Wezwaniem wojewody radni koalicji zbytnio się nie przejęli
Sporo działo się podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej Inowrocławia. Wróciła sprawa wygaszenia mandatów oraz darmowej komunikacji MPK.
Mimo wezwania wojewody, Rada Miejska Inowrocławia podczas wczorajszej sesji nie pozbawiła Lidii Stolarskiej i Jarosława Kopcia mandatów radnych.
W lipcu ub. r. radny powiatowy Jacek Olech zwrócił uwagę, że wspomniani samorządowcy łączą funkcje ławników sądowych i radnych, czego zabrania prawo. Dwa miesiące później odbyła się sesja, podczas której omawiano tę sprawę. Nie zapadły tam jednak decyzje wygaszające mandaty radnych. 16 grudnia ub. r. stanowisko przyjął wojewoda kujawsko-pomorski. Wezwał on radę do wygaszenia mandatów, dając na to 30 dni. Inowrocławski samorząd zajął się sprawą dopiero wczoraj, a więc znacznie później.
- 19 stycznia poinformowałem wojewodę, że ze względu na zaplanowany wcześniej tryb pracy naszej rady nie będzie możliwe zapoznanie się w terminie z jego dokumentem. Powiadomiłem też, że uczynimy to podczas sesji w lutym - tłumaczył podczas sesji Tomasz Marcinkowski, przewodniczący Rady Miejskiej.
Marcinkowski przypomniał też, że od wrześniowej sesji nic w sprawie się nie zmieniło. Głos zabrał też radny Janusz Radzikowski. Stwierdził, że skoro rada nie wygasiła w ub. r. mandatów, to wojewoda powinien natychmiast wprowadzić postanowienia zastępcze. - Jeśli chce on stanowić prawo, to my nie powinniśmy przegłosowywać tej sprawy po raz kolejny - przypomniał Radzikowski.
Z takim podejściem do problemu nie zgodził się radny Marek Słabiński: - Były wybory parlamentarne. Mamy nowego wojewodę, który działa zgodnie z prawem.
- Niech rada odstąpi od procedowania nad wezwaniem wojewody - taki wniosek formalny zgłosił radny Patryk Kaźmierczak.
Wniosek został przyjęty głosami radnych rządzącej koalicji. Teraz decyzja należeć będzie do ministra spraw wewnętrznych.
Oprócz mandatów, gorącym tematem były darmowe przewozy autobusami MPK. - Już kilkadziesiąt samorządów w Polsce zdecydowało się na wprowadzenie darmowej komunikacji. Są to przeważnie mniejsze miasta. Jednak coraz częściej są to również miasta o podobnej liczbie mieszkańców do Inowrocławia. Przykładem mogą być 60-tysięczne Żory - mówił samorządowiec.
Zdaniem Wrońskiego, darmowa komunikacja miejska sprawiłaby, że powietrze w Inowrocławiu będzie czystsze. Spadnie liczba pojazdów poruszających się po ulicach oraz liczba wypadków. Zaś w kieszeniach inowrocławian zostanie więcej pieniędzy. Radny przypomniał, że część mieszkańców i tak jeździ już za darmo.
Prezydent Ryszard Brejza potwierdził, że faktycznie sporo osób korzysta z różnych przywilejów w autobusach MPK. Za darmo jeżdżą emeryci i opiekunowie niepełnosprawnych. Zniżki mają dzieciaki. - Do kasy MPK ze sprzedaży biletów trafia 5 milionów złotych, a i tak musimy dopłacić do przewozów ponad dziewięć milionów. Zastanawialiśmy się już nad bezpłatnymi przejazdami. Naszym zdaniem, jest to niemożliwe do zrealizowania, no chyba, że znajdzie się gdzieś te pięć milionów za bilety - skomentował prezydent.
Włodarz zauważył, że darmową komunikację wprowadzają małe miasta, które dopłacają do niej po kilkadziesiąt tys. złotych, a nie kilka milionów. - Na takie coś na pewno nie stać Warszawy. Sprzedaż biletów przynosi tam 800 milionów, a to zaledwie jedna trzecia kosztów komunikacji - podał przykład Brejza.
Marcin Wroński w stanowisku przygotowanym po sesji stwierdził, że:
„Śmieszne jest porównywanie Inowrocławia do Warszawy”.