Wicepremier wątpi w dane GUS
Polityka/Statystyka. Dane podawane przez Główny Urząd Statystyczny są fundamentem służącym do obliczenia pensji, rent, emerytur, zarówno obecnych, jak i przyszłych. Także diet, rekompensat, wszelkiego rodzaju podatków, subwencji oświatowej, wydatków na ochronę zdrowia, dodatku pogrzebowego itd., itp.
- Trudno znaleźć w naszym codziennym życiu takie dziedziny, zwłaszcza odnoszące się do stanu naszej kiesy, na które nie oddziaływałaby statystyka GUS - mówi dr Bohdan Wyżnikiewicz, były prezes GUS, dziś wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Dane GUS-u wpływają też na sytuację państwa. Do jego zadań należy bowiem obliczanie PKB (produktu krajowego brutto - wskaźnika mierzącego wartość wytworzonych dóbr i usług w danym kraju w danym roku). Wartość PKB nie jest martwą liczbą. Ma znaczące zastosowania i konsekwencje. Wpływa np. na wysokość składki Polski do budżetu Unii Europejskiej, na ustalenie relacji długu publicznego i deficytu budżetowego do PKB, co przekłada się na politykę ekonomiczną państwa.
WIDEO: J. Hausner: Po roku rządów ministra Morawieckiego jesteśmy w dołku inwestycyjnym
Źródło: TVN24/x-news
Dlatego statystyka GUS-owska musi być wiarygodna. Choćby po to, by ktoś nie zakwestionował wysokości swoich zarobków, emerytury czy nadpłaconych podatków, wyliczonych w oparciu o dane z GUS-u.
I jest wiarygodna - zapewnia Karolina Dawidziuk, rzeczniczka GUS-u. Do rzetelności obliguje urząd konieczność działalności w oparciu o metodologię spełniającą standardy międzynarodowe. Nad sobą GUS ma Eurostat dbający o jakość i obiektywność polskich danych.
- Nigdy nie wątpiłem w wiarygodność danych GUS - twierdzi prof. Ryszard Bugaj, ekonomista z PAN. Trudno zresztą znaleźć znaczącego eksperta, który by je podważał. Dr Wyżnikiewicz przekonuje, że wiarygodna statystyka jest dobrem publicznym o wielkiej wartości.
GUS ma się poprawić?
Tymczasem wicepremier Mateusz Morawiecki przekonuje, iż wzrost gospodarczy (PKB) w latach 2014-2015 został przeszacowany w górę o nawet 30 mld zł, głównie z powodu fikcyjnego eksportu elektroniki.
W obu tamtych latach wzrost gospodarczy był stosunkowo duży. W 2014 dynamika PKB wyniosła 3,3 proc., w 2015 - 3,9 proc. W 2016 r. PKB miał urosnąć, jak rok temu głosił Morawiecki, o niemal 4 proc. Potem prognozy obniżał, ostatnio do 3 proc. Najpewniej w 2016 r. wzrośnie o mniej niż 3 proc. Wstępne wyniki GUS poda w poniedziałek.
Wicepremier chce, by GUS jeszcze raz oszacował PKB za 2014 i 2015 r. Tym razem dobrze. Karolina Dawidziuk zwraca uwagę, że głównym źródłem informacji GUS-u dla eksportu są dane z izb celnych. - Prace nad weryfikacją eksportu, a zatem i nad PKB, uzależnione są od pozyskania z resortu finansów nowych danych - ripostuje rzeczniczka GUS.
- Oczywiście, że w tym wypadku kowal zawinił, a Cygana powiesili - obrazowo sprawę ujmuje dr Wyżnikiewicz. Przypomina, że GUS w zakresie handlu zagranicznego nie prowadzi własnych badań. Urząd podaje na ten temat informacje w oparciu o dane z Ministerstwa Finansów, a ściślej z izb celnych. - Jeżeli ktoś coś zawyżył, to izby celne - mówi Wyżnikiewicz. - GUS mógł jedynie sprawdzić, czy rachunki zostały dobrze wykonane.To resort finansów powinien uderzyć się w piersi, jeżeli źle policzył pieniądze z eksportu.
O co gra wicepremier?
Dla Morawieckiego gra jest warta świeczki. Dynamika PKB pokazuje procentowo, o ile więcej wytworzono dóbr i usług w gospodarce niż w roku poprzednim. Gdyby od PKB z 2015 r. odjąć przeszacowany przez wicepremiera eksport o wartości 30 mld zł, obniży to nie tylko wzrost PKB w 2015 r., ale i podstawę, wobec której liczy się PKB w 2016 r. Korekta dynamiki PKB za lata 2014-2015 będzie więc oznaczać nie tylko niższe tempo PKB wtedy, ale też wyższe w 2016 r.