Wielkie pieniądze i wieczne wakacje nie dadzą nam szczęścia
Relacje z drugą połówką, dziećmi, przyjaciółmi to podstawa szczęśliwego życia. Ktoś powie: banalne. Ale czy mniej ważne? - pyta prof. Piotr Michoń, autor bloga Ekonomia Szczęścia. Rozmawiamy z nim o tym co nas uszczęśliwia i czy szczęście można kupić za pieniądze
Czy miłość jest nam potrzebna do szczęścia?
Piotr Michoń: Zależy, jak ją rozumiemy. Kiedy myślimy o motylach w brzuchu, namiętności, ekscytacji, to chociaż oczywiście to bardzo miłe, gdy nam się zdarza, jest też krótkotrwałe i w nie ma istotnego wpływu na nasze życie. Co innego, gdy miłość rozumiemy jako bliską relację z drugim człowiekiem to oczywiście sprawia ona, że jesteśmy szczęśliwsi. W trwającym kilkadziesiąt Harvard Grant Study badano absolwentów Harvardu i okazało, że ci, którzy tworzyli związki byli przeciętnie szczęśliwsi od tych, którzy tego nie robili. Relacje z drugą połówką, dziećmi, przyjaciółmi to podstawa szczęśliwego życia. Ktoś powie: banalne. Tak, ale czy to oznacza, że mniej ważne?
Czy w miłości pieniądze mają znaczenie? Można miłość kupić?
Oczywiście, że można kupić miłość - wystarczy kupić psa. A tak zupełnie serio - w badaniach widać wyraźnie ten wpływ, ale jest on nieco inny w przypadku mężczyzn i kobiet. Otóż dużo zarabiający mężczyźni na ogół szukają partnerek atrakcyjnych i młodszych. W przypadku dobrze zarabiających pań mówi się o efekcie George’a Clooney'a. Kobiety o wysokim statusie szukają mężczyzn atrakcyjnych, ale starszych . I choć można się przeciwko temu buntować, wciąż w poszukiwaniu partnera mężczyźni bardziej od kobiet skupiają się na atrakcyjności fizycznej, kobiety bardziej od mężczyzn przywiązują wagę do statusu materialnego. Ale rzeczywistość społeczna się zmienia. Terapeuci wskazują, że mężczyźni o konserwatywnych poglądach na związki, którzy uważają, że to oni są odpowiedzialni za byt materialny, podczas gdy rolą kobiety jest zajmowanie się domem i dziećmi, , mają problemy z tworzeniem szczęśliwych i trwałych związków z pracującymi zawodowo, niezależnymi materialnie kobietami. Tyle, że ta grupa mężczyzn od lat systematycznie maleje.
Czy pieniądze pomagają stworzyć udany związek?
To zależy od konkretnej sytuacji. Oczywiście dobra sytuacja materialna sprawia, że zwiększa się poczucie bezpieczeństwa, znika szereg problemów. Ale zwłaszcza przy dużej różnicy w statusie materialnym pojawiają się niebezpieczeństwa. I to wyraźnie widać w badaniach. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych różnic, na początku związku są one bardzo atrakcyjne, bo partner otwiera przed nami nowe, nieznane wcześniej horyzonty. Jednak im dłużej trwa taka relacja, tym znaczenie początkowej atrakcyjności spada, a różnice dzielą i w konsekwencji tego rodzaju związki często okazują się nietrwałe. Kolejnym zagrożeniem jest fakt, że znaczna nierówność ekonomiczna prowadzi zawsze do zależności. Skrajną sytuacją jest przemoc ekonomiczna, kiedy partner o wyższym statusie stosuje szantaż, by wymusić określone zachowania. Wtedy formalnie rzecz biorąc związek może trwać, ale nie jest satysfakcjonujący dla żadnej ze stron. Oczywiście może być i tak, że strona zamożniejsza traktuje partnera jako równorzędnego, doceniając jego pozamaterialny wkład w związek. I to jest pozytywny scenariusz.
Praktykowane codziennie małe czynności dają więcej szczęścia niż wielkie zmiany, za którymi tęsknimy
Pieniądze mogą nas uszczęśliwić?
Zależy o jakim szczęściu mówimy. By to sprawdzić, naukowcy przyglądali się osobom, które wygrały znaczne sumy na loterii. Właściwie jedyne systematyczne badania tego typu przeprowadzono w Szwecji, gdzie poziom zaufania społecznego jest bardzo wysoki i dzięki temu udało się dotrzeć do grupy osób, które wygrywały znaczne sumy na przestrzeni dwudziestu lat. Z badań wyniknęło, że nawet wiele lat po wygranej po pierwsze ich sytuacja materialna była lepsza niż wcześniej, po drugie wyższy był poziom satysfakcji z życia. Co ciekawe, ci, którym los przyniósł duże pieniądze i zwolnił z przymusu ekonomicznego zarabiana na życie, na ogół nie rezygnowali z pracy, choć rzeczywiście pracowali mniej i częściej jeździli na wakacje. Jeśli jednak chodzi o tzw. szczęście afektywne, czyli po prostu chwile w których czujemy się szczęśliwi, bogactwo nie ma na to większego wpływu. Radość, wdzięczność, wzruszenie - to wszystko ze sferą materialną nie ma dużego związku i tu miłość, nie tylko rozumiana jako relacja romantyczna, zdecydowanie wygrywa z pieniędzmi. One same zaś uszczęśliwią nas o tyle, o ile będziemy potrafili dobrze je wykorzystać.
