Wiara mocniejsza jest niż strach
Rozmowa z Sereną Sartini,dziennikarką włoskiej agencji Askanews.
- Przyjechała Pani do Krakowa, żeby dowiedzieć się, jak przebiegają przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. Czy to Pani pierwszy pobyt pod Wawelem?
- W Krakowie jestem już po raz trzeci. I za każdym razem wracam do domu zachwycona - miastem, ludźmi, atmosferą. Tak jak setki tysięcy Włochów, których z roku na rok coraz więcej przyjeżdża do Krakowa i Małopolski. Spotykam ich niemal na każdym kroku, wędrując krakowskimi uliczkami.
Autor: Joanna Urbaniec
- Czy Pani też przyjeżdżała do nas jako turystka?
- Jako turystka, ale też w roli dziennikarki. Pierwszy raz byłam w Krakowie w 2002 roku, w czasie pielgrzymki Jana Pawła II. Ostatniej pielgrzymki papieża do Ojczyzny, jak się później okazało. Nigdy jej nie zapomnę. Bardzo przeżyłam, tak jak wielu Włochów, śmierć papieża. Rok później, dokładnie w czasie pierwszej rocznicy śmierci, znów przyjechałam do stolicy Małopolski. Po raz kolejny przekonałam się, jak wielkim był autorytetem dla rodaków. Teraz jestem w Krakowie w radośniejszym nastroju, bo śledzę przygotowania do Światowych Dni Młodzieży i spotkania z papieżem Franciszkiem. Myślę, że uczestnicy Dni, wśród których będzie spora liczba Włochów, będą się dobrze czuli w Krakowie, ponieważ to nie tylko piękne miasto, ale także miejsce, gdzie czuje się, iż jest ono mocno związane z chrześcijaństwem.
- Czy w przeszłości uczestniczyła Pani w Światowych Dniach Młodzieży?
- Tak, i to sześć razy. W 1997 r. byłam na ŚDM w Paryżu, jako zwyczajny pielgrzym. W 2000 r. spotkanie młodych chrześcijan świata odbywało się w Rzymie. Pracowałam tam wtedy jako wolontariuszka. Natomiast w 2002 r. byłam w Toronto już jako dziennikarka. W tym samym charakterze uczestniczyłam w ŚDM w 2005 r. w Kolonii, w 2008 r. w Sydney i w 2011 r. w Madrycie. Nie byłam w Rio de Janeiro, ale pisałam teksty z tej okazji w wersji elektronicznej, pod wspólnym tytułem „papacabana”.
- Które z tych wydarzeń najbardziej utkwiły Pani w pamięci?
- Największe wrażenie zrobiły na mnie ŚDM w Paryżu. Byłam bardzo młoda, a Jan Paweł II był papieżem mojej młodości. Nigdy tak dużo nie napisano o żadnym innym spotkaniu młodych, jak o tym paryskim - m.in. dlatego, że spodziewana obojętność i chłód Paryża wobec XII ŚDM przerodziły się w zainteresowanie i entuzjazm. Przerodziły się w zdumienie, gdy Paryż dostrzegł, że został odmłodzony nie tylko przez przybycie ponad miliona młodych, ale także w szczególny sposób przez obecność Jana Pawła II, człowieka o zawsze młodym sercu i spojrzeniu, młodego dzięki umiejętności kierowania ludzi i wydarzeń ku przyszłości. Jego pielgrzymka do Paryża z młodymi i pośród nich była przeżyciem porywającym.
- Jakie rady, z perspektywy poprzednich ŚDM, miałaby Pani dla organizatorów tego wydarzenia w Krakowie?
- Radziłabym im, by skupili się przede wszystkim na duchowym wymiarze Dni. Pielgrzymi, którzy wybierają się do Krakowa, oczekują, że przeżyją tu coś bardzo głębokiego, doświadczą prawdziwej uczty wiary. Oczywiście, bardzo ważne jest zapewnienie bezpieczeństwa - pielgrzymom i papieżowi, ale o tym myślą specjalistyczne służby - służba watykańska, policja itd.
- Skoro mówimy o bezpieczeństwie - czy uważa Pani, że w związku z atakami terrorystycznymi w Belgii i Francji, pewna część pielgrzymów wstrzyma się z przyjazdem do Polski?
- Myślę, że to nie będzie miało żadnego wpływu. Wiara przezwycięża strach. Z własnego doświadczenia wiem, że młodych chrześcijan nie trzeba zachęcać do takiego spotkania. Oni wiedzą, że to jest wspaniałe przeżycie duchowe.
- Jakie wrażenia wywozi Pani z Krakowa? Czy uważa Pani, że jesteśmy dobrze przygotowani do ŚDM?
- Uważam, że organizacja Dni przebiega bardzo sprawnie. I to zarówno na poziomie Komitetu Organizacyjnego ŚDM, jak i władz wojewódzkich. Wszyscy, z którymi się spotykałam, to profesjonaliści, bardzo przejęci swoją rolą. Czekam tylko na plakaty i billboardy związane z tą imprezą. Wiem, że Kraków żyje lipcowym wydarzeniem, ale w mieście tego jeszcze nie widać.