Wielkopolska SKOK na skraju upadku. Była niewypłacalna
Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła Wielkopolską SKOK. Do sądu trafił wniosek o ogłoszenie jej upadłości. Klienci bez problemu będą mogli odzyskać równowartość maksymalnie 100 tys. euro.
To koniec działalności Wielkopolskiej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej. Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła jej prace i wystąpiła do sądu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości kasy. - Aktywa Wielkopolskiej SKOK nie wystarczają na zaspokojenie jej zobowiązań. Kasa jest po prostu niewypłacalna - mówi Jacek Barszczewski, rzecznik prasowy KNF.
100 tys. euro odzyskamy bez problemu
Z raportu przygotowanego przez Komisję Nadzoru Finansowego wynika, że w wielkopolskiej spółdzielni swoje pieniądze zdeponowało prawie 90 tys. osób. Łącznie umieścili w niej ponad 300 mln zł. To nie oznacza, że już ich nie odzyskają. Wbrew pozorom, wcale nie będzie to takie trudne. Jest jednak jeden istotny warunek.
Pieniądze zostaną wypłacone bez problemu przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, o ile wartość zdeponowanych środków nie była wyższa niż 100 tys. euro. Kwota będzie wypłacana w złotówkach, bez względu na to w jakiej walucie była zdeponowana. Podczas przewalutowania będą obowiązywały kursy walut z 3 lutego 2017 r. Maksymalnie będzie można odzyskać więc nieco ponad 429 tys. zł.
- W ciągu kilku dni podamy informację, który z banków będzie wypłacał zdeponowane pieniądze. Pojawi się również lista placówek danego banku, w których będzie można wypłacić pieniądze. Żeby to zrobić trzeba będzie pójść do banku ze swoim dokumentem tożsamości - wyjaśnia Krzysztof Nędzyński z biura zarządu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
I dodaje, że w przypadku środków o równowartości do 100 tys. euro nie będzie konieczne wypełnianie żadnych dokumentów. Inaczej jednak sprawa wygląda w przypadku środków powyżej 100 tys. euro. Wtedy konieczne będzie złożenie wniosku do BFG, co nie oznacza, że uda się odzyskać pieniądze.
Przedstawiciele BFG zwracają również uwagę, że w przypadku jednego wspólnego rachunku, prowadzonego dla kilku osób, każdy ze współwłaścicieli konta będzie mógł wypłacić do 100 tys. euro. Pieniądze będą wypłacane zarówno w gotówce, jak i przelewem na konto. Decyzja będzie zależała od klientów.
Bankowy Fundusz Gwarancyjny w najbliższym czasie powinien ogłosić termin, w którym poszkodowane osoby będą mogły odzyskać swoje pieniądze w placówkach wybranego banku oraz siedzibie BFG.
Długoletnie problemy
Chociaż działalność Wielkopolskiej SKOK została zawieszona dopiero teraz, pierwsze kłopoty pojawiły się juz dawno temu.
- Teraz po prostu bańka pękła, ale wszystko zaczęło kilka lat temu. Przyczyną było nieodpowiednie zabezpieczenie ryzyka kredytowego - wyjaśnia Zbigniew Górniak, zarządca komisaryczny w spółdzielni, którego w maju 201 6 roku powołała Komisja Nadzoru Finansowego. Już wtedy współczynnik wypłacalności wielkopolskiej spółdzielni znajdował się na poziomie minus 18 procent. - A to oznacza głęboką niewypłacalność - wyjaśnia Jacek Barszczewski z Komisji Nadzoru Finansowego.
W listopadzie ubiegłego roku Kasa Krajowa odmówiła udzielenia Wielkopolskiej SKOK tzw. pomocy stabilizacyjnej, a miesiąc później poinformowała, że nie przejmie również jej udziałów. Wtedy też Komisja Nadzoru Finansowego zaczęła sprawdzać czy jakakolwiek inna spółdzielnia mogłaby przejąć Wielkopolską SKOK.
- Żadna spółdzielcza kasa nie miała zdolności, by przejąć wielkopolską spółdzielnię tak, by zapewnić bezpieczeństwo zdeponowanym pieniądzom. Ponadto do przejęcia wielkopolskiej kasy nie zgłosił się żaden bank. Wszystkie możliwe formy restrukturyzacji Wielkopolskiej SKOK zostały wykorzystane - opowiada Jacek Barszczewski.
I dodaje:
- Ostatecznie z powodu głębokiej niewypłacalności i braku perspektyw restrukturyzacji jedynym rozwiązaniem było zawieszenie działalności kasy i wystąpienie z wnioskiem o ogłoszenie jej upadłości.
Z kolei Zbigniew Górniak zwraca uwagę, że zawieszenie wielkopolskiej spółdzielni to tylko jedna z wielu takich sytuacji w przypadku SKOK-ów. - W wielu spółdzielniach zamiast naprawiać problemy, po prostu się je ukrywa - mówi Z. Górniak.