Większość ludzi przestała być poszukiwaczami prawdy
W dawnych czasach brak powszechnego dostępu do informacji sprawiał, że wieści rozchodziły się bardzo wolno, a na dalsze odległości docierały już mocno nieaktualne i wykoślawione.
Wie to każdy, kto czytał Herodota. Łatwo było też dzięki różnym nieprawdziwym opowieściom manipulować masami ludzkimi i odwracać przysłowiowego kota ogonem.
Potem przyszły media (gazety, radio, telewizja) i świat się nieco uporządkował. Dalej sporą część tortu zajmowała propaganda, ale dość łatwo było zwrócić się w stronę bardziej wiarygodnych źródeł i poznać choćby namiastkę prawdy. Dziś niby mamy jeszcze większy komfort, bo dzięki ekspansji internetu każdy może sobie wybrać źródła jakie chce i to bez żadnego wysiłku.
Kłopot jednak w tym, że większość ludzi przestała być poszukiwaczami prawdy, gdyż wymaga to pewnego wysiłku, za to karmi się miłą własnej duszy narracją. Czyli: czytamy, słuchamy i oglądamy tylko to, co potwierdzi nasz jedynie słuszny pogląd. A jeśli coś nie pasuje do tej wizji świata, to usłużne media zadbają, by nic nam nie zmąciło dobrego samopoczucia.
Niestety, w ten sposób karmi się bezmyślenie i zwykłą głupotę, zataczającą coraz szersze kręgi. Wystarczy przyjrzeć się choćby sprawie zabójstwa prezydenta Adamowicza. Po sieci krążą fantastyczne teorie spiskowe o sprawcy, który był wytrenowanym kilerem, bo tylko taki zdołałby przebić nożem żebra i dostać się do serca ofiary. To oczywiście brednia, ale kupa, często przyzwoitych ludzi, w nią wierzy.
Jedni za spiskiem widzą twarz PiS-u, który ręką wariata pozbył się znienawidzonego samorządowca, inni twarz PO, bo to ona jest beneficjentem politycznym całej historii. Cóż ja mogę powiedzieć... „Kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty”.