Wielka operacja na ziemiach łódzkich [ROZMOWA]
Historyk dr Tadeusz Bogalecki, pracownik Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi, opowiada o wielkiej operacji manewrowej na ziemiach łódzkich przed ponad stu laty.
Zbliża się 102. rocznica Operacji Łódzkiej. Można powiedzieć, że to jedna z największych bitew I wojny światowej?
Można powiedzieć, że była to jedna z największych operacji manewrowych podczas tej wojny. Brali w niej udział nie tylko Niemcy, Rosjanie, a także Austriacy. Walczyło 250 tysięcy Niemców i 362 tysiące Rosjan. Jeśli wliczymy w to również zabezpieczającą 2. Armię austriacka, która później wkroczyła do akcji, to po stronie Niemców walczyło nawet 400 tysięcy ludzi. Przyjmuje się, że w walkach brało udział około 600 tysięcy żołnierzy, z których zginęło 200 tysięcy. Z tego 110 tysięcy to Rosjanie, a 90 tysięcy - Niemcy. Taki jest bilans jednej z największych walk manewrowych. Walki toczyły się nie tylko w okolicach Łodzi, od Włocławka aż po linię rzeki Pilicy.
Czym różni się operacja manewrowa od bitwy?
Po wojskowemu to wygląda w ten sposób, że operacja składa się z kilku-kilkunastu bitew. Toczona jest na większym obszarze niż bitwa. Jeżeli chodzi o Bitwę Łódzką, to trwała od 18 listopada do 6 grudnia. Wtedy Niemcy zajęli Łódź. Natomiast Operacja Łódzka toczyła się od 11 listopada aż do 16 grudnia 1914 roku, kiedy Rosjanie zajęli pozycję nad rzeką Rawką.
Ta operacja miała wpływ na losy wojny?
Sprawa jest dość złożona. Część historyków pisząca o Operacji Łódzkiej zapomina o jej genezie. Najpierw miała miejsce bowiem Operacja Warszawsko-Dęblińska. Generał Paul von Hindenburg, który zwyciężył pod Tannenbergiem, czyli Stębarkiem, w sierpniu 1914 roku działał pod wpływem triumfalizmu. Uznał, że siły rosyjskie są słabo zorganizowane, mało bitne. We wrześniu 1914 roku dysponując siłami trzykrotnie mniejszymi od Rosjan rozpoczął uderzenie w kierunku Warszawy. Ale w rejonie stolicy i Dęblina Rosjanie przeszli do kontruderzenia. Wojska, zwłaszcza austriackie, zostały pogonione aż po Kraków i na Podhale. Na Podhalu, pod Limanową, jeszcze w grudniu 1914 roku walczyły brygady Legionów Polskich, które współdziałały z oddziałami 1. Armii Austro-Węgier. Pierwszy zamysł był taki, by udzielić pomocy Austriakom, którzy znaleźli się w opałach. Następnie nasłuch wojsk niemieckich przejął depeszę dowództwa rosyjskiego frontu północno-zachodniego do podległych armii podającą, że jest planowany atak w kierunku Śląska i Berlina. Potem w depeszach Rosjanie podali, że powstrzymują na kilka dni-tygodni marsz, by wzmocnić swoje siły. Wtedy Niemcy postanowili przejść do ataku. Z rejonu Torunia uderzyli na Włocławek. Miasto to bronione przez dwie armie rosyjskie zostało zajęte przez Niemców. Następnie uderzyli w kierunku południa. Tam doszło do bardzo spektakularnej walki w rejonie Gadki Starej.
Walczył tam między innymi generał Karl Litzmann, na cześć którego podczas II wojny światowej Niemcy nazwali Łódź Litzmanstadtem...
Tak. Dowodził 3. Dywizją Gwardii, która wchodziła w skład korpusu Scheffera. Ten korpus znalazł się okrążeniu. Udało mu się z niego wydostać i zaczął maszerować w kierunku Brzezin. Miał jednak ominąć to miasto. Ale Litzmann podjął decyzję, że jednak zdobędzie Brzeziny. Sprzyjało mu wojskowe szczęście. Rosjanie w tym czasie wycofywali się z Brzezin, a on zajął to miasto. I został okrzyknięty Lwem spod Brzezin.
Co sprawiło, że Łódź znalazła się w centrum tej operacji?
Łódź była głównym ośrodkiem przemysłowym, zaopatrzeniowym i sercem Guberni Piotrkowskiej. Znajdowały się tu siły rosyjskie, które w ramach kontrofensywy kierowały się w kierunku zachodu i południa. Niemcy postanowili uderzyć i powstrzymać ich marsz w kierunku Berlina i Śląska. Tak się zdarzyło, że doszło do tego na terenie regionu łódzkiego.
Wspomniał Pan o bitwie pod Gadką Starą. Podczas tej operacji były jeszcze inne ważne momenty?
Pamiętajmy, że to bitwa manewrowa. Dużą rolę odgrywa w niej zwiad, rozpoznanie. Przede wszystkim łączność. Rosjanie pod tym względem byli słabsi, mieli słabszych dowódców. Tak więc ta bitwa nie miała ciężkich, charakterystycznych walk. Zacięte walki toczyły się wszędzie. Jedna i druga strona uważała się za zwycięzców. 21 listopada 1914 roku w rejonie Pabianic nacierały dwa niemieckie pułki, były bliskie zwycięstwa, ale w ich szyki wjechało pięć rosyjskich samochodów pancernych, uzbrojonych w ciężkie karabiny maszynowe. Zmusiło to Niemców do odwrotu. Auta pancerne zaś zostały uszkodzone, obsługujący ich żołnierze ranni. Ale wypchnęli samochody poza linię frontu.
W Operacji Łódzkiej zwyciężyli Niemcy...
Pod względem strategicznym tak. Z drugiej strony nie udało się im wtedy wyeliminować przeciwnika. Prowadzili wojnę na dwa fronty. Na zachodzie z Francją i Anglią, a na wschodzie z Rosją. Myśleli, że podczas tej operacji uda się im zniszczyć znaczną część sił rosyjskich. Rosjanie wycofali się na linię rzeki Rawki, Bzury, Pilicy. Tam utrzymywali się aż do lipca 1915 roku. Dopiero kolejna, trzecia ofensywa sprawiła, że Hindenburgowi udało się zdobyć Warszawę.