Wiedza i "wiedza", czyli dziwny jest ten świat
Ludzie uwielbiają dysponować wiedzą, którą uważają za ekskluzywną. Ostatnio np. coraz częściej słyszę mądrości o tym, że maseczki nie pomagają chronić siebie i innych przed koronawirusem, więc głupotą jest je nosić.
Ich brak coraz więcej osób traktuje jak manifestację obywatelskiego nieposłuszeństwa. Kiedy jednak pytam, skąd ta „wiedza”, odsyłany jestem do różnych stron internetowych, gdzie aż skrzy się od podobnych rewelacji. Cóż, żadnej z nich nie prowadzi dyplomowany lekarz, ale to może i lepiej, bo przecież wiadomym jest, że wszyscy medycy są w spisku, który ma nas ogłupić i zniewolić. Zwolennicy tych teorii wciąż chodzą co prawda leczyć zęby do stomatologów, ale to tylko przejściowa sytuacja. Już niedługo zaczną bowiem odwiedzać kowali.
Mniejszą złość budzi we mnie nowa fala popularności tezy o tym, że Szwedzi mieli jednak rację nie organizując totalnego lockdownu. Sam mam przecież wątpliwości, czy rządy na całym świecie nie przesadziły ze zbyt ostrą reakcją na koronawirusa. Inna sprawa, że Szwedzi to raczej naród zdyscyplinowanych samotników, którym wystarczy sensownie wytłumaczyć, iż dystans społeczny chroni przed pandemią. I nie trzeba niczego im nakazywać, by postąpili rozsądnie. Coś takiego w Polsce, we Włoszech czy w Hiszpanii raczej się nie uda.
I na koniec jeszcze jedno. Widuję w weekendy tłumy młodzieży przed pubami, jak ochoczo na siebie plują zarazkami. Zawsze w takich sytuacjach zastanawia mnie, czy nie żal im rodziców i dziadków, których potem zarażą? A może bardziej prawdopodobne jest, że po prostu niczego o tym zagrożeniu nie wiedzą, bo niczego nie czytają?