Wielki Brat z Waszyngtonu [FELIETON JERZEGO WITASZCZYKA]
Georgette Mosbacher, przyszła ambasador USA w Warszawie, wyraźnie tkwi w przekonaniu, że Polska jest czymś w rodzaju bantustanu QwaQwa. I że to ona, przedstawicielka zachodniej cywilizacji, będzie wzywała jego władców, żeby ich pouczać, co i jak mają robić.
Na przykład żeby przyjęli uchodźców. Oczywiście, nikt się nie ośmieli powiedzieć jej, że wszystkich uchodźców powinna przyjąć Ameryka, bo tak się składa, że uciekają oni głównie z krajów, w których ojczyzna pani ambasador krzewi prawdziwą demokrację.
Nikt jej się nie ośmieli powiedzieć, że w rzekomo antysemickiej Polsce policja nie musi pilnować synagog, w odróżnieniu od krajów zachodniej Europy. Niestety, tak to jest, że kiedyś pouczał nas Wielki Brat z Moskwy, teraz z Waszyngtonu.