiejskie, podczas którego sołtys Maryla Płoszaj pokazała decyzję o ustaleniu
lokalizacji inwestycji celu publicznego, jakim jest budowa wieży komórkowej. Zgodnie z nią 56-metrowa wieża może być zbudowana na działce małżeństwa Tochów.
Po konsultacji ze Zbigniewem Gelzogiem ze Stowarzyszenie Prawo do Życia przeciwnicy obecnej lokalizacji przyszłej wieży zdecydowali, że złożą odwołanie od decyzji wójta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Słupsku. - Mieszkańcy Lubuczewa mają do tego prawo. Być może SKO zdecyduje, że będziemy musieli przeprowadzić procedurę na nowo, choć zgodnie z prawem byliśmy zobowiązani wydać decyzję lokalizacyjną - mówi wójt Barbara Dykier.
Nie ukrywa, że podobny spór miał miejsce w Siemianicach. Zakończył się porozumieniem z inwestorem, który zgodził się zbudować wieżę w innym miejscu, niż początkowo planował. Natomiast Renata Tocha, współwłaścicielka działki, gdzie chce inwestować spółka P4, na razie nie wycofuje się z dotychczasowych ustaleń. - Nikt nigdy nie udowodnił, że tego typu wieże są szkodliwe. Gdybym wiedziała, że tak jest, to nie zgodziłabym się na wydzierżawienie ziemi. Poza tym w Lubuczewie jest bardzo słaby sygnał - przekonuje.