Wielkanoc znów będzie droższa? Porównanie cen. Więcej zapłacimy za nabiał, warzywa, czekoladę...
Weekend z handlową niedzielą (25 marca) to dobry czas na wielkanocne zakupy. Sprawdziliśmy ceny wybranych produktów w marketach w Gorzowie i Zielonej Górze. Odwiedziliśmy także targowiska.
Ile trzeba wydać na Wielkanoc? Najmniej to 500 złotych - mówi nam Maria Kozyra, którą spotykamy w centrum Gorzowa. Przyznaje, że wydatki nie będą znacznie się różniły od tych na święta Bożego Narodzenia. - Zimą przychodzi Święty Mikołaj, teraz zajączek. Na same łakocie pójdzie ze 100 złotych. Reszta na jedzenie, głównie wędliny - wylicza pani Maria.
- My to nawet nie liczymy, żeby się nie przerazić - uśmiechają się Sylwia i Roch Jaworkowie z Rybakowa pod Gorzowem. U nich święta mogą być nawet na 14 osób. - To zależy od tego, jak dzieci dopiszą - wyjaśnia pan Roch. W środę robił zakupy na ryneczku „na Jerzego” w Gorzowie. - O świętach trzeba myśleć dużo wcześniej. W ten sposób można zaoszczędzić - podpowiada.
Tradycyjnie już przed Wielkanocą odwiedziliśmy największe markety w Gorzowie i Zielonej Górze, sprawdziliśmy ceny wybranych produktów i porównaliśmy z tymi sprzed roku, dwóch i trzech lat. Pierwsze spostrzeżenia? Podrożał nabiał, warzywa, czekolada...
- Aktualne ceny pokazują to, co działo się w rolnictwie. Przykład? W tym roku owoce są drogie, bo w zeszłym roku w maju były przymrozki. Z kolei produkty mleczne to pokłosie spadku pogłowia bydła. W zeszłym roku w Lubuskiem produkowaliśmy jeden procent mleka w Polsce, natomiast teraz już 0,6 procenta. A dlaczego droższa jest cebula czy marchew? W sierpniu i wrześniu zeszłego roku w polach stała woda. Nie wszędzie udawało się zebrać warzywa - komentuje Stanisław Myśliwiec, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej.
W marketach zawsze trafimy na promocje. Na przykład w Zielonej Górze kilogram mąki pszennej można kupić za 0,99 zł. Ale z tymi promocjami różnie bywa. W jednym sklepie znaleźliśmy golonkę za 9,99 zł - w promocji. W drugim była za 8,99 zł - bez promocji... Na stoisku z warzywami mamy „nowość”. Wczesne ziemniaki - z Cypru. W jednym markecie za 2,99 zł, w drugim za 3,99. A jeśli chcemy kupić kurczaka, to jest nie tylko taki najzwyklejszy - tusza na tacce za 6,99 zł. Jest także kukurydziany (z żółtozłotawą skórką, karmiony paszą o zawartości przynajmniej 50 procent kukurydzy) - 8,95 zł, zagrodowy (bez antybiotyków, karma roślinna, wolno rosnący) - 11,99, rosołowy - 14,69 i jeszcze kogut - 13,99. Brakuje chyba tylko cenionej w kuchni staropolskiej pulardy, czyli młodej kury, zwykle 9-tygodniowej, o wadze około 1,5 kg, delikatnym i kruchym mięsie, którą piekło się w całości i podawało z ziołami, warzywami...
Ale największy wybór i tak jest na półkach z jajami. W promocji 30 sztuk (rozmiar M) za 13,49 zł. Albo za 18,99 (rozmiar L). A najdroższe, i ponoć najsmaczniejsze, są te od zielononóżek.
Zaglądamy też na targowiska. Na ryneczku w Gorzowie najdłuższe kolejki właśnie do ludzi handlujących jajami. Za sztukę trzeba zapłacić od 40 do 80 gr. - Cena nie różni się od tej sprzed roku. Czy u nas, sprzedawców, czy w sklepach, jest podobna - zapewnia Czesław Sztachetka z Dzierżowa.
Zainteresowanie już jest. Największe białą kiełbasą i tradycyjną szynką. U mnie wyroby są niepompowane, wydajność 80, a nie 280. Zawodu zacząłem się uczyć w 1983 roku, za komuny, i do dziś robię wszystko tak samo
Na ryneczku w Zielonej Górze za jajo zapłacimy od 45 do 85 gr. A za pisankę - 1 zł. Większym zainteresowaniem cieszą się jednak kramy z mięsem i wędlinami. No i na targowisku zawsze można się... potargować. Klientka pyta o wędzonkę, ale cenę 30 zł uważa za zbyt wysoką. Co teraz? Znajduje się „końcówka serii” - za 20 zł. Na wielkanocnych stołach królować będzie biała kiełbasa. Kosztuje 17-21 zł (cienka jest za 22-24).
- Mamy tradycyjną, z czosnkiem, jest też taka ekstra, jak polska - prezentuje sprzedawca „od Józka”. - Ludzie najczęściej pytają o białą, ale kupują także wędzonkę, szynkę, boczek... Mamy jałowcową, taką małą, do świątecznego koszyczka.
Długa kolejka ustawiła się przy stoisku Romana Bodery z Brzezia pod Sulechowem. - Zainteresowanie już jest. Największe białą kiełbasą i tradycyjną szynką. U mnie wyroby są niepompowane, wydajność 80, a nie 280. Zawodu zacząłem się uczyć w 1983 roku, za komuny, i do dziś robię wszystko tak samo - zapewnia pan Roman. Rozmawiamy o wydajności, czyli o tym, „ile mięsa jest w mięsie”. Wydajność 80 oznacza, że z kilograma mięsa robi się 80 dag kiełbasy. Ale pan Roman wspomina o pewnej firmie, która oferowała mu polędwicę sopocką za 12 zł. Gdy zapytał o podejrzanie niską cenę i o wydajność, usłyszał, że z kilograma mięsa wychodzą nawet trzy kilogramy polędwicy...
Ale wróćmy do białej kiełbasy - surowej, cienkiej. Pan Roman instruuje klientów, jak fachowo ją sparzyć. Białej surowej nie wolno zagotować, bo wtedy zrobi się sucha. Należy zagotować wodę w garnku, wyłączyć palnik, chwilkę odczekać, żeby nieco ostygła - i dopiero wtedy włożyć kiełbasę, przykryć i zostawić na 10-15 minut. Będzie doskonała!
Nieopodal wędliny sprzedaje Dominika Suplicka z Tarnowa Jeziernego pod Sławą. Przekonuje, że największy ruch będzie w ostatnim tygodniu przed świętami. - Zawsze tak jest - stwierdza pani Dominika, która na ryneczku ma stałych klientów. - Pytają o białą kiełbasę, swojską szyneczkę, taką na skórce, na tłuszczyku, tradycyjnie wędzoną.
Zapachy takie, że aż ślinka cieknie. Człowiek pokręci się chwilę po targowisku i najchętniej spróbowałby wszystkiego. I niewykluczone, że to jest bardzo dobry sposób. Spróbujmy, żebyśmy później nie żałowali pieniędzy wydanych na wielkanocne zakupy.