Więcej obcokrajowców na etatach
Choć Podlasie graniczy z Białorusią, najczęściej o zatrudnienie w firmach naszego województwa ubiegają się obywatele Ukrainy.
Jeszcze cztery lata temu Podlaski Urząd Wojewódzki wydał niespełna 360 zezwoleń na pracę dla cudzoziemców. W tym roku jest ich już ponad trzy razy więcej.
Jak wynika z danych Wydziału Spraw Obywatelskich w PUW w ciągu minionego półrocza, cudzoziemcy otrzymali prawie 1272 zezwoleń na pracę. Najczęściej Ukraińcy (prawie 700) i Białorusini (ponad 380 zezwoleń). Dla porównania, w 2013 r. Białorusini mieli 212 zgód na pracę na Podlasiu, a obywatele Ukrainy - 69.
- To prawda, że widać większy ruch na granicy z Białorusią, ale na dobrą sprawę, tak jest już od kilku lat. Decyduje o tym geografia, więc nic dziwnego, że właśnie Białorusinów można spotkać najczęściej na ulicach i w galeriach handlowych. A już szczególnie podczas weekendów - mówi Andrzej Gawkowski, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim.
O tym, że pracujących obcokrajowców przybywa świadczą też dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W 2012 r. składki w Polsce płaciło ponad 5,6 tys. Białorusinów. Dziś taka liczba obcokrajowców opłaca składki w białostockim oddziale ZUS. Co ciekawe, częściej są to Ukraińcy (ponad 2500 osób) niż Białorusini (niespełna 2000 osób).
- Ruch na linii Białystok - Grodno jest nieprzerwany, choć kilka lat temu był jeszcze większy - wyjaśnia dyrektor Andrzej Gawkowski. - Jednak Białorusinom daleko, choćby ze względu na przepisy, do liczebności Ukraińców, którzy korzystają z ruchu bezwizowego.
Jak dodaje szef Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców, Białorusini nie ograniczają się tylko do Podlasia, ale zaczynają już jeździć dalej „za pracą”. Jeśli zostają, najczęściej podejmują pracę w branżach jak: transport międzynarodowy (kierowcy ciężarówek), budownictwo (m.in. cieśle, zbrojarze, tynkarze, operatorzy maszyn), zakłady mięsne i budowa łodzi. Bywa też, że - co dotyczy głównie obywateli Ukrainy - zakładają agencje pracy (czyli firmy pośredniczące w zatrudnianiu).
- Sprowadzają wtedy rodaków, a potem oferują ich pracę i umiejętności naszym zakładom, np. produkującym okna. Dla nich to opłacalna działalność, bo nie wymaga dużych nakładów, a daje spory zysk - zauważa dyrektor Gawkowski.
- Kiedyś mieliśmy pracowników zza wschodniej granicy. W pewnym momencie było ich 16. Teraz jest ich 9 i nowych już nie zatrudniamy - twierdzi Adam Byglewski, wiceprezes białostockiego Adampolu, jednej z największych firm spedycyjnych w kraju. - To kwestia filozofii firmy, a nasza jest taka, że lepiej wydać więcej na kształcenie naszych ludzi, niż ściągać kierowców z zagranicy. Po prostu pewne różnice kulturowe i mentalne są nie do przezwyciężenia.
Trudniej, ale ze względów formalnych, jest obcokrajowcom zostać lekarzem.
- Zdarzają się wnioski z Białorusi o pracę w naszych szpitalach - wyjaśnia Krzysztof Dawidowski. dyrektor biura Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku - Kandydaci muszą jednak nostryfikować swój dyplom na naszej uczelni, a potem dostać się na staż podyplomowy i zdać egzamin państwowy. W ostatnich latach na dwustu stażystów mieliśmy kilkunastu obcokrajowców. Ci którzy zostali, to sporadyczne przypadki.
Z informacji urzędu wojewódzkiego wynika też, że dziś nie ma już podziału na pracę sezonową i pracę stałą. Najczęściej zezwolenia wydawane są na rok, z możliwością przedłużenia do dwóch lat.