Węgry pohandlują w niedziele
- Jestem bardzo zdziwiony, ale nie ma to żadnego wpływu na to, że w Polsce nadal będziemy dążyć do zakazu - twierdzi związkowiec z Solidarności.
Parlament węgierski zniósł ustawę zakazującą handlu w niedziele. Zrobił to na wniosek rządu po ponad roku obowiązywania przepisów, które nie zyskały aprobaty obywateli - taka zaskakująca informacja obiegła najważniejsze portale internetowe.
Rzadziej chodzili do supermarketów
Serwisy powołują się na słowa m.in. Mihala Vargi, węgierskiego ministra gospodarki, który podkreślił, że mimo wprowadzenia zakazu (od marca zeszłego roku) nie odnotowano spadku obrotów. Przeciwnie, w wielu sklepach nastąpił ich wzrost, a sprzedaż detaliczna w całym kraju wzrosła o 5,6 proc. Nie potwierdziły się też obawy o likwidację miejsc pracy, ponieważ, jak powiedział minister, zatrudnienie w handlu zwiększyło się o 1,8 proc.
Zauważono natomiast zmianę struktury handlu - klienci częściej odwiedzali małe sklepy, które w większości nie były objęte zakazem, a rzadziej chodzili do supermarketów.
Varga nie krył jednak, że choć ekonomiczne cele zakazu zostały osiągnięte, pod uwagę trzeba wziąć również, iż przeciwko takim zmianom w prawie występowało wielu obywateli, w tym kobiety, ponieważ zakaz źle wpłynął na ich życie rodzinne w dni powszednie. W tej sprawie miało odbyć się na Węgrzech referendum, ale z powodu zmiany prawa raczej nie wchodzi już ono w grę.
Ustawa wprowadzająca zakaz handlu w niedziele straci moc w dzień po opublikowaniu wtorkowej nowelizacji, co oznacza, że w zależności od jego terminu sklepy mogłyby zostać otwarte już w najbliższą niedzielę - podaje m.in. portal wpolityce.pl.
Restrykcje dotyczące niedzielnego handlu obowiązują jeszcze w innych państwach Unii, to np. całkowity zakaz w Niemczech i Austrii. Częściowe ograniczenia mają Belgia, Francja, Grecja, Holandia, Luksemburg, Holandia i właśnie Węgry - tutaj w niedziele pracują tylko sklepy rodzinne.
- To, co się stało na Węgrzech jest dla mnie totalnym zaskoczeniem, ale nie ma żadnego wpływu na Polskę - podkreśla Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej NSZZ Solidarność Pracowników Handlu. - Czyli, jak planowaliśmy, 28 kwietnia przy Komisji Dialogu Społecznego zostanie powołany specjalny zespół, który będzie pracował nad ustawą wprowadzającą zakaz handlu w niedziele. Ekonomiczne przesłanki nie uzasadniają uwolnienia niedzielnego handlu na Węgrzech i mam również wątpliwości co do sprzeciwu społeczeństwa.
Sugeruje, że za sprawą stoi tam głównie walka polityczna między rządem a opozycją. Dopierała powtarza, że nie kojarzy ani jednego pracownika dużego sklepu w Polsce, który byłby przeciwny temu zakazowi: - Znam samotną matkę, która pracuje po południu. Rano nie może być z dzieckiem, ponieważ jest ono w szkole, a gdy wraca z lekcji kobieta szykuje się na swoją zmianę. W niedzielę też jest w sklepie, więc kiedy ma spędzać czas z córką? Nam chodzi tylko i wyłącznie o to, by przywrócić ten dzień społeczeństwu i rodzinie.
„Klient nie kupi tyle w sobotę, co w weekend”
- Spodziewałem się, że kiedyś na Węgrzech zdrowy rozsądek zwycięży nad doktrynerstwem i wreszcie stało się - komentuje Jan Maria Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza sieci handlowe. - Nie wierzę w zapewnienia tamtejszego rządu, że gospodarka nie ucierpiała z powodu zakazu. Od początku nie przekonywały mnie też argumenty, że klienci kupują tyle samo w sobotę, co w sobotę i niedzielę łącznie. Bzdura!
Jego zdaniem w Polsce powinno się jak najszybciej odstąpić od pomysłu zamykania dużych sklepów w niedziele.- Nasza gospodarka opiera się przede wszystkim na rynku wewnętrznym, który odpowiada za 60 proc. PKB. Praca w niedziele to jedna siódma całości czasu zatrudnienia. Straty poszczególnych firm handlowych byłyby uzależnione od ich formatu - jeden może na takim zakazie stracić od 3 do 4 procent, inny natomiast od 10 do nawet 12 procent. Zakaz w efekcie uderzy w rynek pracy - uważa Faliński.
Kiedy praca dozwolona?
Tymczasem projekt ustawy zaproponowany przez Solidarność zakłada, że niedozwolona miałaby być praca w niedziele i święta oraz Wigilię Bożego Narodzenia i Wielką Sobotę. Mowa tu o zatrudnieniu regulowanym przepisami kodeksu pracy. Z zakazu wyłączono 12 przypadków, m.in. pracę w placówkach handlowych i podmiotach działających na rzecz handlu nieprzekraczających powie- rzchni 50 m kw., gdzie czynności sprzedażowe wykonywane są wyłącznie przez właściciela.
Ustawa przewiduje również np. takie wyłączenia od zakazu: pracę w kolejne dwie ostatnie niedziele w roku kalendarzowym przed świętami Bożego Narodzenia, przy czym jeżeli Wigilia przypada w niedzielę, to stanowi ona dzień wolny; pracę w ostatnią niedzielę przypadającą przed świętami wielkanocnymi; w czwartą niedzielę stycznia - tzw. wyprzedażową oraz pracę w drugą niedzielę lipca - także wyprzedażową.