Wielkie krakowskie pogrzeby. Pożegnanie mistrza Jana Matejki
124 lata temu, na początku listopada 1893 roku, Kraków pożegnał Jana Matejkę. Wielkiego malarza i samotnika, dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych, człowieka, który prawie nic nie jadł, ciągle palił, a wieczorami grywał w szachy.
Od rana było pochmurno. W nocy temperatura spadła z pięciu do jednego stopnia i zapowiadano pierwszy śnieg. Na wąskich ulicach Krakowa gasły latarnie przewiązane czarną krepą, a ogromne plakaty żałobne z krzyżem przypominały, że odszedł ktoś wielki, podziwiany, dobrze znany wszystkim mieszkańcom miasta.
Wieści o śmierci Jana Matejki ukazały się w 32 europejskich gazetach. Zarówno do rodziny, jak i do Szkoły Sztuk Pięknych spływały telegramy z kondolencjami od przyjaciół, wdzięcznych uczniów i szkół z Wiednia, Monachium, Berlina czy Lwowa.
Był 7 listopada 1893 roku. Pogrzeb Jana Matejki, zmarłego sześć dni wcześniej, zaplanowano w najmniejszych szczegółach. Miał się zacząć o godzinie 9. Chwilę wcześniej ciało artysty zostało przeniesione z jego domu przy ul. Floriańskiej do Kościoła Mariackiego.
- Arcydziełami swymi, przez plastykę dziwnie doskonałą, prawił kazania narodowi, do upamiętnienia i poprawy wzywał, budził nadzieję, krzepił wiarę, a obcym przypominał, że mimo wszelkie wrogie wysiłki, mimo wszelką niewdzięczną niepamięć i zapomnienie, żyje nasz naród, chociaż mu od stu lat na pogrzeb dzwonią! - przemawiał wzniośle podczas uroczystości ksiądz prałat Władysław Chotkowski.
„Wśród nieopisanej ciszy i skupienia wysłuchano gorących słów kaznodziei; na wielu twarzach malowało się duże wzruszenie, w wielu oczach łzy zabłysły… Pokrzepieni, w wysokim nastroju myśli opuścili wszyscy świątynię” - relacjonował po pogrzebie „Czas”.
Pożegnanie Matejki było wielkim wydarzeniem. Orszak żałobników otwierał zespół straży pożarnej, za nim orkiestra, delegacje instytucji kulturalnych i towarzystw oraz duchowni. Tuż przed trumną Juliusz Kossak niósł odznaki honorowe artysty. Dalej rodzina, przedstawiciele Szkoły Sztuk Pięknych, artyści, delegaci i tłumy krakowian, którzy odprowadzali na Rakowice swojego mistrza.
Pochód szedł ulicą Floriańską, następnie Basztową i Lubicz na cmentarz, gdzie zatrzymał się przy grobowcu rodzinnym malarza.
Nie dbał o pieniądze
Czytaj więcej i dowiedz się:
- jak wyglądało życie wielkiego artysty;
- jaką rolę w jego dobrobycie odgrywała... rozrzutna żona;
- co sprawiło, że Matejko zdecydował się na pochówek na Cmentarzu Rakowickim.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień