Wielkie otwarcie wystawy Mariny Abramović w CSW już jutro
W Centrum Sztuki Współczesnej rozsypano kilka dni temu biały proszek. Na szczęście okazało się, że była to niegroźna substancja.
- Zdarzenie miało miejsce w ubiegły piątek 1 marca po godzinie 13 - mówi Wojciech Chrostowski, oficer prasowy z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. - Zgłaszający twierdził, że pewien człowiek rozsypał w okolicy recepcji biały proszek. Na miejsce oprócz policji, wezwana została również Straż Pożarna.
Obecnie toruńska policja nadal wyjaśnia okoliczności tego zdarzenia. Sprawa została zakwalifikowana jako wykroczenie obejmujące zanieczyszczenie. - Wstępne ustalenia nie wskazują, aby ta substancja zagrażała zdrowiu - dodaje Wojciech Chrostowski.
Słowa te potwierdza także rzecznik prasowy toruńskiej Straży Pożarnej.
- Do CSW przyjechały trzy zastępy Straży Pożarnej oraz zastęp ratownictwa i rozpoznania chemicznego - tłumaczy Przemysław Baniecki, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - Została pobrana próbka substancji, a następnie przewieziono ją do laboratorium, gdzie sprawdzona została miernikami chemicznymi.
Czy w związku z tymi wydarzeniami dyrekcja CSW zdecydowała się na specjalne środki bezpieczeństwa w czasie wernisażu i spotkania z Mariną Abramović? Według zapewnień dyrektora CSW takie środki były już wcześniej zaplanowane i nie mają związku z piątkowymi wydarzeniami. - Na wernisaż będziemy wpuszczać chętnych dwoma wejściami - przy kawiarni oraz księgarni, aby można było kontrolować kto wchodzi do CSW - dodaje Wacław Kuczma.
Urodziła się w 1946 r. w Belgradzie. Jej rodzice byli bohaterami jugosławiańskiej partyzantki, a po wojnie prominentnymi działaczami partii na ważnych stanowiskach. Ich małżeństwo nie było udane, rozstali się po kilku burzliwych latach wspólnego życia. Dzieciństwo Mariny Abramović upływało w zasobnym jak na siermiężny komunizm, ale pełnym złych e-mocji domu. Matka, intelektualistka wykształcona w Szwajcarii, wychowywała córkę w surowym rygorze. Kary cielesne były na porządku dziennym. Będąc już absolwentką studiów artystycznych i coraz bardziej znaną artystką, a wciąż mieszkając z matką, Marina musiała meldować się w domu przed dwudziestą drugą… Sytuacji nie zmieniło (krótkotrwałe) małżeństwo z kolegą ze studiów. Nie mieli możliwości zamieszkać razem, zięcia nie przyjęła do domu matka Mariny. W wychowaniu artystki osobną rolę odegrała babcia, religijna, konspiracyjnie obchodząca „nielegalne” święta kościelne.
Wolność stała się dla Mariny Abramović nadrzędną wartością - w życiu i sztuce. Pierwsze perfomanse tworzyła studiując w belgradzkiej Akademii Sztuk Pięknych w nowo otwartym - i otwartym na nowinki światowej sztuki - Studenckim Centrum Kultury. „Poza horyzontem” tak zatytułowana praca Mariny Abramović w SCK polegała na wymazywaniu ze zdjęć Belgradu kolejnych budynków. To był dyskurs z miastem, które ogranicza wolność.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień