Wielkie pomysły w maleńkim Stoku. I nasza biblioteka
Franciszek Świderski urodził się w Stoku. Na co dzień mieszka w Białymstoku, ale od kilkunastu lat tworzy muzeum swojej małej ojczyzny. W starej stodole urządził klub z bilardem i ping- pongiem. Brakowało mu tylko biblioteki. Do zeszłego tygodnia
Kilka tygodni wcześniej zadzwonił do mnie niezwykle sympatyczny pan. Opowiadał, że specjalnie z Białegostoku przyjeżdża do swojego rodzinnego Stoku, żeby mieszkańcom wypożyczać książki. Bo choć to wieś położona tuż przy szosie łączącej Białystok z Korycinem, mieszka tam już tylko kilkadziesiąt osób, właściwie bez dostępu do kultury materialnej. To był Franciszek Świderski.
Nasza akcja
Zachęcamy do zgłaszania każdego, nawet najbardziej zaskakującego miejsca, w którym potrzebna jest biblioteczka. Mamy już sporo książek, które chcemy przekazać potrzebującym. Na zgłoszenia z krótkim uzasadnieniem i telefonem kontaktowym czekam pod adresem: jerzy.doroszkiewicz@polskapress.pl
Mój rozmówca przyznał, że wyczytał w „Kurierze Porannym” o możliwości dostania książek, które trafiłby pod strzechy. I pomyślał, że piszemy jakby specjalnie dla niego, bo przecież swój księgozbiór trzyma właśnie pod strzechą. Zapytał, czy braliśmy pod uwagę takie małe miejscowości. A przecież właśnie o to nam chodzi. Szczególnie, że oprócz dziesiątek nowych książek, od pani Haliny Rutkowskiej z Białegostoku dostaliśmy wiele wartościowych pozycji, które chciała za naszym pośrednictwem przekazać w dobre ręce. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, by ruszyć do Stoku.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień