Wesołych świąt, czyli od spojrzenia w oczy po esemes
Obyś w końcu znalazła chłopaka, żebyś dorobił się samochodu, aby ćwiczenia i dieta zaczęły przynosić efekty... Niby składanie świątecznych życzeń to rzecz banalna, ale czasami bywa niezwykle trudna, a przy wigilijnym stole nie wypada strzelać gaf. Jak zatem mówić, by być dobrze zrozumianym i w którym kierunku podąża nasz język?
Profesor Tadeusz Zgółka, językoznawca, wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego, jest współautorem (napisanej wspólnie z żoną - prof. Haliną Zgółkową) książki pod tytułem „Językowy savoir-vivre”, której wznowienie ukazało się w połowie grudnia na rynku.
Z tego właśnie poradnika wyjęto fragment tekstu i sformułowano do niego serię sześciu pytań, czyniąc z tego pierwsze zadanie maturalne na egzaminie w 2019 roku.
- Fragment maturalny dotyczył uczestniczenia w cywilizowanej dyskusji, czyli takiej, która jest prowadzona zgodnie z regułami, a nie w sposób chaotyczny - wyjaśnia prof. Tadeusz Zgółka, dodając, że podręcznik savoir-vivre’u to poradnik dobrego zachowania, w którym nie ma miejsca na piętnowanie złych zachowań językowych, godnych potępienia.
Tymczasem powszechnie uważa się, że współczesny język... schodzi na psy! „Za naszych czasów mówiło się pięknym językiem, a teraz to już nie” - mówią doświadczeni nauczyciele, urzędnicy. Profesor Tadeusz Zgółka przyznaje, że takie narzekania słychać już od dawna.
Co za czasy, co za obyczaje, czyli wulgaryzmy i zapożyczenia
- Powodów do narzekań jest kilka. Chyba najważniejszym jest wulgaryzacja języka. Leksykografowie już dawno przestali określać takie słowa jak pieprzyć, dupa, cholera i inne mianem wulgaryzmów, uznając że są to tzw. kolokwializmy - przy czym dupa jest wulgarna tylko jako określenie kobiety - wyjaśnia profesor językoznawca.
- Znane i używane powszechnie słowo na "k" jest w istocie znakiem interpunkcyjnym lub ekspresywnym wykrzyknikiem. Tempora mutantur et nos mutamus in illis: czasy się zmieniają i my zmieniamy się z nimi. O tempora, o mores! Co za czasy, co za obyczaje. To opinie starożytnych aktualne do dziś.
Innym powodem do narzekań jest zalew zapożyczeń, głównie angielskich.
- I tu można się zacząć niepokoić - zauważa profesor i dodaje: - Nawet nie tyle zapożyczeniami, co raczej zmuszaniem nas do komunikacji po angielsku na przykład w publikacjach naukowych, w komunikacji internetowej. Jest to zjawisko o charakterze globalizacji i obejmuje ono przynajmniej całą Europę. Angielski zaczyna pełnić rolę lingua franca, czyli języka międzynarodowego. Może to doprowadzić do zepchnięcia polszczyzny do roli języka lokalnego, używanego tylko w kontaktach prywatnych, na przykład rodzinnych, a w przyszłości…?
Znawcy języka mówią wprost, że bardzo trudno jest zatrzymywać procesy, które mają swój spontaniczny etap rozwojowy. I dlatego nie dziwi ich fakt, że współcześnie zalewa nas cywilizacja obrazkowa.
- Ułatwia nam życie i zatrzymywać jej po prostu nie warto. Czymże, jak nie obrazkami są przecież - przynajmniej niektóre - znaki drogowe. Jak bardzo obrazki ułatwiają nam poruszanie się po lotniskach, dworcach, ulicach w obcych krajach, których języka nie znamy - mówi współautor poradnika językowego.
Netykieta, czyli dobre obyczaje w komunikacji mejlowej
Dzisiaj w komunikacji internetowej i komórkowej upowszechniły się ikonki, inaczej zwane buźkami. Wyrażają one przede wszystkim stany emocjonalne.
- Osobiście uważam je za sympatyczne i nie jestem przekonany, że należy ich unikać. Podobnie jest ze skrótami. W roku 2018 wybrano młodzieżowe słowo roku, które nie jest słowem, tylko literową kombinacją XD. Oczywiście wymaga to rewizji samej definicji słowa, zwłaszcza pisanego. Ubarwia się pisane komunikaty różnymi rebusami typu serduszka - co ma znaczyć kocham (po angielsku I love) czy cyfr na przykład angielskie 4you, co ma znaczyć for you - tłumaczy prof. Zgółka i dodaje, że w rozdziale poradnika poświęconym dobremu zachowaniu w sieci autorzy koncentrują się na dobrych obyczajach, które dotyczą na przykład przestrzegania zasad polskiej ortografii i interpunkcji, czyli niepomijania całkowicie znaków interpunkcyjnych, używania polskich liter ze znakami diakrytycznymi, ograniczania pisania wszystkiego wielkimi literami, bo takie litery oznaczają krzyk zamiast mówienia - wyjaśnia językoznawca. - Nade wszystko jednak zalecamy przestrzeganie zasad tzw. netykiety, czyli dobrych obyczajów w komunikacji mejlowej i komórkowej.
Rada analizuje, rada radzi, rada ostrzega
Zespół ekspertów powołany przez Radę Języka Polskiego przeprowadził analizę „pasków”, które pojawiają się na ekranach telewizorów. Zespół przygotował tym samym sprawozdanie o stanie ochrony języka polskiego. Takie sprawozdania - a było ich dotąd co najmniej kilka - Rada Języka Polskiego jest ustawowo zobowiązana przygotowywać co dwa lata i przedstawiać Sejmowi i Senatowi. Komentarze do tego sprawozdania „o paskach” były różnorodne. Każdy z widzów telewizyjnych programów informacyjnych wie, jak wielką rolę one odgrywają w komunikacji i propagandzie politycznej.
- W naszej analizie na plan pierwszy wysunięto kwestię, na ile owe paski pełnią rolę informacyjną, towarzysząc wiadomościom podawanym przez prezenterów, a na ile są realizacją celów perswazyjnych, propagandowych. Wybrano do analizy paski emitowane w głównym wydaniu "Wiadomości" w telewizji publicznej, wychodząc z założenia, że na telewizji publicznej leży większa niż na innych programach odpowiedzialność za rzetelność sposobu informowania. I to wzbudziło wątpliwości nie tylko redaktorów TVP, ale i polityków. Uznano, że tropienie perswazji i propagandy tylko w tym programie jest nadużyciem. Trudno z tym polemizować, bo argumenty są politycznie nakierowane na sprawozdanie
- mówi prof. Tadeusz Zgółka.
Rada Języka Polskiego zajęła się także sprawą sloganu Naczelnej Izby Lekarskiej „Polska to chory kraj” zainspirowana przez Rzecznika Praw Obywatelskich, który zwrócił się najpierw do prezesa TVP, a potem do rady w związku z odmową emitowania tego sloganu w telewizji publicznej jako - zdaniem prezesa TVP - nieprawdziwego i obraźliwego. Rada wskazała, że - po pierwsze - slogany reklamowe, propagandowe itp. nie mogą być rozpatrywane w kategoriach prawdy i fałszu, a - po drugie - jeśli tak, to nie mogą być obraźliwe dla nikogo.
- O ile nam wiadomo, jednak emisji tego spotu nie dokonano - mówi wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego.
Z kolei w sprawie feminatywów rada opublikowała swoje stanowisko z własnej inicjatywy, uznając, że jest to ważny problem w komunikacji Polaków.
- Zwracamy uwagę na to, że nie we wszystkich tekstach feminatywy muszą być użyte na przykład w tekstach prawnych, kodeksach, konstytucji oraz że niekoniecznie w każdym kontekście powinny być powtarzane w jednym tekście I jeszcze jedno: nie wszystkie kobiety są chętne i zobowiązane do używania feminatywów - wyjaśnia prof. Tadeusz Zgółka.
Jak życzyć, żeby dobrze życzyć i nie popełnić błędów?
Przy wigilijnym stole, a także przez dwa kolejne dni składać będziemy życzenia. Jak to robić poprawnie, żeby nie popełnić błędów i nie urazić nikogo?
- Życzenia powinny być osobiste, więc radzimy unikać „gotowców”. Ważny jest sposób przekazywania życzeń. Można to zrobić osobiście podczas spotkania lub podczas rozmowy telefonicznej, można jednak wysłać kartkę papierową albo kartkę wziętą z odpowiedniej strony internetowej. Można wreszcie wysłać tekst życzeń mejlem lub esemesem bez kartki. Zastosowana tu kolejność wyliczania sposobów składania życzeń jest jednocześnie hierarchią grzeczności - od spojrzenia w oczy po esemes. Wybór należy do każdej i każdego z nas - mówi profesor Tadeusz Zgółka.