Na wieczne wakacje pod palmami?
Otóż nie. Chociaż brzmi to jak herezja, nadmiar czasu wolnego szkodzi. Z badań wynika jednoznacznie, że ktoś kto ma ponad 5 godzin czasu wolnego na dobę - wolnego zarówno od pracy, jak i wszystkich innych obowiązków jest mniej szczęśliwy i funkcjonuje gorzej niż osoby, które mają mniej wolnego czasu. Czytałem ostatnio pamiętniki osób, które w czasie pandemii, z różnych powodów, nie pracowały. Jedni dlatego, że nie pracowała cała branża, inni sami dokonali takiego wyboru. Pierwszą reakcją na praktycznie nieograniczony czas wolny była euforia. Jak pisała jedna z autorek, na początku cieszyła się, że wysłucha wszystkich oper, których dotąd nie zdążyła przesłuchać, przeczyta nieprzeczytane książki i będzie się rozkoszować czasem wolnym. Już po dwóch tygodniach okazało się, że to zbyt dużo dobrego na raz. Opera jest świętem, jeśli słuchamy jej od czasu do czasu, w nadmiarze traci atrakcyjność. Czas wolny nie oznacza automatycznie, że jest pełen radości. Tym bardziej, że gdy mamy go bardzo dużo, mamy skłonność do spędzania go dość pasywnie.
Czyli z marzeń o wiecznych wakacjach nici?
Osobiście bałbym się tego, gdybyśmy mieli w ogóle nie pracować. Praca nadaje życiu strukturę, jest motywacją do tego, żeby wstać z łóżka, pozwala spotkać się z ludźmi. Jest też źródłem poczucia kompetencji, przekonania, że robimy coś pożytecznego, niekiedy nawet ważnego.
Nie ulega wątpliwości, że sytuacja, w której chce się pracować, a z jakichś powodów to niemożliwe, czyli bezrobocie to wielkie nieszczęście. Efekt ekonomiczny pracy, czyli zarabianie - w pewnym sensie jest wtórne. Praca jako źródło satysfakcji z życia nie musi być czymś co robimy za pieniądze.
Nie można więc kupić szczęścia za pieniądze?
Nie, ale paradoksalnie, można być szczęśliwszym kupując czas. To zostało zbadane na grupie ponad 3 tysięcy osób. Ci, którzy kupowali czas, a więc zlecali innym za pieniądze czynności, które nie sprawiały im radości, ani nie dawały satysfakcji, a odzyskane godziny wykorzystywali na działania bardziej interesujące byli wyraźnie szczęśliwsi od tych, którzy tego nie robili. Pieniądze dają nam też dużo radości, gdy się nimi dzielimy. Przeprowadzono proste badanie. Jego uczestnicy dostali po 20 dolarów. Jedna grupa miała za te pieniądze kupić coś dla siebie, druga wydać na kogoś innego. Na koniec dnia ci, którzy sprawili prezent komuś byli znacznie bardziej zadowoleni.
Jeśli więc mając pieniądze, wspieramy akcje charytatywne, a lepiej konkretne osoby, z którymi czujemy się związani emocjonalnie pomnażamy swoje szczęście. Podobnie, gdy inwestujemy pieniądze w doświadczenia, nie przedmioty. Warto o tym pamiętać w kontekście nadchodzących Walentynek i zamiast kolejnego misiaczka, pudełka czekoladek czy kubeczka, postawić na wspólne, najlepiej aktywne doświadczenie: przejażdżka, wyjście do kina, wypad za miasto, odwiedzenie ciekawego miejsca z całą pewnością dadzą więcej długotrwałej radości niż prezent materialny. To jest naukowo zbadane.
Co zatem sprawia, że jesteśmy szczęśliwi?
Proste, zdawałoby się, rzeczy: poczucie wdzięczności, życzliwość, znalezienie pasji, życie, które ma cel, dbanie o rozwój duchowy i cielesny, zachwyt nad każdą chwilą. Praktykowane codziennie małe czynności dają więcej szczęścia niż wielkie zmiany, za którymi wielu z nas tęskni. Myślenie, typu “gdybym tylko”; byłbym szczęśliwy gdybym tylko był bogatszy, gdybym spotkał lepszego partnera na życie, gdyby tylko moje dzieci były grzeczniejsze i tak dalej, bywa uzależniające i często okazuje się pułapką.
CV:
dr hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Pracuje w Katedrze Pracy i Polityki Społecznej UEP.
Jego rozprawa doktorska dotyczyła „Pracy matek z dziećmi do lat trzech w polityce państw Unii Europejskiej”.
Zajmuje się tematyką ekonomii szczęścia, prowadzi poświęconego jej bloga Ekonomia Szczęścia, nagrywa podcasty
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień